Żona Roberta Lewandowskiego została blogerką. Do czego namawia kobiety?
Jest piękna, inteligentna, dobra, utalentowana i do tego odnosi wspaniałe sukcesy w sporcie. Anna Stachurska, żona Roberta Lewandowskiego, jest nie tylko mistrzynią karate, ale także blogerką. Ukochana piłkarza prowadzi bloga o zdrowym odżywianiu. Nam opowiada jak dba o urodę i dlaczego w torebce nosi … koncentrat z buraczków.
23.09.2013 | aktual.: 23.09.2013 16:35
Piękna, inteligentna, dobra, utalentowana i do tego odnosi wspaniałe sukcesy w sporcie. Anna Stachurska, żona Roberta Lewandowskiego, jest nie tylko mistrzynią karate, ale także blogerką. Ukochana piłkarza prowadzi bloga o zdrowym odżywianiu. Nam opowiada, jak dba o urodę i dlaczego w torebce nosi… koncentrat z buraczków.
Od jakiegoś czasu prowadzi bloga "Healthy plan by Ann", na którym porusza tematy zdrowego odżywiania, treningów i wskazówek skierowanych do osób, które szukają motywacji do ćwiczeń. Na blogu można znaleźć porady z zakresu zdrowego stylu życia: ciekawostki dotyczące owoców i warzyw, przepisy na zdrowe posiłki i koktajle, a także wskazówki dotyczące treningów.
Pani blog zyskuje coraz więcej fanów. Posty zbierają mnóstwo komentarzy. Spodziewała się Pani tak szybkiego, pozytywnego odbioru?
Kiedy zakładałam bloga, nie zastanawiałam się, ilu będę miała odbiorców. Cieszyłam się po prostu, że będę propagować zdrowy styl życia, którego znaczenie w dzisiejszych czasach jest ogromne. Dręczą nas choroby cywilizacyjne, których przecież można uniknąć. Chciałabym, żeby w Polsce zapanowała moda na zdrowe życie.
Skąd pomysł na bloga?
Blog założyłam niedawno, w połowie stycznia tego roku. Skłonili mnie do tego przyjaciele. Pytali, jak prawidłowo przygotować obiad, co jeść najpierw, co na końcu. Pytali, dlaczego bywają senni po jedzeniu, jak się odżywiać, żeby mieć więcej energii. Zachęcali, żebym swoją wiedzę udostępniła innym. Któregoś dnia założyłam więc blog i napisałam, że to, co robię, jest sposobem na życie, a nie dietą. Dodałam przepis na moją ulubioną rozgrzewająca kawę – i tak się zaczęło.
Fani piszą o Pani: „sportowiec z pasją, bez ciśnienia na szkło”.
Tak, owszem - sport to moja pasja. Trenuję od 15 lat. Jestem reprezentantką Polski w karate tradycyjnym. Sport mnie wychował. Dlatego też zdecydowałam się na studia o kierunku wychowanie fizyczne - „menadżer sportu”. A ponieważ zdrowy tryb życia, to moja pasja poszłam za ciosem i zdobyłam też dyplom specjalisty do spraw żywienia.
Co Pani sądzi o „szkołach” zdrowego stylu życia w Polsce? Co kilka miesięcy pojawiają się nowe mody dietetyczne.
Nie jestem zwolenniczką diet nakazujących, ile gramów, czego koniecznie powinno się zjeść lub o jakiej porze, jaki posiłek. Każdy organizm potrzebuje czego innego, trzeba obserwować jego reakcje na różne składniki pożywienia. Zdarzają się nietolerancje pokarmowe i alergie, trzeba wówczas wykluczyć z jadłospisu niepożądane produkty.
Organizm wysyła sygnały, gdy coś jest nie tak: pojawiają się wzdęcia, zaparcia, problemy skórne, podkrążone oczy, spadek energii, nadwaga, bóle głowy. To są często dolegliwości wywołane niewłaściwą dietą.
Nie ma jednej dobrej diety dla wszystkich także dlatego, że bardzo różnie spędzamy dzień. Na przykład ludzie ciężko pracujący fizycznie, także sportowcy, mają szczególne potrzeby żywieniowe, bo muszą się codziennie w pełni regenerować. Jeśli wprowadzimy zdrowe zasady żywienia, to nasz organizm będzie funkcjonował prawidłowo. Pamiętajmy, że jesteśmy tym, co zjemy. Niestety, nadal wielu ludzi traktuje swoje ciało jak kosz na śmieci, jedząc, co popadnie i byle jak. I wynajdując setki pretekstów, żeby nafaszerować się używkami, mówiąc: „to ostatni raz”.
Polacy coraz bardziej lubią się ruszać. Jogging, basen czy siłownia, weekend na rowerze, to popularne formy rekreacji. Pani blog doskonale wpisuje się w ten trend.
Cieszę się z tego. Chcę zarazić ludzi potrzebą aktywności fizycznej, chcę przekonać ich, że warto, że sport uzależnia. Coraz więcej aktywnych ludzi motywuje innych, a im nas więcej, tym lepiej.
Właśnie pracujemy z Adrianną Palką, koleżanką, która jest trenerem personalnym, nad programem treningowym "friendSTraining", którego idea to trening z drugą osobą. Połączyła nas pasja do sportu i zdrowego stylu życia. Obie kochamy to, co robimy i chcemy pokazać innym, jak wspaniale jest trenować razem, wzajemnie się motywując do ćwiczeń z uśmiechem.
Jak Pani dba o urodę? Ma Pani swoje patenty na dobry wygląd po długiej podróży, męczącym treningu?
Oczywiście zwracam uwagę na składniki kosmetyków. Powinny być naturalne, bez konserwantów. Ale numer jeden w dbaniu o wygląd to dieta. Zbilansowana dieta to dla mnie podstawa. Podczas częstych podróży zawsze mam w torebce swoje jedzenie: zieloną herbatę, koncentrat z buraczków i zdrowe przekąski. Nie rozstaję się z butelką wody, bo nawodnienie organizmu jest bardzo istotne, również w podróży - zapobiega zmęczeniu. Picie wody zmniejsza uczucie głodu, polecam je więc walczącym z nadwagą, tym bardziej, że woda przyspiesza spalanie kalorii podczas wysiłku i dodaje energii.
Pani przepis na zdrowy styl życia?
Silna motywacja do bycia zdrowym. Zdrowy jadłospis przystosowany do potrzeb naszego organizmu. Aktywność fizyczna. Pozytywne myślenie i dużo uśmiechu.
Warto dbać o zdrowie fizyczne i psychiczne. Tworzą całość, wzajemnie wpływają na siebie. Kiedy jesteśmy zdrowi, łatwiej nam być szczęśliwymi. Praca nad motywacją do zdrowia jest równie ważna, jak tryb życia. Człowiek odpowiednio zmotywowany nie „musi być zdrowy”. On po prostu „chce być zdrowy”, chce zdrowo jeść i trenować. Dobra dieta plus systematyczne treningi, to podstawa.
Nie warto wciąż liczyć kalorii, najważniejsze są proporcje: białko/węglowodany/tłuszcz. Odpowiednio dawkowane ćwiczenia aerobowe i siłowe zaowocują szczupłą sylwetką, kondycją i siłą. Codzienna realizacja planów treningowych i żywieniowych, to codzienne zwycięstwa będące dowodem prawdziwej siły woli.
Jeśli jesteś zadowolony ze swojego ciała i w pełni je akceptujesz, to czujesz się atrakcyjnym i tak będą cię odbierać inni. Uwierz w siebie i zmień swoje życie na zdrowsze i lepsze.