"Leczył" seksem za 1300 zł. Okazał się spawaczem z Pruszkowa
Powoływał się na znajomość z Janem Pawłem II, utrzymywał, że jest teściem Antonio Banderasa i dziedzicem zamku nad Loarą. Miał być właścicielem klinik onkologicznych w Szwajcarii i Hiszpanii. Tytułował się hrabią. Okazał się spawaczem z Pruszkowa, który oszukał setki kobiet, wmawiając im, że wyleczy ich nowotwory, doprowadzając je do orgazmu.
- Wygląd miał średni, 56 lat, wykształcenie niemal żadne, ale potrafił mówić i robić wrażenie – zauważa "supermoc" Zdzisława M. były policjant Dariusz Nowak, który na kanale "Kryminalny Patrol" na Youtubie opowiada historię fałszywego hrabiego. To właśnie umiejętność manipulowania ludźmi sprawiła, że z łatwością oszukiwał kobiety.
Zdzisław M. zaczął swoją działalność na szeroką skalę tuż po pierwszym pobycie w więzieniu, gdzie odsiadywał karę za znęcanie się nad żoną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Proceder oszustw w sieci. "Dla tych ludzi to praca"
Obiecywał ślub na Wawelu
Pierwszą jego ofiarą stała się 19-letnia Daria z Podhala. Zdzisław M. poznał ją w galerii handlowej na krakowskim Kazimierzu, gdzie przedstawił się jako hrabia Myszkowski – onkolog, właściciel klinik w Genewie i Sewilli oraz posiadacz zamku nad Loarą.
Był tak przekonujący, że Daria zaprosiła go do domu i przedstawiła rodzicom, z którymi 56-latek szybko zaczął mieszkać. Wkrótce zaczęli planować huczny ślub. Zdzisław M. obiecał, że na ceremonię na Wawelu wyda 200 tysięcy euro, a sakramentu udzieli im jego dobry znajomy kardynał Stanisław Dziwisz.
Niestety, mimo obietnic, nie miał wystarczających funduszy, a jego karty płatnicze były zablokowane. Pożyczał drobne kwoty od rodziców Darii, a ona sama zaczęła je od nich wyłudzać, by przekazywać mu w tajemnicy.
1300 złotych za seks, który "wyleczy raka"
W międzyczasie Zdzisław M. rozpoczął swoją działalność jako "specjalista" leczący nowotwory za pomocą seksu. Poznawał kobiety na dworcach, lotniskach i w galeriach handlowych. - Podchodził do kobiet, patrzył im w oczy i mówił, że widzi w nich śmiertelną chorobę. Mówił, że tylko on może je uratować. I one, jak zahipnotyzowane, wierzyły w te bzdury – zaznacza były policjant Dariusz Nowak.
Najczęściej mówił, że kobieta ma raka trzustki lub jajników, a następnie proponował "terapię" za 1300 złotych, której warunkiem powodzenia był orgazm kobiety.
Uciekali, aż skończyły się pieniądze
Część z oszukanych kobiet zgłosiła się na policję, a kiedy fałszywy hrabia zorientował się, że policja zaczyna go ścigać, postanowił uciec za granicę. Zabrał swoją narzeczoną Darię do Hiszpanii, gdzie ukrywał się przez jakiś czas. Daria była tak zmanipulowana, że sama naganiała mu kolejne "pacjentki". Kiedy jednak policja zaczęła być coraz bliżej, Daria zadeklarowała, że nie wróci do Polski i będzie żyć ze Zdzisławem w Hiszpanii.
Po pewnym czasie, kiedy skończyły im się pieniądze, wrócili do Polski. Zdzisław M. wznowił swoją oszukańczą działalność, a policja po raz kolejny wpadła na jego trop. Zatrzymali go na krakowskim rynku, dosłownie w momencie, kiedy opowiadał kolejnej kobiecie swoje bzdurne historie o leczeniu raka. Zdzisław M. trafił do więzienia, a Daria usłyszała wyrok dwóch lat w zawieszeniu.
Teść Banderasa potrzebuje 200 zł na paliwo do awionetki
Po wyjściu z więzienia Zdzisław M. nie zamierzał rezygnować z oszustw. W 2017 roku, przebywając w Warszawie, zmienił swoje nazwisko na Marek Ronkowski i ponownie oszukiwał kobiety, tym razem twierdząc, że jest onkologiem i posiada klinikę w Madrycie. Kamila, jedna z jego ofiar, spotkała go w restauracji McDonald's, gdzie przekonywał ją o swojej wybitnej wiedzy i metodzie leczenia nowotworów za pomocą specjalnej aplikacji na telefonie.
