Bycie singlem zmieniło moje zdanie na temat kobiet
„Do tej pory uważałem, że to faceci myślą o seksie i nie zastanawiają się nad konsekwencjami tego, co robią” – mówi 28-letni Tomek, który od dwóch lat korzysta z uroków bycia singlem. „Zmieniłem jednak zdanie. Kobiety potrafią być bezwzględne. Nie powinienem tego mówić, ale kiedy facet zdradza, to najczęściej dzieje się to bez powodu.
29.03.2012 | aktual.: 29.03.2012 19:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Do tej pory uważałem, że to faceci myślą o seksie i nie zastanawiają się nad konsekwencjami tego, co robią” – mówi 28-letni Tomek, który od dwóch lat korzysta z uroków bycia singlem. „Zmieniłem jednak zdanie. Kobiety potrafią być bezwzględne. Nie powinienem tego mówić, ale kiedy facet zdradza, to najczęściej dzieje się to bez powodu. Czasem alkohol przyspiesza sprawę, innym razem kłótnia, a jeszcze innym dziewczyna jest tak atrakcyjna, że wszelkie instynkty po prostu biorą górę nad rozumem. A kobiety? A kobiety wiedzą co robią” – dodaje. Dlaczego?
„Kiedy byłam w stałym związku, zawsze obserwowałam pary, czy w ogóle ludzi. Interesuje się różnego rodzaju relacjami. Jestem dobrym obserwatorem. Nawet, kiedy jadę metrem, wkładam do uszu słuchawki, ale nie włączam muzyki. Słucham rozmów” – mówi Marysia, która jednak uświadomiła sobie, że dopiero teraz, kiedy nie jest w stałym związku, może usłyszeć naprawdę dużo.
„Kiedy się z kimś spotykasz, ludzie nie dzielą się z tobą wszystkim. Nie wiem, z czego to wynika. Pewnie po części z faktu, że masz trochę mniej czasu, ale tutaj doszła inna kwestia: raptem okazało się, że prawie każdy mój kolega jest w nieszczęśliwym związku albo ma ochotę na drinka, piwo czy wyjście do sauny” – mówi. Czy to oznacza, że wszyscy chcemy zdradzać, tylko czekamy na odpowiedni moment?
Kręcą mnie twoje leginsy
Marysia ma wielu kolegów. Siedzi, liczy na palcach i stwierdza, że chyba nawet częściej przebywa z mężczyznami niż z kobietami. „Dziewczyny nie specjalnie mnie lubią. Jestem szczera, bezpośrednia. Jak nie podoba mi się nowy kolor włosów koleżanki, to nie mówię, że świetnie wygląda, bo wychodzę z założenia, że ja wolałabym, by ludzie mówili mi prawdę, a nie każdy to lubi” – śmieje się. Dlatego łatwiej dogaduje się z facetami.
„Zaczynam jednak wątpić w przyjaźń damsko-męską. Mam tylko dwóch dobrych kolegów, z którymi rozmawiam, ale to też nie jakoś bardzo często. W przypadku całej reszty - wyszło szydło z worka, kiedy się rozstałam ze swoim facetem” – mówi Marysia, która od roku jest sama. Okazało się, że stała partnerka, narzeczona, a nawet żona nie jest przeszkodą.
„Raptem wszyscy odczuli chęć, żeby się ze mną spotkać. Na początku myślałam, że to miłe – na zasadzie wsparcia typu: opijemy to. Ale szybko zaczęły padać dwuznaczne propozycje. Jeden kolega nieustannie oglądał moje zdjęcia i uczepił się tego, gdzie mam na sobie leginsy. Twierdzi, że to bardzo podziałało na jego wyobraźnię. Przynajmniej raz w tygodniu próbował namówić mnie na to, bym poszła z nim na drinka, kiedy to nie skutkowało, stał się bardziej odważny i już nie chciał wyjść do knajpy, tylko do sauny. Ostatnia propozycja, jaka padła z jego strony, to zabawa w jego gabinecie podczas lunchu. Oczywiście w grę wchodził wyłącznie seks oralny, ponieważ uparcie twierdzi, że nie zamierza zdradzać żony, a to jego zdaniem zdradą nie jest”.
On nawet nie zauważy
Jednak nie tylko mężczyźni szukają wrażeń. 28-letni Tomek, o którym wspominaliśmy na samym początku, ma na swoim koncie dwa stałe związki, jednak przez ostatnie dwa lata był sam. Zdarzały mu się różne przygody, ale nic nie okazało się na tyle ważne, by przerodzić się w coś poważniejszego.
„To był bardzo ciekawy czas, jeśli chodzi o doświadczenia życiowe. Nigdy nie sądziłem, że faceci są fantastyczni, bo sam znam siebie i to, co mi siedzi w głowie, ale nie przypuszczałem, że kobiety potrafią być tak okrutne” – opowiada. Przyznaje, że w ciągu dwóch ostatnich lat zdarzyło mu się pójść do łózka z czterema kobietami, które miały partnerów czy narzeczonych, jedna nawet była mężatką.
„Wiesz, ta liczba może być nawet większa – powiedzmy o dwie dziewczyny – bo może któraś się nie przyznała do tego, że ma faceta” – dodaje. Pozostałe jednak nie kryły się z faktem, że są w stałych związkach. Do jednej nawet dzwonił chłopak, kiedy była w łóżku z Tomkiem. „Kiedy zobaczyłem, jak z zimną krwią odbiera telefon i mówi, że teraz nie może rozmawiać, bo ma zebranie w pracy, zamarłem. Nie mówię, że jestem święty. Kiedy byłem młodszy, zdarzyło mi się zdradzić, ale nigdy nie zrobiłem tego w tak okrutny sposób” – mówi Tomek i przyznaje, że to przeraża go najbardziej.
„U faceta często nawet trudno znaleźć wytłumaczenie. Zazwyczaj nie ma czasu na myślenie i to się po prostu dzieje, ale kobiety, z którymi się spotkałem, doskonale wiedziały, co robią. Kiedy już po pytałem z ciekawości, czy nie czują się z tym źle, odpowiadały, że nie, bo ich partner nawet nie zwraca uwagi na to, czy są szczęśliwe, czy nie. Stąd wniosek, że wszystko było przemyślane i to świadome działanie. Tylko po co w takim razie funkcjonować w takim związku?” – zastanawia się Tomek.
Jak sam twierdzi, teraz musi się zmierzyć z najtrudniejszym zadaniem. Przyznaje, że już się wyszalał i tęskni za stabilizacją. Chciałby poznać dziewczynę, z którą łączyłoby go coś więcej niż przygodny seks. „I weź teraz zaufaj komuś z tą całą wiedzą, jaką masz na temat kobiet” – śmieje się.
Przecież i tak każdy to robi
Zarówno mężczyźni jak i kobiety, którzy są w stałych związkach, potrzebują czasem zainteresowania ze strony osoby trzeciej. Jeśli kończy się na niewinnym flircie, który po prostu poprawia nasze samopoczucie, to nie ma w tym nic złego. Cos takiego może wręcz paradoksalnie podgrzać atmosferę w związku: poczujemy się bardziej atrakcyjni, pewni siebie, szczęśliwsi. Wszystko jednak ma swoje granice i trzeba wiedzieć, kiedy należy się zatrzymać, aby ich nie przekroczyć.
„Kiedy jest to zwykły flirt, zdarza się, że wchodzę w to. Uważam, że nie ma nic złego w tym, by powiedzieć żonatemu koledze, że dobrze wygląda w nowej koszuli czy ładnie pachnie. Czasem od komplementu się zaczyna, a na wspólnym lunchu kończy, ale zawsze pilnuję tego, nie przekroczyć pewnej granicy” – mówi Marysia. „Najbardziej denerwuje mnie jednak to, że kiedy rozmowa schodzi na niewygodny tor, a ja zaczynam mówić wprost, że nic z tego nie będzie, bo mam pewne zasady i nie robię innym kobietom rzeczy, których sama nie chciałabym doświadczyć, słyszę, żebym się nie wygłupiała, bo przecież prędzej czy później każdy to zrobi”.
(asz/sr)