Zaufanie
Gdy w związku pojawia się brak zaufania, można zareagować na to na dwa sposoby: albo uczynić z niego więzienie, a siebie zamienić w strażnika, albo uznać, że już czas spojrzeć prawdzie w oczy i zastanowić się, co i dlaczego układa się między nami źle, a potem próbować to naprawić.
25.09.2006 | aktual.: 28.05.2010 13:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy w związku pojawia się brak zaufania, można zareagować na to na dwa sposoby: albo uczynić z niego więzienie, a siebie zamienić w strażnika, albo uznać, że już czas spojrzeć prawdzie w oczy i zastanowić się, co i dlaczego układa się między nami źle, a potem próbować to naprawić.
Pierwszy sposób (sprawdzanie, kontrolowanie, ograniczanie) wcale nie gwarantuje skuteczności, ponieważ możliwość skutecznej i szczelnej kontroli drugiego człowieka kończy się w zasadzie po okresie przedszkolnym. Już ucznia szkoły podstawowej trudno jest szczelnie kontrolować, a co dopiero dorosłego człowieka! Do "trzymania na krótkiej smyczy" uciekają się osoby, które chcą chronić trwałość związku (małżeństwa lub innego związku uczuciowego), tymczasem rezultaty bywają na ogół odwrotne od zamierzonych.
Atmosfera podejrzliwości, nieufności i ograniczeń osłabia więź małżeńską i każdą inną więź uczuciową. Im bardziej wyraźne są oznaki braku zaufania z jednej strony, tym silniejsze jest poczucie "uwięzienia", osaczenia i zniechęcenia z drugiej strony. I więcej kłamstwa. Strona nadmiernie kontrolująca nie zawsze zawsze zdaje sobie sprawę z tego, że zmusza tę drugą stronę do kłamstwa. Nadmiernie sprawdzany małżonek, jeżeli chce np. wypić niewinne piwo z kumplem, będzie musiał oszukać, wykręcić się np. nadgodzinami, byle tylko uniknąć podejrzeń i konieczności udowodnienia, że to był naprawdę kolega a nie kochanka.
Jeżeli ten sposób jest nieskuteczny, to w takim razie jaki? Zaufanie do partnera tracimy najczęściej wtedy, gdy zaczynamy obawiać się, że ktoś inny może mu się wydać bardziej atrakcyjny i pociągający od nas, gdy przestajemy wierzyć w siebie i zaczynamy myśleć, że gdzie indziej nasz partner może znaleźć sobie kogoś, kto bardziej mu się podoba i wydaje mu się lepszy, bardziej atrakcyjny, gdy zaczynamy mieć wrażenie, że już mu nie wystarczamy, nie jesteśmy "dość dobrzy". Jeżeli nie chcemy, aby te podejrzenia i przypuszczenia zmaterializowały się - zacznijmy się troszczyć o atrakcyjność naszego związku.
Jeśli nie zajmujemy się możliwościami uatrakcyjnienia małżeństwa, to dlatego, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wiele zależy od nas samych, że nie doceniamy swoich możliwości wpływania na to, co dzieje się w naszym związku z drugim człowiekiem. Jeżeli zmieniamy swoją postawę, a co za tym idzie swoje zachowania, rezultaty mogą zaskoczyć nie tylko nas!
Przestańmy myśleć o tym, jaką to jeszcze skuteczniejszą metodę kontroli swojego partnera możesz zastosować. Zastanów się raczej, co możesz zrobić, aby w waszym domu była sympatyczna atmosfera? Co lubi twój partner, na czym mu zależy? Jak postarać się zaspokoić jakieś jego pragnienia, dotąd nie spełnione? A na co się skarży, co mu doskwiera - czy coś z tych "uwierających" go rzeczy można usunąć? Co możesz zrobić, żeby czas, który wspólnie spędzacie, był przyjemny i dawał wam zadowolenie? Co możesz zrobić, aby podnieść własną atrakcyjność? I zrób to, po prostu to zrób!
A przede wszystkim pomyśl, czy partner czasem nie czuje się zaniedbany, niedoceniany i niesłusznie podejrzewany? Przestań myśleć o sobie, jako o osobie niekochanej, nieatrakcyjnej i gorszej od innych. Spraw, żeby partner przestał czuć się w domu jak w więzieniu. Pamiętaj, że z więzienia zawsze ma się ochotę uciec "gdzie pieprz rośnie".