"Nie ukrywam, że lubię seks". Mówi o życiu intymnym po sześćdziesiątce
Dla Marioli Bojarskiej-Ferenc nie ma tematów tabu. - Kobieta pożądana czuje się bardzo młodo - wyznaje. 14 stycznia 2024 roku słynna trenerka skończyła 64 lata.
Mariola Bojarska-Ferenc to znana promotorka zdrowego stylu życia, dziennikarka i autorka programów telewizyjnych związanych z fitnessem. Zyskała popularność dzięki takim produkcjom jak "Studio urody" i "10 minut tylko dla siebie".
Trenerka nie boi się mówić o seksie. Podkreśla, że to właśnie w dojrzałym wieku kobieta może najpełniej odkryć, czego oczekuje od partnera.
Zalety dojrzałego seksu
Mariola Bojarska-Ferenc wyjaśnia, że młodsze osoby wstydzą się rozmawiać o swoich potrzebach seksualnych, ale to właśnie komunikacja jest kluczem do udanego życia intymnego. - Na początku się uczymy, potem już wiemy, czego pragniemy. Dojrzała kobieta potrafi bardziej komunikować się z partnerem – mówiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ewa Zawada o traumatycznym pierwszym razie i stanach lękowych
Nie ukrywa, że życie intymne jest dla niej niezwykle ważne, a bycie aktywną seksualnie ma mnóstwo zalet.
- Kobieta pożądana czuje się bardzo młodo, a ja się czuję bardzo młodo. Nie ukrywam, że lubię seks. Seks to zdrowie, bo kondycja, pięknie wygląda skóra, "glow". Człowiek się odpręża, traci się mnóstwo kalorii - przyznała w rozmowie z Pudelkiem.
Trenerka nie boi się mówić o takich kwestiach, ponieważ jak sama twierdzi, jej celem jest edukowanie i przełamywanie tabu. Łączy temat zdrowia z tematyką życia seksualnego.
- Życie seksualne wymaga również energii, więc jeśli tej energii nie mamy, jeśli jesteśmy chorzy, jeśli mamy cukrzycę, choroby serca, no to nie możemy w pełni oddać się życiu intymnemu, no bo ciągle nas coś boli. Jeśli naczynia są zatkane, u mężczyzn, no to mogą być problemy z potencją, więc po to ja jestem tutaj na posterunku, żeby was edukować - mówiła w wywiadzie dla "Super Expressu".
1800 zł emerytury
Mariola Bojarska-Ferenc przez lata była związana z Telewizją Polską, jednak nigdy nie pracowała na etacie. Choć jej emerytura wynosi jedynie 1800 zł miesięcznie, nie narzeka na swoją sytuację. Podkreśla, że nigdy nie pracowała na stałej umowie o pracę, bo zawsze była właścicielką swojej własnej firmy. "Dostaję 1800 złotych. Tragicznie, ale nie mam pretensji do nikogo" – mówiła szczerze na łamach portalu Pomponik.pl
Bojarska-Ferenc nie boi się pracy i podkreśla, że planuje ją wykonywać do końca życia. - Pracuję i będę pracować do końca życia. Kocham to, co robię - wyznaje.