Wonna I de Jong: multimilionerka z Przasnysza
Dysponuje blisko tysiącem mieszkań, własnym zamkiem, 100 hektarami lasów, prywatną wyspą i jeziorem.
Dysponuje blisko tysiącem mieszkań, własnym zamkiem, 100 hektarami lasów, prywatną wyspą i jeziorem. Pochodząca z Przasnysza Iwona Koziatek znana w Szwecji jako Wonna I de Jong Schaefer to bajecznie bogata Polka, którą Skandynawowie nazywają "królową nieruchomości". W 2011 roku jej majątek szacowano na ponad miliard koron, czyli ok. pół miliarda złotych. "Marzycielka, wizjonerka, człowiek czynu" - mówi o sobie Wonna, która od dziecka wiedziała, czego chce od życia - jako mała dziewczynka wymarzyła sobie, że będzie mieszkać w zamku. Urodziła się w 1960 roku w Przasnyszu. Jej rodzice prowadzili garbarnię. Przez chwilę myślała o tym, żeby zostać aktorką, ale porzuciła te marzenia, ponieważ miała smykałkę do interesów.
(RAF)/WP Kobieta
Pani na zamku
Dobrze się uczyła, zawsze starannie dobierała strój, lubiła eleganckich ludzi. Nie kryje, że odstawała od rówieśników. Znajomych prosiła, by zwracali się do niej per Ivette. A plany miała wielkie. Do Szwecji wyjechała po zrobieniu matury. W Polsce nie widziała dla siebie przyszłości. "Komunizm mnie przytłaczał: wszystko było szare, ograniczone, a ja byłam dziewczyną, która pragnęła czegoś więcej. Marzyłam o zamku, o byciu kobietą sławy, sukcesu i pieniądza. Miałam zupełnie inne pragnienia niż wszystkie moje koleżanki" - powiedziała w rozmowie z Agatą Młynarską dla "Gali" (na zdjęciu Wonna Jong i Agata Młynarska).
Pani na zamku
Jednak sukces nie przyszedł od razu. Iwona zamieszkała w ubogiej dzielnicy Rinkeby w Sztokholmie, w której roiło się od imigrantów. Poszła na kurs, żeby nauczyć się szwedzkiego. Chciała studiować handel zagraniczny, ale doradca zawodowy podpowiedział jej medycynę. Była również studentką prawa, jednak wciąż czuła, że to nie to - cały czas widziała siebie w roli sprawnej bizneswoman. Wyszła za mąż za Greka, ale nie była w małżeństwie szczęśliwa. Zaszła w ciążę. Małżeństwo rozpadło się po dwóch latach. Została sama z dzieckiem - bez zaplecza finansowanego, rodziny, perspektyw.
Pani na zamku
Polka nie kryje, że był to najtrudniejszy okres w jej życiu. "Zaznałam straszliwej biedy i przekonałam się, jak nisko można upaść. Nigdy nie żebrałam na ulicach, bo uważałam, że to byłoby poniżej mojej godności, ale nieraz weszłam do sklepu i coś zjadłam, żeby przetrwać kilka godzin do dnia następnego. Myślałam tylko o tym, kiedy dostanę moją pierwszą wypłatę albo pójdę do kogoś i coś zjem. To były okrutne dni mojego życia".
Nawet przez chwilę nie myślała jednak o tym, by spakować się i wrócić do Polski. Przeciwnie: życiowe trudności zmobilizowały ją do działania. Pracowała ciężko, uczyła się, wychowywała syna. Jednak swoją przyszłość widziała w handlu. "Sporo współpracowałam z Węgrami w dziedzinie produktów wysokiej technologii, choćby komputerów, kaset wideo, audio, które sama częściowo produkowałam. Przez półtora roku miałam linię produkcyjną w Hongkongu" - mówiła "Gali".
Pani na zamku
Umiała oszczędzać. W końcu udało jej się odłożyć pieniądze na własny dom - segment w szeregowcu. Obiekt sprzedała ze znacznym zyskiem. Zdecydowała, że skoncentruje się na rynku nieruchomości. To był strzał w dziesiątkę: branża okazała się dla Polki przepustką do wielkich pieniędzy. Iwona, już jako Wonna, inwestowała dalej. Cierpliwość, ryzyko i ciężka praca opłaciły się - dziś liczba nieruchomości, które do niej należą, jest imponująca: ponad 850 apartamentów, 100 budynków komercyjnych, własne ulice, wyspa, lasy, jezioro.
Największe wrażenie robi jednak zamek Yxtaholm Castle (na zdjęciu). Jest tutaj hotel, restauracja, stajnie, organizowane są konferencje i szkolenia. Przy zamku rozciągają się jeziora. Budynek otacza malowniczy park i lasy. "Zamek jest ukoronowaniem mojego całego imperium" - wyznała Agacie Młynarskiej.
