Blisko ludziCoraz mniej Polek decyduje się na dziecko. "Kluczem wydaje się tutaj niepewność"

Coraz mniej Polek decyduje się na dziecko. "Kluczem wydaje się tutaj niepewność"

Coraz mniej Polek decyduje się na dziecko
Coraz mniej Polek decyduje się na dziecko
Źródło zdjęć: © East News | Witold Jaroslaw Szulecki
Aleksandra Lewandowska
27.05.2022 15:17, aktualizacja: 29.05.2022 12:49

Najnowsze dane, udostępnione przez Główny Urząd Statystyczny, nie pozostawiają wątpliwości. Wskaźnik dzietności w Polsce wciąż spada, a Polki coraz rzadziej decydują się na potomstwo. Powodów jest wiele. Część z nich kieruje się własnymi przekonaniami, inne boją się rosnącej inflacji i sytuacji związanej z wojną w Ukrainie. Nie ukrywają przy tym także, że wpływ na ich decyzje ma brak dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji.

Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane o współczynniku dzietności w Polsce za 2021 rok. Jak się okazuje, nie są one w żaden sposób zadowalające, ponieważ ubiegły rok był rokiem kolejnego spadku tego wskaźnika - z 1,37 do 1,32. Co to właściwie oznacza? Według danych, jesteśmy coraz dalej od poziomu zastępowalności pokoleń. Ten wynosi dwoje dzieci na jedną kobietę.

Wniosek jest więc jeden: Polki i Polacy coraz rzadziej decydują się na potomstwo. Z pewnością nie dzieje się to bez powodu, bo - według nich - obecne czasy nie służą sprowadzaniu na świat kolejnych osób. Inflacja, wojna, własny wybór to najczęstsze podawane przez nich przyczyny tego, dlaczego (prawdopodobnie) nie będą mieć dzieci.

"Dzieci to ogromny wydatek"

Choć 21-letnia Ania w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że jest dopiero studentką i na macierzyństwo ma jeszcze czas, już myśli o tym, jak poradzi sobie w przyszłości. Nie ukrywa, że pragnie mieć dzieci, ale tylko wtedy, kiedy będzie stabilna finansowo. Jak na razie się na to jednak nie zapowiada, bo rosnąca inflacja powoduje, że ciężko jest jej teraz utrzymać się samej, a co dopiero z partnerem czy dzieckiem u boku.

- Chcę mieć dzieci, ale dopiero wtedy, kiedy skończę studia, znajdę dobrą i stałą pracę, będę mniej więcej ustabilizowana finansowo. Inaczej tego nie widzę. Przecież decydując się na dzieci, muszę mieć pewność, że zapewnię im wystarczająco dobre warunki do życia. Dzieci to nie tylko szczęście, ale i ogromny wydatek - zaznacza w rozmowie.

- Wydaje mi się, że niektórym ludziom przychodzi to z taką łatwością: "zróbmy sobie dziecko, będzie fajnie". U mnie to tak nie wygląda. Przynajmniej nie dziś, kiedy na świecie dzieje się tyle złych rzeczy, a wiele rodzin co miesiąc liczy grosz do grosza, bo wszystko w sklepach jest coraz droższe, a pensje stoją w miejscu - podkreśla 21-latka.

"Nie chcę sprowadzać dziecka na taki świat"

- Szczerze mówiąc, gdy byłam młodsza, chciałam mieć dzieci. Ale kiedy patrzę na to, co się dzieje dzisiaj na świecie - wojna, inflacja, a w Polsce jeszcze "panujący" rząd, który ewidentnie chce ubezwłasnowolnić kobiety pod każdym możliwym względem - przestałam o nich myśleć. Nie chcę sprowadzać dziecka na taki świat - wyznaje Magda.

- To, jak traktowane są kobiety w Polsce, dla mnie jest straszne. Strach iść teraz do lekarza czy ginekologa, bo gdy pojawi się ewentualna ciąża, a dziecko będzie zagrożone, kobieta nie otrzyma nawet odpowiedniej pomocy. Nie mamy dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji. Tak naprawdę jesteśmy skazane same na siebie. Koszmar - dodaje.

Magda, pomimo stabilnej pracy i posiadania partnera, mówi, że nie zdecyduje się na dziecko, dopóki cała sytuacja się nie ustabilizuje. - A nie wiemy, czy do tego w ogóle dojdzie - zaznacza.

