Padła ofiarą "loverboya". Teraz ostrzega, do czego są zdolni
O zjawisku tzw. loverboys jest coraz głośniej. Jedna z ofiar tego procederu opowiedziała swoją dramatyczną historię w "Dzień Dobry TVN". - Kiedy podejmował pracę za granicą, potrzebował środków finansowych, wytrzymywał 2-3 dni, wracał, a pieniądze przepadały. Potrafił mi ukraść kartę, na szczęście udawało mi się ją blokować zdalnie, ale część pieniędzy sobie sam brał, łącznie z pamiątkami rodzinnymi - opowiada.
Nawiązując nowe relacje, rzadko zastanawiamy się nad intencjami drugiej osoby. Tymczasem zbyt duże zaufanie i szybkie zaangażowanie mogą skończyć się tragedią. Coraz częściej słyszy się o mężczyznach, którzy wykorzystują emocjonalną słabość kobiet, aby osiągnąć własne cele.
Jak działa loverboy?
Goszcząca w śniadaniówce psychoterapeutka zwróciła uwagę, że schemat działania "loverboysów" jest bardzo podobny i opiera się na manipulacji emocjami. - Ten sposób jest bardzo charakterystyczny - dostosowujemy się do potrzeb osoby. Często te osoby są w trudnym momencie. Jesteśmy wtedy bardzo uwrażliwieni. Bardzo potrzebujemy czułości, bliskości tej drugiego człowieka i trochę też łatwiej być wtedy "kąskiem" dla takiego loverboya - mówiła specjalistka w "Dzień Dobry TVN". Zuzanna Butryn podkreśliła również, że niepokojącymi sygnałami mogą być przemoc czy próby podporządkowania sobie partnerki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wendzikowska o życiu singla: "UWIELBIAM TO". Chodzi na randki sama ze sobą!
Czytaj także: Tak rozpoznasz toksyka. Ciągle powtarzają te zdania
"Zostałam sama w nowym domu"
W programie przedstawiono historię kobiety, która padła ofiarą "loverboya". - Na początku mieliśmy bardzo intensywny kontakt telefoniczny, bo on był z innego miasta. Akurat trafił na moment, w którym leczyłam się z depresji, kilka miesięcy wcześniej odszedł mój dziadek, musiałam umieścić babcię w domu opieki, bo chorowała na Alzheimera, a potem przyszedł lockdown i rozstałam się z partnerem - opowiadała Beata.
Skutki tej relacji były bardzo bolesne. - Zostałam sama w nowym, niedokończonym domu. Podzieliłam się historią życia z loverboyem, a on to wykorzystał, dostosował swoją historię, by nawiązać połączenie. Po 1,5 roku chciał się u mnie zameldować, kiedy się przeprowadzałam. Uznał, że nie musi płacić rachunków, bo wyremontował mi mieszkanie. Kiedy podejmował pracę za granicą, potrzebował środków finansowych, wytrzymywał 2-3 dni, wracał, a pieniądze przepadały. Potrafił mi ukraść kartę, na szczęście udawało mi się ją blokować zdalnie, ale część pieniędzy sobie sam brał, łącznie z pamiątkami rodzinnymi - wyznała.
Utrata majątku to tylko część ryzyka. Zdarzają się jeszcze bardziej dramatyczne historie, przed czym ostrzega Fundacja La Strada. "Jedną z najczęstszych form werbowania ofiar do handlu ludźmi jest tzw. metoda "loverboya". To mężczyzna, który udaje zakochanego partnera - czaruje, obiecuje wspólną przyszłość i oferuje wyjazd za granicę. W rzeczywistości ma jednak zupełnie inne zamiary. Gdy zaufanie ofiary zostaje zdobyte, dochodzi do wyjazdu, a na miejscu rozpoczyna się koszmar - zabranie dokumentów, przymus do pracy, często w przemyśle seksualnym" - czytamy na wadowiceonline.pl.
"Jednym z najczęstszych zagrożeń, z jakim możemy się spotkać, jest tzw. loverboy – mężczyzna, który rozkochuje, obiecuje wspólną przyszłość, wyjazd za granicę, a potem sprzedaje swoją "dziewczynę" jak towar. Każdego roku takie historie dzieją się także w Polsce – w dużych i małych miasteczkach, wśród młodych ludzi szukających miłości i szansy na lepszą przyszłość" - ostrzega również Komenda Główna Policji.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl