Blisko ludziZima z latawcem

Zima z latawcem

Coraz chętniej Polacy uciekają przed zimą do egzotycznych krajów. W tym sezonie najmodniejszym miejscem wyjazdu może być wybrzeże Morza Czerwonego. To mekka fanów kitesurfingu.

Zima z latawcem

23.11.2007 | aktual.: 27.06.2010 23:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz chętniej Polacy uciekają przed zimą do egzotycznych krajów. W tym sezonie najmodniejszym miejscem wyjazdu może być wybrzeże Morza Czerwonego. To mekka fanów kitesurfingu.

Spośród krajów leżących w basenie Morza Czerwonego największą popularnością cieszy się Egipt. W dużej mierze Polacy jeździli tam dotąd latem. Tymczasem Hurgada, Safaga czy El Gouna to świetny cel wyjazdu w czasie, kiedy nad Wisłą szaleje mróz i śnieg. Z roku na rok przekonuje się o tym coraz większa grupa miłośników kitesurfingu, czyli pływania na desce z latawcem.

Między grudniem a lutym nad Morzem Czerwonym o mrozie nie ma mowy. Temperatury powietrza i wody oscylują wokół 20 stopni C. Słońce nie chowa się tam za chmurami przez 99 proc. dni w roku. Jeśli dodamy do tego dość silny wiatr i piaszczyste dno akwenu, to nikogo nie będzie już dziwić fakt, że zimą każdy fan kitesurfingu marzy o ucieczce do Egiptu.

Najpopularniejszymi kierunkami wyjazdów dla kitowców są Safaga (miejsce charakteryzuje się silnym i stabilnym wiatrem, ale szwankuje tu oferta rozrywkowa, tamtejsze plaże zaliczane są do najlepiękniejszych w Egipcie), El Gouna (uwielbiana przez miłośników deski z latawcem płycizny ciągną się tu nawet kilkaset metrów od brzegu) czy Soma Bay.

Wszystkie te miejscowości znajdują się w pobliżu Hurgady – największego kurortu w okolicy. Rozciąga się na 40-km odcinku wybrzeża, które zajmuje przynajmniej 150 hoteli.

Warto dodać, że miejsca, w których uprawia się kitesurfing określa się mianem spotu.

PLUSY I MINUSY TELEPRACY
W każdej z tych miejscowości znajdziemy mnóstwo szkółek pływania dla początkujących kiteowców oraz wypożyczalnie sprzętu. Swoje bazy z kompleksową ofertą dla fanów deski z latawcem otwierają tam też Polacy. Jedną z nich jest działąjąca przez cały rok RedSeaZone, w której kursy nauki prowadzone są w języku polskim.

Opanowanie podstaw, które pozwolą nam utrzymać się na wodzie i sterować latawcem, potrzeba kilku godzin intensywnych ćwiczeń. Kursy, na których opanujemy jeszcze startowanie z wody, nauczymy się kontrolować większy latawiec (im większa powierzchnia lotna, tym większą prędkość możemy rozwinąć) oraz tzw. samoratownictwa trwają zazwyczaj 4-6 godzin i kosztują kilkaset złotych.

Prócz polskich baz, które pojawiają się nad Morzem Czerwonym, o szybko rosnącym zainteresowaniu Polaków zimowymi wypadami na kitesurfing do Egiptu świadczy również liczba ofert wyjazdów specjalistycznych.

Prznaczone są one zazwyczaj dla już doświadczonych kitesurferów. Organizator zbiera stosunkowo niewielkie grupy (15-20 osób), które na czas wyjazdu żyją na wynajętym dla nich jachcie. Całe dnie turyści przeznaczają na doskonalenie umiejętności pod okiem znajdujących się na łodzi instruktorów, nocami – przemieszczają się w inne miejsce.

Wszystkie z nich są wyjątkowej urody – w Morzu Czerwonym rafy koralowe spotkamy nawet 1-2 metry pod lustrem wody, zamieszkuje je niezliczona ilość pięknie ubarwionych ryb.

Taka trwająca tydzień wyprawa kosztuje co najmniej 2 tys. złotych (w cenę nie są wliczone bilety lotnicze, organizator proponuje zazwyczaj niższe kosztu wynajęcia sprzętu lub ceny kursów). Tańsze mogą się okazać wyjazdy z tradycyjnych biur podróży (loty do Egiptu oferują przez cały rok).

Jeśli zdecydujemy się na taki krok, przed wybraniem miejsca pobytu warto sprawdzić, czy w okolicy znajdują się bazy dla kitesurferów, oferujące szkolenia i wypożyczalnię sprzętu.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)