Zula Pogorzelska – legenda przedwojennego kabaretu
Pieśniarka, artystka kabaretowa i pierwsza polska seks bomba. Popularnością dorównywała Hance Ordonównie. Była gwiazdą legendarnego kabaretu Qui Pro Quo. Jej karierę w szczytowym punkcie przerwała ciężka choroba kręgosłupa.
16.10.2015 | aktual.: 16.10.2015 18:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pieśniarka, artystka kabaretowa i pierwsza polska seks bomba. Popularnością dorównywała Hance Ordonównie. Była gwiazdą legendarnego kabaretu Qui Pro Quo. Jej karierę w szczytowym punkcie przerwała ciężka choroba kręgosłupa.
Przedwojenne teatry rewiowo-literackie to miejsca, które obrosły legendą. To tutaj słychać było jazz, tańczono charlestona, szampan lał się strumieniami, a na scenie brylowali ulubieńcy tłumów, odgrywając scenki satyryczne, monologi, szmoncesy i śpiewając szlagiery. Najsłynniejszym z ówczesnych kabaretów był Qui Pro Quo, nazywany przez mieszkańców Warszawy „kochaną starą budą”. Prezentowano w nim skecze i piosenki napisane przez Juliana Tuwima i innych poetów Skamandra. Autorem tekstów dla Qui Pro Quo był także Marian Hemar.
Qui Pro Quo było jednym z pierwszych miejsc w przedwojennej Polsce, gdzie można było posłuchać jazzu. Legendarny konferansjer, Fryderyk Jarosy, tak tłumaczył fenomen kabaretu – „Na naszej widowni spotykają się najbardziej krańcowe elementy: starzy i młodzi, mądrzy i głupi, rodzaj męski, żeński i Bazewicz, arystokracja i proletariat; tutaj dolar siedzi pogodnie przy złotówce, a obywatel niedawno chrzczony koło obywatela jeszcze niewychrzczonego”. Wspomniany Bazewicz, był legendarną postacią w okresie międzywojennym - z zawodu kartograf, z zamiłowania bywalec kawiarni i kabaretów, jego znakiem rozpoznawczym były długie wąsy.
Na scenie słynnego Qui Pro Quo debiutował Mieczysław Fogg. Ale publiczność przychodziła podziwiać piękne kobiety. Ryszard Marek Groński w książce „Kabaret Hemara” trafnie scharakteryzował trzy główne żeńskie gwiazdy kabaretu: „Hanka Ordonówna – sekret wiecznej młodości, Mira Zimińska – kobieta wyemancypowana i wyzwolona oraz Zula Pogorzelska – demon nadwiślańskiego seksu”. O tej ostatniej, ponętnej brunetce z obłędnie zgrabnymi nogami, Jerzy Teoplitz powiedział, że „otwiera listę polskich sex bomb”. Na scenie Pogorzelskiej często partnerował Eugeniusz Bodo. W kręconym obecnie filmie o pierwszym amancie przedwojennej Polski, w postać Zuli wcieli się Roma Gąsiorowska.
Pogorzelska śpiewała niskim głosem z charakterystyczną chrypką, był to rezultat nieudanej operacji strun głosowych. Boy-Żeleński mówił o niej, że ma „głos wiedeńskiego fiakra”. Pogorzelską porównywano do francuskiej artystki Mistinguett – ulubienicy paryskiej publiczności. Jak sama przyznała w wywiadzie dla „Trubadura Warszawy” gwiazdą kabaretu została przez przypadek.
- Z początku nie myślałam o takim zawodzie. Zmusiły mnie do tego okoliczności, bo kiedy przyjechałam do Polski i zostałam przez bolszewików odcięta od ojca, który został w Rosji, byłam zmuszona do jakiegoś zarobkowania, aby żyć. Pomyślałam, że wystąpię na scenie, bo do niczego innego się nadaję – mówiła.
Takim cytatem mogłaby zaczynać się historia trzeciorzędnej szansonistki, lecz Pogorzelska szybko po swoim debiucie w kabarecie Bagatela została doceniona przez reżyserów, którzy powierzali jej główne role. Stała się artystką, która przyciąga na widownie tłumy wielbicieli.
Wylansowała wiele legendarnych przebojów: „Ja się boję sama spać”, „Ta mała piła dziś”, „Spotkajmy się na Nowym Świecie”, „To mi wystarczy”, „Mały gigolo”. Choć przylgnęła do niej etykietka seks bomby, wykorzystywała swój talent komiczny, by z nieopisanym wdziękiem wcielać się postaci dzieci i pensjonarek. Była królową parodii, bezbłędnie naśladowała zachowanie i sposób mówienia innych ludzi. Zagrała w kilku filmach, ale nie były to znaczne role, raczej epizody.
Zula urodziła się pod koniec XIX wieku w malowniczej Eupatorii, najstarszym mieście na Krymie, określanego mianem krymskiej Jerozolimy. Jej ojciec był szanowanym i dobrze sytuowanym lekarzem a matka niedoszłą artystką. Swoje niespełnione ambicje przeniosła na córkę, wysyłając ją na lekcje śpiewu, tańca i gry aktorskiej. Na scenie Zula zadebiutowała już jako osiemnastolatka, jeżdżąc z występami po Kaukazie. W 1918 roku trafiła do Warszawy i resztę życia spędziła w Polsce. W pierwszej połowie lat 20. wyszła za mąż na Konrada Toma, który wspierał jej karierę kabaretową i pisał dla niej teksty.
W 1934 roku Pogorzelska nagle przestała pojawiać się na scenie. Występy uniemożliwiła jej poważna choroba – jamistość kręgosłupa. Artystka nie tylko nie mogła tańczyć, ale trudność sprawiało jej nawet chodzenie. Leczyła się w Wilnie u najlepszych specjalistów. Choroba okazała śmiertelna. Zula Pogorzelska zmarła 10 lutego 1936 roku, nie doczekawszy swoich czterdziestych urodzin. Na cmentarzu żegnały ją tłumy fanów.
Małgorzata Brzezińska/ WP Kobieta