Tusk obiecał zmiany w edukacji. Ekspertka: Niewiele się poprawiło

- Po ministrze Czarnku poprzeczka była nisko. Nie trzeba było zrobić wiele, by wyjść z tej misji z łatką bohatera lub bohaterki. Środowisko było gotowe na realną zmianę, a mamy wrażenie chaosu i oderwania od realiów - mówi dr Iga Kazimierczyk.

Igrzyska Wolno?ci 2024 w ?odzi20.10.2024 Lodz. Igrzyska Wolnosci - Edycja XI pod haslem: Miasto Europa Przyszlosc. Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
N/z: Iga Kazimierczyk - Liderka i wspoltworczyni kampanii ?Wolna szkola?PIOTR KAMIONKA/REPORTERIga Kazimierczyk: Trudno uwierzyć, że coś się zmieni
Źródło zdjęć: © East News | PIOTR KAMIONKA/REPORTER
Agnieszka Woźniak

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Były obietnice, miało być nowocześnie. Osiem ze stu konkretów Donalda Tuska dotyczyło edukacji. Od objęcia rządu minął rok i sześć miesięcy. Jakie mamy efekty?

Dr Iga Kazimierczyk, pedagożka, nauczycielka, działaczka edukacyjna i doktor pedagogiki: Niestety, niewiele się poprawiło. Nie dotknęliśmy sedna – fundamentalnych problemów pracy nauczycieli, które wymagają natychmiastowej reakcji. Straciliśmy rok na dyskusje o profilu absolwenta, religii, edukacji zdrowotnej, a ludzie odchodzą z zawodu. Sztuczna inteligencja ich nie zastąpi. Szkoła to dziś nie tylko przekazywanie wiedzy, ale też ogromna praca wychowawcza, szczególnie wobec rosnącej liczby dzieci ze specjalnymi potrzebami.

Nauczyciele już stracili wiarę, że politycy coś zmienią?

Trudno uwierzyć, że coś się zmieni, skoro trwa to tak długo. Nauczyciele przez ostatnie osiem lat czekali z nadzieją, mając za sobą doświadczenie edukacji zdalnej czy wyzwania związane z przyjęciem dzieci z Ukrainy. Niestety, nie doczekali się poważnej debaty ani kompleksowych planów reformy. Korekta podstaw programowych to nie reforma. Efekt? Duże rozczarowanie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Martyna Wojciechowska chce zakazu używania telefonów w szkołach: "W szkole mojej córki już jest taki zakaz"

Czekali też na podwyżki. Rząd chwali się i świętuje sukces. A pedagodzy?

Czują frustrację. Trudno wyrównanie wynagrodzeń po latach zaniedbań nazwać podwyżką. Kiedy pensja początkującego nauczyciela niemal zrównuje się z płacą minimalną, to mówimy raczej o nadrabianiu zaległości. Owszem, są osoby, które wchodzą w drugi próg podatkowy, ale tylko dlatego, że biorą na siebie godziny ponadwymiarowe, bo brakuje nauczycieli. To trochę tak, jakby pójść do szefa z prośbą o podwyżkę, a on odpowiada: "Ależ pani już zarabia więcej, bo pracuje pani na dwóch etatach". Tak dziś wygląda dyskusja o pensjach nauczycieli.

Słyszałam, że początkujący nauczyciel zarabia niemal tyle, co sprzątaczka w tej samej szkole. To prawda?

To smutne, ale prawdziwe. Personel techniczny w szkole jest niezbędny i nie mówię, że powinien zarabiać mniej. Problem w tym, że nauczyciele powinni zarabiać znacznie więcej. Ich praca to nie tylko lekcje — muszą inspirować dzieci, przygotowywać ciekawe lekcje, dokształcać się (często na własny koszt). Tymczasem zdarza się, że pracownik techniczny z dużym stażem zarabia więcej niż nauczyciel z wyższym wykształceniem i pięcioletnimi studiami.

Ile powinien zarabiać nauczyciel?

Sprawiedliwe byłoby wynagrodzenie na poziomie średniej krajowej – ale za pensum, czyli podstawowy wymiar pracy.

A co z argumentem, że nauczyciele mają dwa miesiące wakacji?