"Kwestia posiadania dzieci powinna być indywidualna"

- Wciąż jest presja posiadania dzieci. Cały czas się słyszy: Kobieta powinna mieć dzieci, bo jak to tak bez potomstwa? Dla mnie to jest głupota. Dlaczego nie mówi się tak mężczyznom? - pyta w rozmowie z Wirtualną Polską Sandra.

- Kwestia posiadania dzieci powinna być indywidualna. Ja sama nie chcę ich mieć, natomiast uważam, że jeżeli ktoś się na nie decyduje, powinien być na to przygotowany. Nie tylko pod względem finansowym, ale i psychicznym. Dla mnie to jest poświęcenie, bo dziecko to nie zabawka, jest się za nie odpowiedzialnym - mówi Sandra.

Podobne zdanie ma Agnieszka, które zdecydowała, że nie chce posiadać potomstwa i nie ma zamiaru ulegać wpływom ze strony rodziny i bliskich.

- Od zawsze słyszałam, że muszę mieć dzieci, bo "kto mnie kiedyś odwiedzi?", "kto mi poda na starość szklankę wody?", "zostanę sama jak palec" i tak dalej. Dodatkowo, że z czasem mi się to zmieni, bo poznam kogoś, kto będzie chciał mieć potomstwo i ja też wtedy zapragnę. Teraz mam ponad 30 lat, nie uległam takiemu gadaniu, nie mam dzieci i jestem szczęśliwa. Mój partner również jest bezdzietny z wyboru - wyjawia w rozmowie.

- Uważam, że trzeba jasno stawiać granice, a nie dopasowywać się do tego, co mówią czy każą nam inni, rodzina. Przecież to my będziemy musieli potem wychowywać te dzieci, a co gorsza jak będziemy z tego powodu nieszczęśliwi - dodaje także Agnieszka.

"Słowem kluczem wydaje się być tutaj niepewność"

Dr Beata Osiewalska, demografka rodziny i statystyczka z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że ostatni rok był dla wielu osób pod wieloma względami bardzo trudny. Dlatego decyzje dotyczące zakładania rodziny zostały przez nich odłożone w czasie.

- Słowem kluczem wydaje się być tutaj niepewność. Dotyczyła ona wielu obszarów życia młodych osób, kluczowych dla formowania i rozwoju rodziny. Po pierwsze, pandemia i pogarszająca się sytuacja na rynku pracy, która zwiększyła niepewność zatrudnienia. Mogła doprowadzić do spadku dochodów, co razem z postępującą inflacją prowadzi do pogorszenia sytuacji finansowej i zawodowej młodych osób - mówi dr Osiewalska.

- Po drugie, obostrzenia i lockdowny, związane z pandemią COVID-19. Zamknięcie szkół i przedszkoli, konieczność pracy przy jednoczesnej opiece nad dziećmi. One także mogły przyczynić się do wzrostu trudności oraz niepewności w obszarze godzenia życia zawodowego i rodzinnego, gdy dotychczasowe rozwiązania opiekuńcze stały się niewystarczające - tłumaczy dr Beata Osiewalska w rozmowie z Wirtualną Polską.

Jako trzeci przykład dr Osiewalska podaje "niepewność i obawy dotyczące zdrowia, a niekiedy i życia, młodych osób i ich rodzin". Odnosi się w tym również do kwestii ciąży.

- Nie dotyczy to wyłącznie samej zachorowalności na COVID-19, bo nie można tu pominąć znaczenia zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Te obawy są powiązane z potencjalnym ryzykiem zagrożenia własnego zdrowia i życia w przypadku ciąży zagrożonej - dodaje.

Ostatnie, o czym wspomina dr Beata Osiewalska, są natomiast ostatnie wydarzenia - wojna w Ukrainie. Określa ją mianem "wisienki na torcie kaskady niepewności Polaków".

"Nie jest to dla nas zaskoczeniem"

Dr Beata Osiewalska nie ukrywa w rozmowie z Wirtualną Polską, że kolejny spadek współczynnika dzietności w Polsce nie jest dla ekspertów żadnym zaskoczeniem.

- Z dotychczasowych badań wiemy, że niepewność systemowa, taka jak kryzysy finansowe, prowadzi na ogół do spadku dzietności. To, co jest jednak wyjątkowe w bieżącej sytuacji młodych osób, to liczba źródeł, z których ta niepewność płynie - mówi.

Autorka: Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl