Włączyła TV. Nagle zobaczyła swojego męża. Nie wyglądało na delegację
Nie tylko kiss cam na koncercie Coldplay. Podobnych historii przyłapania na zdradzie jest o wiele więcej. – W jednym z programów śniadaniowych klientka zobaczyła swojego męża, który powinien być na wyjeździe służbowym w zupełnie innym miejscu. Tymczasem został "przyłapany" przez kamerę nad polskim morzem – opowiada detektywka Katarzyna Bracław.
Informacja o zdradzie, na której kiss cam przyłapała Andy'ego Byrona i Kristin Cabot podczas koncertu Coldplay, obiegła już chyba cały świat. Co więcej, przykładów odkrycia niewierności partnerów w nietypowych okolicznościach jest naprawdę wiele.
Detektywka Katarzyna Bracław w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że biuro, w którym pracuje, prowadzi kilkaset spraw dotyczących zdrad rocznie. Jak podkreśla, w obecnych czasach usług detektywa najczęściej szukają osoby, które już mają świadomość, że są zdradzane przez drugą stronę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Jabłczyńska o zdradzie i stracie przyjaciół
Wpadł przez "śniadaniówkę"
Katarzyna Bracław podczas swojej pracy usłyszała wiele osobliwych historii, w jaki sposób owe zdrady zostały odkryte, a przykładów podobnych do koncertu Coldplay i kiss cam również nie musiała daleko szukać.
– Mieliśmy kiedyś sytuację, że w jednym z telewizyjnych programów śniadaniowych w czasie wakacji, klientka zobaczyła swojego męża, który powinien być na wyjeździe służbowym zupełnie gdzie indziej. Tymczasem mężczyzna został "przyłapany" przez kamerę nad polskim morzem. Na tej podstawie moja klientka zaczęła mieć podejrzenia, że jest zdradzana – wspomina.
W przypadku podejrzenia o nielojalność zdarza się, że ktoś już podjął wstępne kroki i np. podrzucił do wspólnego auta GPS. – A następnego dnia sprzęt wykazał, że mężczyzna wcale nie jest w pracy, tylko na wakacjach we Włoszech. Wówczas detektywi pojechali w trasę, aby obserwować podejrzanego.
Jeżeli partnerzy dobrze się znają, zdrady zostaną wykryte bardzo szybko. Wówczas bowiem bardzo łatwo wyłapać nawet drobne zmiany w zachowaniu, drobiazgi, które zapalają nam lampkę w głowie.
– Im lepiej ludzie się znają, tym tak naprawdę tę zdradę trudniej jest ukryć. Pamiętam, jak znajomy zdał sobie sprawę, że jego żona jest niewierna, po tym, jak wrócił do domu z wyjazdu i zobaczył, że brakuje sporej ilości jego ulubionej whisky. Partnerka była osobą niepijącą. Później okazało się, że jego znajomy… nie dość, że podebrał mu żonę, to jeszcze podpijał ulubiony alkohol – wspomina Katarzyna Bracław.
Zdradził go sportowy zegarek
Detektywka przytoczyła również historię klienta, którego żona mówiła, że intensywnie ćwiczy na siłowni i spędza tam wiele godzin. Ten natomiast powiedział detektywce, że efektów tych treningów… w ogóle nie widać.
– Takich przykładów faktycznie jest całkiem sporo. Czasami rzeczy, na które na pierwszy rzut oka nie zwracamy uwagi, mogą być punktem odniesienia, że coś jest nie tak. Przypomina mi się tu klient, który zaczął podejrzewać żonę o nielojalność, ponieważ bardzo często tankowała samochód, a z jej oficjalnego planu dnia nie wynikało, że ma do przejechania duże trasy. Kobieta nie pracowała, wychodziła jedynie po zakupy, odwoziła dzieci do przedszkola. Okazało się, że jeździła do domu kochanka, oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów od swojego miejsca zamieszkania – opowiada ekspertka.
– Przypomina mi się również historia kobiety, która o tym, że mąż ją zdradza, dowiedziała się z zegarka sportowego, bo obydwoje mieli zegarki połączone z jedną aplikacją. Mężczyzna mówił, że idzie biegać, natomiast na jego aplikacji nic takiego nie było. Wiadomo było, że kłamie. Inna klientka połączyła kropki, gdy mąż mówił, że chodzi na siłownię, a jego ubrania były zawsze świeże i pachnące – dodaje.
Zaproponował badania. "Okazało się, że to tylko przykrywka"
Joanna* wspomina, że poznała Alberta w jednej z aplikacji randkowych. Szybko zaczęli się spotykać na poważnie. Pewnego dnia, będąc w pracy, mężczyzna zaproponował Joannie wspólne przebadanie się na HIV.
– Pomyślałam, że to nietypowe, ale z drugiej strony uznałam, że bardzo odpowiedzialne. Na miejscu pobrano nam krew oraz przeprowadzono szczegółowy wywiad. On był pytany w pierwszej kolejności, potem ja. Pani, która ze mną rozmawiała, była przekochana. Bardzo empatyczna, miałam nawet wrażenie, że aż za bardzo. Po czasie dotarło do mnie, że zwyczajnie mi współczuła. Okazało się, że jego troska to tylko przykrywka – opowiada.
Wyniki wyszły dobrze - Albert i Joanna odetchnęli z ulgą. – Ja, że jestem zdrowa, on - że może zdradzać dalej – kwituje. O tym, że partner ją zdradza, dowiedziała się od wspólnego znajomego - Wojtka.
Albert wiele razy dopytywał, czy Joanna chce z nim iść na ognisko nad Wisłę, gdzie będą jego koledzy. Ona jednak tego dnia nie czuła się na siłach, aby imprezować. Została w domu. Nieco później dostała wiadomość od Wojtka, czy zerwała z Albertem, ponieważ ten na ognisku pojawił się… z inną kobietą. Po odkryciu niewierności rozstała się z mężczyzną.
– Było mi przykro. Ale czułam ulgę, że nie muszę go już oglądać. Po tygodniu od rozstania dostałam od niego wiadomość: "Hej, uznałem, że powinnaś wiedzieć. Zradzałem Cię z sześcioma innymi" - cytuje Joanna.
Po wszystkim Asia przypomniała sobie o badaniach. – A gdyby wyszło, że mnie czymś zaraził? Jak bezmyślny to był typ! Cieszę się, że zniknął z mojego życia.
Znajomej było przykro z powodu ich rozstania. Wysłała taką wiadomość
Kamila* rozstała się ze swoim narzeczonym po tym, jak na jaw wyszło, że zamiast na szkolenie firmowe, pojechał do Łodzi, gdzie mieszkała jego kochanka.
– Byliśmy z Jankiem parą od liceum. Poszliśmy na studia do tego samego miasta, zamieszkaliśmy razem. Zaręczyliśmy się na ostatnim roku. Wtedy też już oboje pracowaliśmy. Historia jak z filmu dla nastolatków. Pamiętam, że w tamtym roku do Polski mieli przyjechać Twenty One Pilots, jeden z naszych ulubionych zespołów. Koncert miał się odbyć w okolicach walentynek, pomyślałam, że taki wyjazd będzie fajnym wspólnym prezentem – mówi 29-latka.
Rozmówczyni Wirtualnej Polski wspomina, że jej ówczesny narzeczony "coś zaczął kręcić nosem". Tłumaczył, że ma wówczas szkolenie w pracy połączone z wyjazdem konferencyjnym i nie może jechać do Łodzi.
– Było mi smutno, ale rozumiałam sytuację. Sama jechać na koncert nie chciałam. Wyobraź sobie moją reakcję, kiedy odezwała się do mnie nasza wspólna znajoma ze studiów, która mi napisała, że jej przykro z powodu naszego zerwania, bo wyglądaliśmy na kochającą się parę. Serce mi się zatrzymało.
Znajoma wyjaśniła, że widziała jej narzeczonego w objęciach innej na… łódzkim koncercie wspomnianego zespołu. – Najwyraźniej świętowali Walentynki razem. Znajomej udało się wysłać nagranie, na którym rzeczywiście miało być widać mężczyznę, który znajdował się kilka metrów dalej.
– Od razu go poznałam. Kiedy wrócił, zrobiłam mu awanturę. Przyznał się od razu. Przepraszał i mówił, że nasza "nastoletnia miłość" z jego strony się wypaliła, ale nie wiedział, jak o tym ze mną porozmawiać. Byłam w szoku. Przecież zaręczyliśmy się zaledwie kilka miesięcy wcześniej i planowaliśmy wspólną przyszłość. Gdyby nie ten koncert, nie wiem, ile jeszcze by kłamał i zatajał fakt, że w Łodzi ma drugie życie – kwituje.
* Imiona zostały zmienione na prośbę bohaterek.
Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski