Blisko ludziByły przecież był

Były przecież był

13.04.2011 11:42, aktualizacja: 13.04.2011 11:57

„Moja paniusiu, dwadzieścia pięć lat cnoty to zawsze wyłazi jak źle leczona choroba. A twoja cnota mocno tu zapleśniała, moje dziecko“. Tymi słowy pan Crevel niestety (?) odtrąca wdzięki pogrążonej w nieszczęśliwej monogamii mężatej czerdziestoletniej Adeliny. Mąż Adeliny od ćwierć wieku sypia z każdą, tylko nie ze swą świętą żoneczką.

„Moja paniusiu, dwadzieścia pięć lat cnoty to zawsze wyłazi jak źle leczona choroba. A twoja cnota mocno tu zapleśniała, moje dziecko“. Tymi słowy pan Crevel niestety (?) odtrąca wdzięki pogrążonej w nieszczęśliwej monogamii mężatej czerdziestoletniej Adeliny. Mąż Adeliny od ćwierć wieku sypia z każdą, tylko nie ze swą świętą żoneczką. Trzeba przyznać, że Honore de Balzac w „Kuzynce Bietce“ kobiet cnotliwych nie traktuje z przesadną estymą.

W dodatku kurtyzanom poświęca kwieciste opisy nie szczędząc im pochwał. W XXI wieku kobiecie cnotliwej nie jest łatwo być atrakcyjną, chyba nawet trudniej niż w balzakowskim Paryżu. Dziś „mężczyzna“ szesnastoletni oczekuje od swej dziewczyny, a raczej jednej ze swych dziewcząt, że nie będzie ona fortecą nie do zdobycia.

Podobnie współczesny pracodawca - oczekuje od dwudziestoparoletniego magistra doświadczenia w pracy. Mimo że dziewczyny są dziś łatwiejsze do zdobycia, np. same wieszają na fejsie swoje erotyczne fotografie (i to darmowe), to panowie wciąż jakby niewygodnie czują się z myślą, że one już wcześniej z kimś innym były. Czyżby każdy mężczyzna marzył o tym, by być tym pierwszym i od razu oczywiście najlepszym wybrankiem?

Mężczyźni nie chcą byśmy budziły ich z pełnego sprzeczności snu, w którym występuje On jeden i Ona Niejedna. One nie są wprawdzie dziewicami - w łóżku, na spacerze, w pracy, w klubie, w życiu czują się z nim swobodnie. Są ewidentnie doświadczone w obyciu z gatunkiem męskim, ale On wierzy, że to doświadczenie wrodzone, a nie nabyte… Nic bardziej nie zniechęca mężczyzny, jak nazbyt częste wspominanie o naszych byłych facetach.

Najlepiej rozmów takich unikać, gdyż nie da się ich dobrze przeprowadzić. Jeśli byłego będziemy demonizować mówiąc, że np. nie dość nas adorował, miał zbyt słaby kontakt ze swymi rodzicami, nie przedstawiał nam innych kobiet (czyli ukrywał koleżanki) i że był zaborczy, to wtedy aktualny narzeczony może zacząć wstawiać się za tym byłym!

W efekcie może zacząć go kopiować. „Coś w tym jest“ - pomyśli sobie. „Może rzeczywiście powinienem nie wypuszczać jej na miasto tak samej. Może zbyt mało rozmawiam z mamusią i tatusiem, powinni wpadać do mnie częściej…“. Koniec może być taki, że aktualny facet zacznie upodabniać się do byłego. Jednak chwalenie swoich byłych sprawia aktualnym partnerom ból - nawet jeśli potrafią to ukryć. Ja też nigdy nie lubiłam, gdy moi faceci chwalili swoje eks.

Szczególnie Amerykanie są szczodrzy w komplementach i mój amerykański narzeczony często wracał wspomnieniami do swej afroamerykańskiej piękności, która była zdolną projektantką mody i szyła odlotowe fatałaszki. Było to bolesne do wysłuchiwania, gdyż zalet tych nie mogłam nigdy osiągnąć. Można schudnąć, doczytać książki, w których miało się braki, nauczyć się lepiej gotować, albo polubić gry planszowe. Ale nie można nabyć talentu do szycia, ani stać się czarnoskórą kobietą z nowojorskiego Harlemu, jeśli jest się białoskórą z Mazowsza.

Panowie zdają się mieć jednak więcej talentu do udawania, że pojawili się w naszym życiu jako pierwsi, więc lepiej utrzymywać ich w tym śnie. A o byłych mężczyznach, owszem, rozmawiać, ale z koleżankami. A z panami wyłącznie, jeśli zostaniemy zagadnięte o nich wprost. Jeśli pytanie jest ogólnikowe np. „Jaki był twój były?“, odpowiadamy: „Ale o co konkretnie pytasz?“ Jeśli pytanie jest konkretne, odpowiedź ma być zwięzła, ogólnikowa i naprowadzająca na reakcję, której oczekujemy. Np. „Czy twój były odwiedzał cię codziennie?“.

Jeśli chcemy być odwiedzane codziennie, mówimy: „Niestety nie miał tyle czasu na mnie w swym zapracowanym życiu“. Jeśli natomiast wolimy częściej raczyć się samotnością, odpowiadamy: „Wyobraź sobie, że zwalał się u mnie non stop. Biedak nie potrafił sam w domu usiedzieć, nie miał swojego towarzystwa“. Nie udajemy, że byłych nie było, bo przecież byli. Ale obecnych ukochanych z letargu budźmy rzadko. Niech śnią, że są pierwsi i jedyni.

Źródło artykułu:WP Kobieta