Jej ojciec miał raka krtani. Mówi o "oczywistych objawach"
Choroba bliskiej osoby potrafi na zawsze zmienić sposób, w jaki patrzymy na życie i zdrowie. Z tym doświadczeniem mierzyła się dziennikarka Katarzyna Zdanowicz. W ostatniej rozmowie opowiedziała, jak dziecięcy lęk zamienił się w dojrzałą refleksję o profilaktyce i trosce o siebie.
Katarzyna Zdanowicz przyznaje, że jej droga do zainteresowania tematami zdrowia zaczęła się bardzo wcześnie, a źródłem była rodzinna tragedia. - Myślę, że to się zaczęło od potrzeby zrozumienia tego, co działo się w mojej rodzinie. Gdy byłam w pierwszej klasie szkoły podstawowej, na złośliwego raka węzłów chłonnych zachorowała moja mama. Miała wtedy zaledwie 32 lata i była jedną z pierwszych tak młodych pacjentek na oddziale onkologicznym - mówiła w wywiadzie dla hellozdrowie.pl.
Jej dzieciństwo naznaczone było niepewnością i lękiem. Choroba mamy wracała falami – raz wyciszona, raz zagrażająca życiu. - Zdarzało się, że zamykałam się w szkolnej toalecie ze zdjęciem mamy i zastanawiałam się, czy ona nie umrze - opowiadała. Kilka lat później dramat powrócił, gdy na nowotwór krtani zachorował jej tata. - Jego droga do diagnozy była długa i kręta – mimo oczywistych objawów, jak nawracające zapalenia gardła i chrypka. Obserwowanie, jak tata niknie w oczach, jak choroba go wyniszcza, było jednym z trudniejszych doświadczeń w moim życiu - wyznała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezwykłe właściwości cynku. Naukowcy odkryli, dlaczego jest tak ważny przy przeziębieniu
Te wydarzenia sprawiły, że dom przestał być zwykłą, bezpieczną przestrzenią. Pojawiło się napięcie i niepewność. - Kiedy bliska osoba choruje, cały dom zaczyna funkcjonować inaczej. Jako dziecko nie miałam słów, żeby to nazwać, ale czułam, że coś się zmienia – napięcie, niepokój, ostrożność w mówieniu o trudnych sprawach. Z perspektywy czasu widzę, że moje zainteresowanie tematami zdrowia – zarówno fizycznego, jak i psychicznego – było próbą uporządkowania tego chaosu. Z biegiem lat zrozumiałam, że zdrowie to nie tylko brak choroby. To również relacja z samą sobą, umiejętność słuchania swojego ciała i emocji. I dziś, kiedy pracuję z ludźmi, którzy przeszli przez kryzysy zdrowotne, widzę, jak ważne jest, byśmy o tych sprawach mówili głośno, bez wstydu i tabu - opowiadała.
Zdanowicz nie ukrywała, że przez długi czas żyła z cichym lękiem zdrowotnym – takim, który sprawia, że zanim wykonasz badania, w głowie pojawia się najgorszy scenariusz. - Długo miałam w sobie taki cichy, trudny do uchwycenia lęk zdrowotny – nie w formie paniki, raczej takiego tła, które powoduje, że myślisz o najgorszym, zanim zrobisz badania. Z czasem zrozumiałam, że działanie daje spokój. Że profilaktyka to nie jest powód do stresu, tylko narzędzie do odzyskiwania kontroli. I że troska o siebie nie jest egoizmem - zaznaczyła. Dziś dojrzewa do innego rodzaju odpowiedzialności. - To, co się we mnie teraz rodzi, to dojrzewanie do innego rodzaju odpowiedzialności – takiej, która obejmuje nie tylko innych, ale też mnie samą. Bo jeśli ja się rozsypię, to nie pomogę już nikomu. I mam prawo zadbać o siebie – nie jako ostatnia, ale jako pierwsza - podkreśliła.