Straciła 500 tys. zł. "Relacja z manipulatorem trwała ponad pół roku"

- Jestem daleka od demonizowania randkowania online. Chcę jedynie przestrzec kobiety: bądźcie bardziej czujne. W aplikacjach randkowych czekają na was nie tylko miłosne uniesienia, ale też oszuści i toksyczni mężczyźni, zdolni do naprawdę okrutnych posunięć - mówi Sylwia Bobińska, autorka książki "Prawo do szczęścia. Miłość w erze swipingu".

KobietaNapisała książkę o oszustach z aplikacji randkowych
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Sara Przepióra

Sara Przepióra: Z analizy PBI i Gemiusa wynika, że w 2024 roku 5,5 mln internautów w Polsce korzystało z aplikacji i portali randkowych. Nawiązywanie relacji romantycznych przez internet jest już powszechne. Czy twoim zdaniem, to realna szansa na poznanie kogoś, z kim możemy związać się na stałe, czy raczej pułapka pełna manipulacji, oszustw i niebezpieczeństw?

Sylwia Bobińska: Znam wiele par, które poznały się w taki sposób - część z nich już po ślubie, inne żyją w szczęśliwych, niesformalizowanych związkach. Uważam, że zbudowanie wartościowej relacji dzięki aplikacji randkowej jest możliwe. Jestem daleka od demonizowania randkowania online. Chcę jedynie przestrzec kobiety: bądźcie bardziej czujne. W aplikacjach randkowych czekają na was nie tylko miłosne uniesienia, ale też oszuści i toksyczni mężczyźni, zdolni do naprawdę okrutnych posunięć.

Zdaje sobie sprawę z tego, że osoby o złych zamiarach nie zawsze łatwo rozpoznać, zwłaszcza gdy w grę wchodzą silne emocje. Kobiety, które zdecydowały się otworzyć przede mną, przyznawały, że często wybaczały poznanym w internecie partnerom, licząc, że się zreflektują, ale ta zmiana nigdy nie nadchodziła. Wierzę w to, że czytelniczki, zapoznając się z opowieściami pokrzywdzonych bohaterek książki, dostrzegą pewne wzorce zachowań osób, z którymi nie warto budować relacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pasja jest kobietą". Olga Kwiecińska założyła fundację "Cześć ciało". Przełamuje tabu

Wymienisz pierwsze sygnały, które mogłyby wskazywać, że związujemy się z toksykiem?

Typowym początkiem toksycznej relacji, który powtarza się w historiach moich bohaterek, jest "love bombing", czyli przesadna, intensywna obecność partnera. Mężczyźni bombardowali je SMS-ami, telefonami, szybko wyznawali im miłość, a także pozwalali sobie na poważne deklaracje. Intensyfikują na początku związku spotkania, rozmowy i czułości, żeby pokazać, jak bardzo kochającymi są partnerami i uśpić czujność kobiet. Jeśli zauważymy, że ktoś nadmiernie angażuje się w związek już na samym początku, bądźmy ostrożniejsze. Prawdopodobnie taki mężczyzna nie ma wobec nas dobrych zamiarów.

Możesz rozwinąć tę myśl?

Historie kobiet, które zebrałam podczas pracy nad książką pokazują, że taka intensywna obecność i nadmierne okazywanie uczuć to jeden ze sposobów oszustów matrymonialnych na manipulację ofiarami. Obsypują je komplementami, wyznaniami miłości, snują wspólne plany na przyszłość, tylko po to by wykorzystać je do własnych celów. Nie twierdzę, że aplikacje randkowe naszpikowane są tylko takimi przypadkami. Dane pokazują jednak, że oszustw matrymonialnych przybywa w internecie. W 2024 roku Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości odnotowało 144 tego typu przestępstwa, z czego aż 116 poszkodowanymi były kobiety.

Na jakie typy oszustw matrymonialnych możemy natknąć w aplikacjach randkowych?

Wyróżniam dwa typy oszustw matrymonialnych. Pierwszy, najbardziej powszechny, to oszustwa finansowe Zauważyłam, że ich skala bywa proporcjonalna do długości trwania relacji. Jedna z moich rozmówczyń została oszukana na pół miliona złotych — jej relacja z manipulatorem trwała ponad sześć miesięcy. W innych przypadkach po związkach trwających miesiąc lub dwa moje rozmówczynie zostawały bez 20, czasem 30 tys. zł.

W przypadku tych oszustw schemat działania jest dość podobny. Dobrze obrazuje to historia kobiety, która poznała na Tinderze kulturalnego, wyważonego, szarmanckiego mężczyznę. Początki były cudowne. Randki, wspólne wyjazdy. Potem u partnera pojawiły się problemy w pracy. Omamiona uczuciem kobieta, pożyczyła mu na jego prośbę pieniądze. Gdy tylko to zrobiła – kontakt się urwał. Po samodzielnym śledztwie odkryła, że była jedną z wielu oszukanych przez tego samego mężczyznę.

Rozmawiamy o przypadkach oszustw, za którymi stoją pojedyncze osoby. W książce piszesz też o tym, że w aplikacjach randkowych natrafić możemy na scamerów wykorzystujących techniki oszustw na kryptowaluty lub nieprawdziwych profili z wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję zdjęciami.

