"Sytuacja jest alarmująca". Doniesienia uczniów płyną z wielu miast
Wprowadzenie nowelizacji Karty Nauczyciela w lipcu 2025 roku wywołało nieoczekiwane skutki. Jak się okazuje, po tym, jak samorządy przestały wypłacać wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe, które się nie odbyły, w szkołach zaczął się ferment. Niezadowoleni są i nauczyciele i uczniowie.
W tym artykule:
Przyjęta w lipcu 2025 r. nowelizacja Karty Nauczyciela miała ulepszyć system wynagradzania nauczycieli. Samorządy, dostosowując się do interpretacji najnowszych przepisów w niej zawartych, przestały wypłacać gronu pedagogicznemu pieniądze za godziny nadliczbowe, które się nie odbyły. I to także w przypadku, gdy nauczyciel był gotowy do podjęcia pracy, jednak nie doszło do zrealizowania godzin nie z jego winy.
Taki przypadek miał miejsce na przykład w chwili, gdy klasa wychodziła na zajęcia poza szkołą, na przykład do kina, muzeum, czy jechała na wycieczkę, a widniejący w planie lekcji nauczyciel zostawał w murach szkoły. Aby uniknąć sytuacji zmniejszania i tak już niezbyt imponujących pensji nauczycielskich, szkoły zaczęły unikać organizowania wszelkich wycieczek.
Nauczyciele i uczniowie tracą na reformie
"Na tym zamieszaniu tracą nie tylko nauczyciele, ale również my (uczniowie), zostając pozbawieni kluczowych elementów edukacji poza murami szkoły. Dla wielu z nas - zwłaszcza z mniejszych miejscowości, czy rodzin o niższych dochodach - takie wyjścia to jedyna okazja do kontaktu ze sztuką, historią czy przyrodą. Bez nich szkoła staje się jeszcze bardziej monotonna i tracimy motywację do nauki" - czytamy w apelu inicjatywy na rzecz dzieci i młodzieży, cytowanym przez TVN24.
- Sytuacja jest alarmująca i skandaliczna. Otrzymujemy setki sygnałów od uczniów, rodziców i nauczycieli o odwoływaniu wycieczek. Doniesienia napływają zarówno z dużych miast: Warszawy, Lublina, Gdańska, jak i z mniejszych miejscowości - podkreśla cytowany przez TVN24 Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej.
- Jako uczniowie nie dziwimy się nauczycielom, ale trudno nam zrozumieć, jak państwo może traktować ich w tak okrutny sposób. Miał być zwiększony prestiż zawodu, a mamy ogólnopolski zawód nauczycieli i zbliżający się "strajk włoski" - dodaje.
Ministra edukacji w ogniu krytyki
Ministra edukacji Barbara Nowacka chciała lepiej dogadać się z nauczycielami i wyciągnąć do nich rękę, by ich zawód stał się bardziej szanowany, a ich praca była uporządkowana i wspierana po stronie rządowej. Zamiast tego są oskarżenia ze strony m.in. Akcji Uczniowskiej.
"MEN kompletnie nie interesuje się naszym zdaniem, udając, że wszystko jest pod kontrolą, podczas gdy edukacja tonie. Jeśli nie dojdzie do nowelizacji Karty Nauczyciela z rekompensatami za gotowość i jasnymi zasadami, to ciche oburzenie przerodzi się w strajk. Apelujemy o pilne spotkanie z udziałem uczniów, nauczycieli i rodziców, dość tej arogancji, Pani Ministro. Czas na realne działania, zanim polska szkoła stanie się ruiną, a prestiż zawodu nauczyciela pustym sloganem" - zwraca się cytowany przez TVN24 mrozek do polityczki.
Dyrektorzy stają przed dylematem
Środowiska nauczycielskie ostrzegają dodatkowo, że godziny ponadwymiarowe mogą stać się kością niezgody pomiędzy nauczycielami i dyrektorami. Chodzi o to, że w przypadku, gdy nauczyciel zgłosi się na zaplanowaną ponadwymiarową lekcję, a okaże się, że uczniowie nie pojawią się na zajęciach, dyrekcja nie będzie miała możliwości, żeby zapłacić mu za te zajęcia.
Dyrektor nie może bowiem wliczyć do pensji gotowości. W takich okolicznościach stają przed wyborem - albo zachowają solidarność zawodową, starając się o to, by nauczycielom nie spadły pensje poprzez unikanie organizowania wyjść i wyjazdów, albo zapewnią im normalne wynagrodzenie, a klasy będą siedzieć w ławkach.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.