Pani na zamku
Wonna mieszka w imponującej 800-metrowej willi w Djursholm - to bogate przedmieścia Sztokholmu. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" mówiła: "Lubię tak iść ulicą i widzieć, że ona jest już w całości moja. Kocham swoje budynki. I mam wszystko na siebie albo na syna, żadnych spółek, rady nadzorczej, zarządu, który musiałabym o cokolwiek pytać".
Pani na zamku
Wonna uwielbia życie w luksusie. Na zdjęciach pozuje w pięknych sukniach - w jednym z wywiadów zdradziła, że nigdy nie nosiła dżinsów. Chętnie opowiada o swoim majątku. W Szwecji jest bardzo popularna. Ma swoją stronę w szwedzkiej Wikipedii. Występowała w różnych program telewizyjnych.
Pani na zamku
W 2011 roku wzięła udział w reality show "Ukryci milionerzy". W programie bogacze wcielają się w rolę biedaków. Wonna I de Jong, pod przybraniem imieniem Natalia, przez tydzień mieszkała w zapyziałym mieszkaniu w bloku. Niedojadała, pracowała w pomocy społecznej. Sprawdziła się, głównie dzięki własnym doświadczeniom z przeszłości. Polka nigdy bowiem nie korzystała z opieki socjalnej. I dała sobie bez niej radę również tym razem. A nawet udało jej się trochę pieniędzy odłożyć, choć w programie na jedzenie dostawała równowartość ok. 120 zł tygodniowo.
Pani na zamku
Polka dziś posługuje się dwoma nazwiskami (po wcześniejszym i obecnym mężu): nazywa się Wonna I de Jong Schaefer. Pomimo ogromnego sukcesu, jaki osiągnęła, nie spoczywa na laurach. Ze strony internetowej Polki dowiadujemy się, że we współpracy z artystami i producentami chciałaby wybudować dwie szkoły z internatem. Jedną dla młodzieży zainteresowanej mediami i drugą dla uzdolnionych muzycznie. "W Szwecji jest tylu zdolnych muzyków, autorów tekstów piosenek, twórców. Chcę im pomóc w karierze. Sam talent to niestety za mało. Uzdolniona osoba potrzebuje wsparcia" - podkreśla Wonna. Jedna ze szkół miałaby powstać w jej zamku.
Pani na zamku
Wonna żartuje, że Szwedzi ją jednocześnie "kochają i nienawidzą". Również wśród Polaków panują skrajne opinie na jej temat - niektórzy internauci zarzucają jej, że do ogromnego bogactwa doszła dzięki majętnym partnerom (kilka razy wychodziła za mąż). Ona sama w każdym wywiadzie powtarza jednak, że choć miała powodzenie u mężczyzn, to do wszystkiego doszła sama.
Wśród wielu artykułów na temat Wonny I de Jong można znaleźć informacje, że zanim wspięła się na biznesowy szczyt, handlowała warzywami, strzykawkami, dywanami, złotem, ubraniami i bielizną, a nawet magazynami erotycznymi. Polka zastrzega jednak, że nie pochodzi z biednej rodziny, a pietruszkę sprzedawała, bo jej rodzice mieli spory warzywniak, a ona chciała dorobić sobie do kieszonkowego.
Pani na zamku
Ci, którzy pamiętają Iwonę z czasów dzieciństwa, mają o niej dobre zdanie. "Była bardzo ładną dziewczyną, dobrze się uczyła i była bardzo kulturalna. Nawet potem, kiedy już wyjechała z Przasnysza i miała spory majątek, odwiedzała czasami swoje rodzinne miasto. Pamiętam jak przyjechała bardzo drogim samochodem, o jakim w Polsce się w tamtych latach nie marzyło nawet, i w jakimś futrze, chyba z norek. Pomimo pieniędzy, nie uderzyła jej przysłowiowa woda sodowa do głowy. Nadal się wszystkim kłaniała, była uśmiechnięta" - powiedziała pani Helena, mieszkanka Przasnysza, w rozmowie z "Tygodnikiem Ostrołęckim".
Pani na zamku
Wonna, która należy do grona najbogatszych Szwedów, uważa, że najlepiej mierzyć siły na zamiary, zaczynać od prostych interesów. Pracuje nad książką ("Businesswoman Wonna I de Jong"). Chce robić filmy w Hollywood. Mówi, że wielkie pieniądze potrzebują koncentracji i spokoju. "Ja mam ciągle marzenia, miałam marzenia od małego dziecka i pewnie umrę jeszcze z marzeniami, bardzo chętnie niespełnionymi, bo cóż bylibyśmy warci, gdybyśmy byli absolutnie spełnieni" - powiedziała w jednym z wywiadów (cytat za szwecja.net).
(RAF)/WP Kobieta