Zdzisław M. twierdził, że jego aplikacja pozwala na diagnostykę i leczenie za pomocą fal radiowych. Przedstawił się jako teść Antonio Banderasa, opowiadał o swojej awionetce i twierdził, że poświęcał się dla swoich pacjentów.
Kamila, przekonana o jego fachowości, zgodziła się na spotkanie w szpitalu, gdzie Zdzisław M. miał jej "postawić diagnozę" i przepisać leczenie. Na spotkaniu powiedział jej, że ma początki nowotworu i dał jej instrukcje, jak postępować. Na odchodne wziął od niej 200 zł na paliwo do swojej awionetki, ponieważ twierdził, że zablokowano mu karty płatnicze.
Jak zaznacza na kanale "Kryminalny Patrol" Dariusz Nowak, to, co Zdzisław M. robił, to klasyczna manipulacja. - Jak nie wierzyły od razu, pokazywał im, że ma pieniądze, przyjaciół w wysokich kręgach, a rzekomo posiadana awionetka tylko potwierdzała jego status – zauważa były policjant.
Uratowała go ofiara
Kiedy Kamila starała się dowiedzieć czegoś więcej o nowo poznanym wybitnym onkologu, w wyszukiwarce nie znalazła informacji o wybitnych osiągnięciach. Przeczytała natomiast o hrabim Myszkowskim. Choć nazwisko było inne, to pozostałe fakty się zgadzały. – Dziewczyna poinformowała o tym dziennikarzy i policję – relacjonuje Dariusz Nowak.
Kamila zgodziła się wziąć udział w zasadzce policyjnej, podczas której miało dojść do zatrzymania oszusta. – Wygląda na to, że zadziałał "syndrom sztokholmski" i dziewczyna ostrzegła Zdzisława M. i temu udało się uciec – wspomina sprawę były policjant.
Warunkiem poprawnego badania: orgazm w kuchni schroniska
W listopadzie 2017 roku Marek Ronkowski pojawia się we Wrocławskim schronisku młodzieżowym. Tam jego ofiarą stała się Agata. W kuchni schroniska usłyszała rozmowę dwóch mężczyzn. Jeden z nich, starszy pan, opowiadał o swojej pracy jako wybitny onkolog, a także o swojej pasji do irydologii – nauki, która według niego pozwalała diagnozować choroby na podstawie analizy oka.
Agata, zaintrygowana opowieściami mężczyzny, szybko zauważyła, że robi on na niej duże wrażenie. Zdzisław M., podając się za Marka Ronkowskiego, zapewnił ją, że jego metoda leczenia jest niezwykle skuteczna. Szybko przekonał dziewczynę, że to, co widzi w jej oczach, to początki raka trzustki. Aby upewnić się co do diagnozy, zaproponował jej przeprowadzenie badania.
- To badanie miałoby polegać na sprawdzeniu, czy nie doszło do zaniku narządów rodnych lub ich zrostu, a warunkiem jego powodzenia, miał być orgazm – opisuje na kanale "Kryminlany Patrol" Dariusz Nowak. Agata, zaskoczona i zdezorientowana, ostatecznie zgodziła się na "badanie", które odbyło się w kuchni schroniska, bez jakichkolwiek narzędzi medycznych, jedynie przy użyciu palców.
300 zł na bilet na lotnisko
Na koniec przedstawiający się jako Marek Ronkowski mężczyzna poprosił dziewczynę o 300 złotych, bo jak twierdził, tyle właśnie mu zabrakło na bilet na lotnisko w Balicach, gdzie miał zostawić swoją awionetkę.
Po tym zdarzeniu mężczyzna przestał się odzywać do dziewczyny. Później zaczęły do niej docierać wiadomości, które miały pochodzić od jego córki Angeliki. Napisała, że Zdzisław M. po powrocie do Hiszpanii zapadł w śpiączkę, twierdząc, że "poświęcił się dla niej". – I na tym kontakt się urwał – kwituje Nowak.
Od seksu do technologii
- No wygląda na to, że hrabia Myszkowski vel Ronkowski vel Roy z Branickich, bo i takim nazwiskiem się posługiwał Zdzisław M, od tego momentu krążył po Polsce i Europie – wspomina gospodarz kanału "Kryminalny Patrol". Wykorzystywał różne legendy, a także sprzedawał swoją aplikację lecząca za pomocą fal radiowych. - Choć nadal oszukiwał kobiety, jego działania były coraz mniej związane z seksem, a bardziej z technologią. Nie da się ukryć, że robił się coraz starszy – dodaje były policjant.
Dwa tygodnie po publikacji na kanale "Kryminalny Patrol" odcinka o fałszywym hrabim policji udało się zatrzymać oszusta. - 62-latek znowu podawał się za arystokratę i oszukał kobiety na kilkadziesiąt tys. zł. Mężczyzna czeka na wyrok – podsumowuje Dariusz Nowak.