Blisko ludzi"Widziałem tylko miłość". Cara i Steve przetrwali atak na Westminster Bridge

"Widziałem tylko miłość". Cara i Steve przetrwali atak na Westminster Bridge

"Widziałem tylko miłość". Cara i Steve przetrwali atak na Westminster Bridge
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Paulina Brzozowska
25.06.2017 10:00, aktualizacja: 25.06.2017 10:33

Zamach na Moście Westminsterskim kosztował życie cztery osoby, a czterdzieści osób zostało rannych. W tej drugiej grupie znaleźli się Cara i Steve Lockwood. Teraz, po tygodniach walki o życie i zdrowie, mówią o tym, jak zamach wzmocnił ich małżeństwo.

Młode małżeństwo przyjechało do Londynu, żeby świętować czterdzieste urodziny Steve'a. Na Moście Westminsterskim próbowali złapać taksówkę. Cara bała się jeździć metrem z obawy przed atakiem terrorystycznym. Jak widać jej obawy nie były nieuzadadnione. Para spokojnie spacerowała po moście, kiedy uderzył w nich van, którym kierował Khalid Masood. Rozpętało się piekło.

Obraz
© Reuters

Steve został ciężko ranny w twarz, klatkę piersiową i nogi. Wymagał natychmiastowej pomocy medycznej. Jego żonie udało się wyjść z ataku z niegroźnymi uszkodzeniami ciała. – To jak on wtedy wyglądał, leżąc na ulicy… To było straszne. Był cały pokryty krwią. Wszystkim w życiu przytrafia się czasami coś złego, ale nie tak – mówi w dokumencie dla telewizji BBC Cara Lockwood.

Moment tuż po ataku uwiecznił fotograf Reutersa. Jego słynne zdjęcie, pokazujące Carę klęczącą nad rannym Stevem na ulicy, obiegło media. – Widziałem w tym miłość. W tym całym chaosie i zgiełku mogłem tylko zobaczyć moją żonę, klęczącą nade mną i mówiącą mi, że będzie dobrze. Teraz mogę powiedzieć, że wygraliśmy. Przetrwaliśmy to i jesteśmy bezpieczni – mówi w rozmowie z mediami Steve.

Obraz
© bbc

Mężczyzna trafił do St. Mary's Hospital w Paddington, gdzie przeszedł szereg wielogodzinnych zabiegów. Lekarze nieustannie walczyli o jego pełną sprawność i zdrowie, a Cara trwała u jego boku. – Chciałam tylko, żeby wrócił już do domu. Żebyśmy mogli usiąść na kanapie w piątkowy wieczór z pizzą i piwem i obejrzeć film – dodaje Cara.

Teraz para wróciła do domu w Oksfordzie i stara się dojść do siebie. – To nas zmieni, będziemy bardziej doceniać siebie nawzajem i to, że udało nam się przeżyć. Nie można brać niczego za pewniak. Każdego dnia wychodząc z domu trzeba mieć świadomość, że można już do niego nie wrócić – zgodnie przyznaje młode małżeństwo.