Z przykrością patrzę na tę dyskusję. Gdy przy remoncie słyszymy: 200 zł za metr kafelków — nikt nie protestuje. Mechanik mówi, że naprawa auta kosztuje 2000 zł — płacimy. Ale gdy zaczyna się rozmowa o pensjach nauczycieli, wyciągane są nieprawdziwe argumenty o krótkim czasie pracy. W interesie nas wszystkich — rodziców, społeczeństwa, polityków — jest to, by dobrze ich wynagradzać. Średnia krajowa za 40-godzinny tydzień pracy, z czego 18 godzin to lekcje przy tablicy — to nie jest odrealnione oczekiwanie.

Minimalne wynagrodzenie dziś to 4666 zł brutto, a pensja początkującego nauczyciela 5153 zł brutto – szału nie ma.

Rynek pracy pokazuje, ile jest warta praca pedagogów. Za korepetycje płaci się ponad 100 zł za godzinę. Tymczasem młodych nauczycieli brak, bo wybierają zawody z lepszymi zarobkami i perspektywami. Rozwiązanie problemu? Najnowszy pomysł na obniżenie standardów kwalifikacyjnych np. w przedszkolach, bo nie ma chętnych do pracy. Jeszcze 15–20 lat temu szkoły konkurowały o nauczycieli, dziś cała gospodarka konkuruje o młodych ludzi.

A może chociaż udało się odpolitycznić szkołę? W końcu edukacja za czasów Przemysława Czarnka była pełna ideologicznych nacisków.

Na pewno jest inaczej, ale niekoniecznie lepiej. Po ministrze Czarnku poprzeczka była nisko. Nie trzeba było zrobić wiele, by wyjść z tej misji z odznaką bohatera lub bohaterki. Środowisko było gotowe na realną zmianę, a mamy wrażenie chaosu i oderwania od realiów. Przykład? Edukacja zdrowotna – nowy przedmiot wprowadzony i wycofany po kilku tygodniach dyskusji. Minister nie była w stanie obronić swojego dobrego pomysłu. Największym problemem działań obecnego resortu jest brak wykorzystania potencjału i zawiedzione nadzieje.

Zerkam na listę 100 konkretów Donalda Tuska: obiecywano "natychmiastowe wycofanie przedmiotu HIT, praktyczne, nie ideologiczne podstawy programowe, przygotowanie podręczników przez ekspertów..."

Przede wszystkim zapytałabym, gdzie jest Komisja Edukacji Narodowej? Odpolitycznienie nie może być pustym hasłem — to konkretne działania, czyli uspołecznienie procesu zmian w edukacji. Tymczasem społeczna strona pojawia się głównie na pokaz, bez realnego wpływu na decyzje. Partnerzy zapraszani do rozmów działają na warunkach narzuconych przez resort, a nie jako równoprawni uczestnicy procesu.

Zapowiadano także, że w ciągu pierwszych 100 dni nowego rządu rozpocznie się proces przechodzenia polskiej edukacji na system jednozmianowy. Czy to już się dzieje?

Łatwo obiecać coś, co i tak dzieje się naturalnie. W związku z niżem demograficznym liczba uczniów w szkołach maleje, dlatego problem wielozmianowości w niektórych placówkach sam się ogranicza. Mimo to wciąż pozostaje wyzwaniem, zwłaszcza w dużych miastach.

Kolejna obietnica: "uwolnimy dzieci od ciężkich plecaków, w każdej szkole pojawią się indywidualne szafki, a każdy podręcznik będzie miał wersję elektroniczną".

Powiedziałabym: ile można? To samo słyszeliśmy już dziewięć lat temu. Minister Zalewska obiecywała lekkie plecaki i elektroniczne podręczniki — zamiast nich mieliśmy ważenie plecaków. Teraz, w 2025 roku, znów słyszymy te obietnice, a "elektroniczne podręczniki" to ciągle tylko cyfrowe kopie papierowych książek. Brakuje interaktywnych ćwiczeń, narzędzi działających na różnych urządzeniach i możliwości pracy grupowej online. Nie ma żadnej platformy edukacyjnej z materiałami i ćwiczeniami do wszystkich przedmiotów. Nauczyciele wciąż sami szukają materiałów, np. na YouTube.

Ministerstwo chwali się za to likwidacją prac domowych. Można odbębnić sukces?

Udało się, niestety "jak kulą w płot". Zrobiono to bez konsultacji i analiz, z przekazem sugerującym, że nauczyciele męczą uczniów, a zadania domowe to narzędzie opresji, którymi dręczy się dzieci. Tymczasem zadania domowe to narzędzie pracy, szczególnie ważne w przedmiotach jak matematyka czy język polski. Owszem, bywały przypadki nadmiaru czy złego doboru. Ale czy jeśli w siedmiu szpitalach powiatowych chirurdzy źle przeprowadzają zabiegi, to znosimy wszystkie operacje wyrostka robaczkowego w całym kraju? Przecież to absurd. Z nauczycielami zrobiono właśnie coś takiego — zakazano im korzystania z jednej z metod, zabierając autonomię.

Dlaczego przez tyle lat nie udało się zrobić poważnej, kompleksowej reformy, a politykom wciąż zarzuca się, że są oderwani od rzeczywistości?

Mam wrażenie, że wynika to z błędnego przekonania: "Każdy chodził do szkoły, więc każdy wie, jak to działa". To bardzo powierzchowne podejście. Edukacja w Polsce od lat nie ma wysokiego statusu w polityce publicznej. Wszyscy mówią o praworządności czy rozliczaniu rządów, a edukacja? Nikt nie traktuje jej priorytetowo. Na razie to raczej "przechowalnia" dzieci — byle przeszły, byle zdały, byle gdzieś je przyporządkować. Tymczasem system kształcenia powinien być kluczowy dla polityki publicznej, ponieważ może realnie wpłynąć choćby na konkurencyjność polskiej gospodarki.

Jak więc wyrwać szkołę z politycznego ucisku?

Przede wszystkim zacząć inaczej o niej myśleć. Obecnie szkoła jest skostniała. Jeśli minister decyduje, kiedy dokładnie ma się odbywać konkretna lekcja albo ogłasza, że nie będzie prac domowych, to nie jest demokratyczny model zarządzania instytucją. To jest centralistyczne, odgórne sterowanie. I to przekłada się na całą strukturę — kuratoria, dyrektorów, nauczycieli. Trudno się dziwić, że w takim systemie ciężko o spontaniczność, kreatywność, innowacyjne podejście. Mamy ogromne podstawy programowe, stres związany z maturą, a brakuje przestrzeni na prawdziwą, twórczą energię.

Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Tak wygląda seks seniorów. Niektórzy mogą się zdziwić
Tak wygląda seks seniorów. Niektórzy mogą się zdziwić
Przeżyła 96 lat. Wiadomo, czego najbardziej żałowała
Przeżyła 96 lat. Wiadomo, czego najbardziej żałowała
"Jest wtedy namiętnie i dużo seksu". Ostrzega, czego w tym okresie nie robić
"Jest wtedy namiętnie i dużo seksu". Ostrzega, czego w tym okresie nie robić
"Stop gołym brzuchom". Przypomnieli zasady "frywolnym uczniom". Jest reakcja
"Stop gołym brzuchom". Przypomnieli zasady "frywolnym uczniom". Jest reakcja
Burza wokół edukacji zdrowotnej. Tak muszą sobie radzić nauczyciele
Burza wokół edukacji zdrowotnej. Tak muszą sobie radzić nauczyciele
Najgorsza pozycja do spania. "Największy nacisk na kręgosłup"
Najgorsza pozycja do spania. "Największy nacisk na kręgosłup"
Przez lata nie odsłaniała nóg. Powodem były słowa matki
Przez lata nie odsłaniała nóg. Powodem były słowa matki
Pracowały w IT, dziś prowadzą własną fundację. Mówią o stereotypach w branży
Pracowały w IT, dziś prowadzą własną fundację. Mówią o stereotypach w branży
Na ślubie nie wystąpiła w bieli. Tak jej suknię oceniła stylistka
Na ślubie nie wystąpiła w bieli. Tak jej suknię oceniła stylistka
Jessie J dała pierwszy koncert po mastektomii. Oto co zrobił na scenie jej syn
Jessie J dała pierwszy koncert po mastektomii. Oto co zrobił na scenie jej syn
Tak Polacy zdradzają na wakacjach. Detektywka ujawnia
Tak Polacy zdradzają na wakacjach. Detektywka ujawnia
Niebywałe sceny w śniadaniówce. Nagle padł na kolana i zadał pytanie
Niebywałe sceny w śniadaniówce. Nagle padł na kolana i zadał pytanie