To prawda, a pierwszy z wymienionych scamów jest szczególnie przerażający, ponieważ stoją za nimi zorganizowane siatki przestępcze. Do tego są niezwykle trudne do wykrycia. Opisywałam historię kobiety, która została oszukana w taki sposób. Tuż po tym, jak odkryła prawdę, zgłosiła naciągacza do prokuratury. Jedyne, co organy ścigania mogły zrobić, to obserwować, czy pieniądze w portfelu kryptowalutowym nie są przypadkiem wypłacane. Prokuratura przyznała poszkodowanej wprost, że być może nigdy nie odzyska swojej należności.

Jak zareagowała na tę informację?

Próbowała zadziałać na własną rękę – i niemal wpadła w kolejną pułapkę. Znalazła firmę, która oferowała jej odzyskanie pieniędzy od oszusta, ale zanim cokolwiek zrobiła, poproszono ją o wpłatę 20 tys. zł jako zaliczki. Nauczona doświadczeniem, sprawdziła najpierw opinie na temat przedsiębiorstwa. Okazało się, że to kolejna próba wyłudzenia pieniędzy, tym razem od zdesperowanych osób, które straciły przez kryptowalutowych oszustów spore pieniądze.

Wśród oszustw matrymonialnych wymieniasz także to "na żołnierza". Na czym ono polega?

Kobieta poznaje w aplikacji randkowej przystojnego mundurowego, który twierdzi, że wyjeżdża na misję. Mężczyzna szybko wyznaje jej miłość i obiecuje, że po powrocie zbudują poważny związek. Jak tylko oszust wyczuje, że kobieta zaczyna wpadać w relację po uszy, mówi, że chce wysłać jej paczkę. W trakcie ustalania kwestii związanych z odbiorem przesyłki okazuje się, że kobieta musi za tę usługę zapłacić i to niemałe pieniądze, bo od kilku do kilkuset tys. zł.

Co ciekawe, w historiach przewija się konkretna "firma kurierska". Panie dostają linki do śledzenia przesyłki. Wszystko wygląda bardzo wiarygodnie. Jak tylko opłacają paczkę, kontakt z mężczyzną urywa się bezpowrotnie. Zaczynają dociekać prawdy. Tak trafiają na opinie dotyczące "firmy kurierskiej", w których znajdują setki podobnych przypadków wyłudzeń. Z przerażeniem odkrywają, że przez ostatnie miesiące nie rozmawiały z konkretnym facetem, a z całą grupą ludzi zajmujących się pisaniem z ofiarami, wysyłaniem paczek, załatwianiem sfałszowanych dokumentów i udających kurierów.

Sylwia Bobińska
Sylwia Bobińska © Materiały prasowe

Dlaczego nie sprawdziły opinii o firmie kurierskiej wcześniej, zanim zapłaciły za przesyłkę?

Zauroczenie zasłania szerszą perspektywę i nie pozwala dostrzec pierwszych podejrzanych sygnałów w związku. Oszukane kobiety wierzyły, że poznany przez internet mężczyzna nie ma wobec nich złych zamiarów. Stworzył wizję związku, w którym czuły się kochane i bezpieczne. Ich przestrzeń została szybko zawładnięta przez nowego partnera, a silne uczucia sprawiły, że przestały w pełni kontrolować rzeczywistość.

Trzeba pamiętać też, że oszuści zręcznie manipulują swoimi ofiarami. Relację rozpoczynają od "love bombingu", aby następnie zbudować dystans i wywołać u kobiety zakłopotanie. Bohaterka mojej książki chciała odebrać paczkę od swojego "żołnierza", gdy ten po awanturze napisał, że dostanie przepustkę z wojska, ale będzie musiał nadać ją na adres partnerki. Ktoś miał się pomylić i nie dostarczyć dokumentu do jego jednostki. Zdziwiła się, że jest taka możliwość, ale przystała na to, ponieważ oszust wywołał u niej poczucie winy.

Jak trafiłaś na tę historię?

Przez zamkniętą grupę na Facebooku, zrzeszającą panie oszukane na aplikacjach randkowych. Kobieta nie chciała się ujawniać z nazwiska – tak jak wiele innych moich rozmówczyń. Wolą dzielić się swoimi doświadczeniami anonimowo.

Czego się obawiają?

Tego, że ktoś przypnie im łatkę naiwnych lub że usłyszą, że same sobie są winne. A przecież nikt nie prosi się o to, by być oszukanym. Kobiety są niesłusznie piętnowane jako ofiary w naszym społeczeństwie, nawet we własnych kręgach. Widać to chociażby na wspomnianych facebookowych grupach. Kobiety opisują tam swoje historie w ramach ostrzeżenia dla pozostałych członkiń grupy. W komentarzach pod postami wylewa się hejt. "Głupia jesteś, że się nie zorientowałaś?" - takie przytyki piszą sobie nawzajem, mimo że większość z nich przechodziła przez podobne tragedie.

Na co dzień wspierasz bohaterki książki w walce o swoje prawa. Jak pomagasz im przeciwstawić się ich oprawcom?

Dużo z nimi rozmawiam, wspieram emocjonalnie. Kontaktuję się również z prawnikami, by pomóc kobietom w zainicjowaniu procesu sądowego przeciwko oszustom. Pracuję nad tym, aby w przyszłości założyć fundację oferującą bezpłatne porady psychologiczne i prawne, reprezentację w sądzie, a potem – po wygranym procesie – pomoc w powrocie do normalnego życia. Uważam, że takiego holistycznego wsparcia kobietom oszukanym w sieci bardzo dziś w Polsce brakuje.

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Sara Przepióra

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Jak często powinniśmy się kąpać? Lekarka stawia sprawę jasno
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
"Puszczę go w skarpetach". O relacji z byłym mężem mówi jednoznacznie
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni