Wyjawił, jak Kościół "szuka" pedofili. "Miał ich na talerzu"
Bliscy Jerzego Dziewulskiego potwierdzili śmierć byłego posła, antyterrorysty i policjanta. Zmarły ostro wypowiadał się o tym, jak Kościół katolicki walczy z pedofilią we własnych szeregach.
Jerzy Dziewulski zmarł w wieku 81 lat, co 11 sierpnia 2025 r. potwierdziła rodzina. Po zakończeniu służby chętnie komentował w mediach kwestie bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie i samego kraju. Jako były policjant kryminalny, a później dowódca jednostki antyterrorystycznej w Warszawie na lotnisku Okęcie, miał spore doświadczenie w tym zakresie.
Szkolił się ze służbami USA, Izraela i Francji. Przypisuje się mu także udaremnienie 13 zamachów terrorystycznych. Został trzykrotnie odznaczony Medalem za Ofiarność i Odwagę. Odpowiadał też za bezpieczeństwo Aleksandra Kwaśniewskiego, pełniąc rolę jego doradcy w czasie, gdy ten sprawował urząd prezydenta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Liedel: internet to źródło radykalizacji i rekrutacji
Ze względu na specyfikę swojej pracy Dziewulski był zainteresowany m.in. mechanizmem działania służb, w tym służbami bezpieczeństwa w komunistycznej Polsce.
Co Dziewulski mówił o pedofilii?
Od byłych funkcjonariuszy SB antyterrorysta miał się dowiedzieć, w jaki sposób pozyskiwali księży do współpracy. Jak się okazuje, czyny pedofilskie były jednymi z haków, jakie bezpieka miała na duchownych. Inne to skłonności homoseksualne, posiadanie dzieci czy kochanki.
- Prawda jest taka, że gdyby Kościół chciał się rozliczyć z pedofilii, wystarczyłoby zajrzeć do teczek. Pytanie, czy one są, bo sądzę jednak, że przynajmniej znaczna ich część została zniszczona - mówił w wywiadzie dla "Wprost".
- Skutek jest taki, że Kościół dziś udaje, że szuka pedofili, a miał ich na talerzu. No ale Kościół nie będzie walczył sam ze sobą. Gdyby teczki ujrzały światło dzienne, nie mam wątpliwości, że Kościół jako instytucja po prostu by upadł - wyjaśniał antyterrorysta.
Według Dziewulskiego teczki duchowieństwa trafiły w ręce Episkopatu lub zostały zniszczone.
- Rozmawiałem z byłymi funkcjonariuszami SB z Departamentu IV, czyli do spraw Kościoła. Powiedzieli mi tak: Kościół składa się z ludzi, a księża są szczególnie słabymi ludźmi. To są mężczyźni postrzegani jako niemęscy, nietwardzi, poddający się słabościom. Dlatego SB wśród księży bez kłopotów łowiło agentów i współpracowników. Szacowałem, że nawet 30 proc. duchownych było zarejestrowanych, ale znajomy z SB tylko się śmiał i przekonywał mnie, że dużo więcej - wyznał w tej samej rozmowie.
"Księża byli bezkarni"
Policjant i antyterrorysta opowiedział również o własnym zetknięciu z problemem pedofilii, jeszcze z czasów dzieciństwa.
- Sam służyłem jako ministrant do mszy. Do czasu, aż kumpel opowiedział, że jest molestowany przez księdza. Matka zabroniła mi już chodzić pod ołtarz. Księża byli kompletnie bezkarni - podkreślił w rozmowie z "Wprost".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Znasz kobiety, które robią coś bezinteresownie dla innych? Zgłoś ją w plebiscycie #Wszechmocne