Jej partner spędził lata w więzieniu. Wszyscy wiedzieli za co
Halina Frąckowiak, piosenkarka, na której koncie są takie nieśmiertelne przeboje jak "Papierowy księżyc", czy "Bądź gotowy dziś do drogi", 10 kwietnia 2025 r. kończy 78 lat. Choć jej kariera estradowa była spektakularna, w życiu prywatnym zmagała się z wieloma przeciwnościami.
Halina Frąckowiak swoją karierę na estradzie zaczęła w 1963 r. w wieku zaledwie 16 lat, debiutując na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Konkurencja tego roku była zażarta. Na scenie stanęli między innymi Czesław Niemen, Krzysztof Klenczon i Zdzisława Sośnicka. Frąckowiak wyśpiewała wówczas "Złotą Dziesiątkę". To otworzyło jej drogę do wielkiego świata, a w kolejnych latach zdobyła wiele nagród, m.in. na festiwalach piosenki w Opolu.
W 1971 r. Frąckowiak poznała Krzysztofa Bukowskiego, który przyszedł na jej koncert. Zaproponował jej, żeby zagrała w jego filmie, który miał być pracą na zakończenie studiów. Najpierw się zaprzyjaźnili, później mężczyzna wyjechał na trzy miesiące. Frąckowiak była przekonana, że to koniec, jednak Bukowski wrócił i przyznał, że wszędzie widział jej twarz. Wzięli ślub po roku znajomości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emerytury polskich gwiazd. Narzekają, że mają je za niskie
Ukochany trafił do więzienia
Choć ich małżeństwo zakończyło się rozwodem, pozostali przyjaciółmi. Kolejnym ważnym mężczyzną w jej życiu był dziennikarz i politolog Józef Szaniawski, z którym miała syna Filipa, jednak ślubu nigdy z nim nie wzięła.
- Myślę, że wiedział doskonale, że cały czas balansuje na granicy, pisał do paryskiej "Kultury", pracował dla Radia Wolna Europa, wiedział, jakie grożą za to konsekwencje. Nigdy mi nie powiedział wprost, czym się zajmuje, ale intuicyjnie czułam, że coś się tam jeszcze kryje. W tamtych dniach byliśmy razem z synkiem na festiwalu w Opolu. Śpiewałam "Papierowy księżyc". Józef powiedział, że musi na chwilę pojechać do Warszawy i do nas wróci. Nie wrócił - opowiedziała piosenkarka w rozmowie z magazynem "Viva!".
Wszyscy wiedzieli, że był to proces polityczny, a wyrok dotyczył jego działalności opozycyjnej. Mężczyzna został skazany za szpiegostwo i zasądzono przepadek mienia. Jako że miał syna z Frąckowiak, decydenci uznali, że jej majątek jest jego majątkiem. Odebrano jej wszystko, w tym dwa mieszkania. Frąckowiak tymczasem starała się o łagodniejszy wyrok dla Szaniawskiego, wystąpiła nawet na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu na prośbę generała Kiszczaka. Mimo obietnic Szaniawski nie został zwolniony wcześniej.
Wszystko dla syna
Przez okres pobytu ukochanego w więzieniu, gwiazda robiła, co mogła, by chronić syna. Mały Filip słyszał, że tata wyjechał za granicę. Frąckowiak kupowała mu prezenty w Pewexie, przekonując, że są od ojca, pisała w jego imieniu listy.
W końcu musiała podjąć drastyczny krok i zmienić dziecku nazwisko. Wszystko po konferencji prasowej, na której rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban stwierdził, że "w mieszkaniu Szaniawskiego zamknięto ostatnią redutę CIA w Polsce". Dziennikarz został uwolniony 22 grudnia 1989 r., sąd uniewinnił go i uznał go za ostatniego więźnia politycznego PRL-u. Po tym, jak odzyskała ukochanego, Frąckowiak nie nacieszyła się długo spokojem.
O włos od tragedii
W 1990 r. gwiazda w drodze na koncert przeżyła groźny wypadek samochodowy, który spowodował poważne obrażenia. Sytuacja była tak ciężka, że cudem udało jej się uniknąć amputacji. Nogi były mocno połamane, przez całe miesiące kości nie chciały się zrastać, a jej twarz zmasakrowana przez odłamki szkła. Powrót do zdrowia zajął jej osiem miesięcy, ale dzięki determinacji i wsparciu bliskich, wróciła do normalnego życia.
Po wypadku, leżąc w szpitalu, Frąckowiak wspomina, jak lekarz usuwał szkło z jej zmasakrowanej twarzy. Jej przyjaciółka, Alicja Majewska, która również była w samochodzie, uniknęła poważnych obrażeń.
- Alusia Majewska, która razem ze mną jechała samochodem – szczęśliwie bez takich obrażeń – leżała po przekątnej pokoju i ja mówię: Alusiu, masz lusterko?, a ona z takim smutnym spokojem odpowiedziała: Lepiej nie patrz - wspominała artystka w jednym z wywiadów.
Po dwóch dniach, gdy pielęgniarka podała jej lusterko, piosenkarka nie mogła rozpoznać siebie. Widok był tak szokujący, że zareagowała uśmiechem, uznając, że to nie ona.
Związek z Szaniawskim nie wytrzymał próby czasu. Długoletni partnerzy rozstali się w połowie lat 90., a Frąckowiak skupiła się na wychowaniu syna. Po rozstaniu z Szaniawskim Halina Frąckowiak nie związała się już z nikim na dłużej. Całą swoją uwagę skupiła na byciu piosenkarką, mamą i babcią.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.