Nowe wieści ws. rodziny pięcioraczków. "Musimy opuścić Tajlandię"

Dominika i Vincent Clarke po wyjeździe do Tajlandii mierzą się z krytyką komentujących w mediach społecznościowych. Sytuacja eskalowała do tego stopnia, że w ich domu zjawiła się policja oraz przedstawiciele władz. - Bez przerwy mamy problem - mówi Dominika Clarke na Facebooku.

Dominika ClarkeDominika Clarke
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Zaprutko-Janicka

Rodzina Clarke to znane w Polsce małżeństwo Vincenta i Dominiki Clarke, które zdobyło popularność dzięki narodzinom pięcioraczków z Horyńca. Media śledziły doniesienia o maluchach, w tym o tragedii, jaka spotkała rodziców, gdy jedno z ich nowo narodzonych dzieci zmarło. W kolejnych miesiącach ich życiowe decyzje i to, jak rozwijają się wieloraczki, wciąż przyciągało uwagę mediów, w szczególności, gdy postanowili przeprowadzić się na drugi koniec świata.

Jak twierdziła Dominika Clarke, w przenosinach do Tajlandii chodziło o poszukiwanie lepszego życia i korzystniejszych warunków dla rodziny. Państwo Clarke zamieszkali na wyspie Koh Lanta.

Rodzina z Kaliforni powiększyła się o pięcioraczki

Korzystając z chwilowej sławy, Dominika Clarke zaczęła się udzielać w mediach społecznościowych. W jednym ze swoich nagrań na Instagramie wyjaśniła, że robi to, by trochę dorobić i zapewnić dzieciom lepszy byt. Jak szybko się przekonała, obserwatorzy zaczęli rozkładać na czynniki pierwsze wszystkie informacje o wychowaniu jej dzieci, co miało nieprzyjemne konsekwencje.

Donosy na rodzinę Clarke

Do władz, zarówno polskich, jak i tajskich, zaczęły wpływać donosy na rodzinę Clarke od osób przekonanych, że Vincent i Dominika niewystarczająco dbają o dzieci, albo wręcz robią im krzywdę. W efekcie rodziną zainteresował się m.in. polski konsulat i Rzecznik Praw Dziecka. Dominika Clarke znalazła w skrzynce mailowej wiadomość od tego ostatniego.

- Okazało się, że to po prostu wiadomość o "szkodliwości internetu" - wysłana w związku z licznymi donosami o rzekome zaniedbania w naszej rodzinie. Nie mam o to żalu. Uważam, że każdy urząd powinien reagować na zgłoszenia - i to jest dobre - wyjaśniła.

Na tym się jednak nie skończyło. Niedługo później do drzwi ich domu zapukała policja, a po niej lekarze i urzędnicy. Sprawdzali dokładnie wszystko - paszporty, pozwolenia na pracę, wizy i inne dokumenty. Okazało się, że wiza jednego z synów za chwilę straci ważność i trzeba się tym koniecznie zająć. Z powodu tego, że skończył 15 lat, podlega już innym regulacjom w Tajlandii.

- Gdybyśmy to przeoczyli, to byłaby kara. Ale musimy się spakować i opuścić Tajlandię - wyjaśniła Clarke. Nie chodzi jednak o permanentną wyprowadzkę, chodź tak mogło to w pierwszym momencie zabrzmieć. Rodzina musi na jeden dzień opuścić kraj, co pozwoli im przeprowadzić wszystkie formalności.

Kolejne naloty

Po wizycie policji, do domu przyjechała delegacja urzędników z lekarzami. Zdaniem Dominiki, był to "cały samorząd tej tajskiej wyspy".

- Wpadli nam do domu bez zapowiedzi, akurat obierałam ziemniaki - relacjonowała Dominika Clarke. Tajowie sprawdzali warunki, w jakich żyją dzieci, czy wszystko z nimi w porządku, jak wygląda sytuacja rodziny. -

Po sprawdzeniu wszystkiego, zapytali czy czegoś nie potrzebujemy. Jeśli potrzebujemy lekarza, to zapewnią nam rządowego lekarza, jeśli potrzebujemy jakiejkolwiek pomocy, to nam ją zapewnią. Mamy bezpośredni kontakt do reprezentacji tajskiego rządu, w razie czego, jest ktoś, kto nam tu pomoże - stwierdziła mama pięcioraczków. Na Facebooku opublikowała także fragment swojej rozmowy z jednym z urzędników.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Dołącz do Klubu Świadomej Konsumentki
Dołącz do Klubu Świadomej Konsumentki © WP

Wybrane dla Ciebie

To była ich ostatnia rozmowa. Ona doskonale wiedziała
To była ich ostatnia rozmowa. Ona doskonale wiedziała
Wspierał ją w walce z rakiem. Jego śmierć była dla niej szokiem
Wspierał ją w walce z rakiem. Jego śmierć była dla niej szokiem
Wyglądała obłędnie. Ten jesienny zestaw to strzał w dziesiątkę
Wyglądała obłędnie. Ten jesienny zestaw to strzał w dziesiątkę
Czy można stawiać ławkę przy grobie? Przepisy mówią jasno
Czy można stawiać ławkę przy grobie? Przepisy mówią jasno
Pojechała do sanatorium. Mówi, co uniemożliwiło jej wypoczynek
Pojechała do sanatorium. Mówi, co uniemożliwiło jej wypoczynek
Miał zaledwie 48 lat. Ciało znaleziono w pokoju hotelowym
Miał zaledwie 48 lat. Ciało znaleziono w pokoju hotelowym
Jej piosenki znali wszyscy. Dziś pisze teksty dla Sanah
Jej piosenki znali wszyscy. Dziś pisze teksty dla Sanah
"To nie kaprys. To fizjologia". Doprowadza do rozwodów po latach
"To nie kaprys. To fizjologia". Doprowadza do rozwodów po latach
Kończy 62 lata. Tak wygląda dziś gwiazda "Adama i Ewy"
Kończy 62 lata. Tak wygląda dziś gwiazda "Adama i Ewy"
"Nie mogliśmy spać". Tak wspomina pierwsze chwile małżeństwa
"Nie mogliśmy spać". Tak wspomina pierwsze chwile małżeństwa
Ma znaną córkę. Nie każdy wie, że są ze sobą spokrewnione
Ma znaną córkę. Nie każdy wie, że są ze sobą spokrewnione
Jest jego żoną od 37 lat. Oto kim jest mąż Stenki
Jest jego żoną od 37 lat. Oto kim jest mąż Stenki