Czas poszukiwania – jak szukać sensu w życiu?
„Ciężko pracowałem przez cztery lata. Fakt, udało mi się odłożyć sporo pieniędzy, bo nawet nie miałem kiedy ich wydawać, ale co z tego? Przecież ja nawet nie mogłem wyjść w tygodniu do kina, poznać kogoś normalnego, umówić się na randkę.
26.10.2011 | aktual.: 26.10.2011 17:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Ciężko pracowałem przez cztery lata. Fakt, udało mi się odłożyć sporo pieniędzy, bo nawet nie miałem kiedy ich wydawać, ale co z tego? Przecież ja nawet nie mogłem wyjść w tygodniu do kina, poznać kogoś normalnego, umówić się na randkę. Jeśli nie pracowałem, to ciężko imprezowałem, bo trzeba było znaleźć jakąś formę na to, by odreagować stres” – opowiada 28-letni Benek, który pracował w Londynie, w jednym z banków inwestycyjnych. Kilka miesięcy temu rzucił pracę i za odłożone pieniądze zaczął podróżować po świecie. Jego było na to stać, inni wybrali tańszy wariant, jednak wszystkich łączy ten sam cel: chęć rozwoju.
„Patrzę na moich znajomych dookoła i czuję się dość samotna” – mówi 29-letnia Alicja, która ostatnie lata swojego życia w pełni poświęciła karierze. Udało się, wspięła się na szczyt, dziś jest w zarządzie sporej firmy. Nad strategią jej rozwoju pracowała od lat. „Nie mam na myśli tego, że brakuje mi faceta. Tak się stało z kilku powodów: po pierwsze dlatego, że nie trafiałam na właściwych, po drugie, to był moment, kiedy dużo pracowałam. Miałam jednak czas na to, by wyjść na randkę, nie przesadzajmy. Po prostu nie spotkałam na swojej drodze nikogo takiego, kto na tyle by mi się spodobał i jednocześnie zaakceptował mój styl życia” – mówi Alicja.
To czas dla mojej pasji
Jedni rzucają wszystko i wyruszają w długą podróż, żeby poznać świat i samych siebie, inni kupują motocykl. 27-letni Tomasz wybrał drugą opcję. „Zawsze o tym marzyłem, jeszcze od dziecka, ale ciągle coś stało na przeszkodzie do realizacji tego celu. Najpierw byłem za młody, później nie było mnie na to stać, a z czasem pojawiła się dziewczyna, której siłą rzeczy poświęcałem sporo czasu i energii” – uśmiecha się.
Kiedy został sam, miotał się. Próbował robić kilka rzeczy, żeby wypełnić pustkę, ale nic nie sprawiało mu przyjemności. W końcu powrócił pomysł zakupu motocykla… „Teraz jeżdżę non stop. To nie jest tak, że wszystko inne odstawiłem na bok, ale skoro zawsze chciałem to zrobić, to czemu mam rezygnować ze swoich marzeń? Wierzę, że któregoś dnia na mojej drodze stanie kobieta, dla której będę chciał zmienić swój plan dnia, ale póki co cieszę się, że mogę się w ten sposób realizować” – opowiada.
29-letnia Marta zapisała się właśnie na kurs tańca, do tego zaczyna grać na… pianinie. „Siedziałam kiedyś z kolegą na piwie i on rzucił, że marzy o czymś takim. Pomyślałam: czemu nie? Razem zawsze raźniej. Zapisaliśmy się na prywatne lekcje i chodzimy na nie we dwoje. Dzięki temu jest taniej i weselej. To była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć” – mówi Marta. Oprócz gry na pianinie zaczęła chodzić na salsę. „Mam teraz tyle energii. Poznałam mnóstwo fantastycznych osób. W przyszły czwartek umówiłam się nawet na randkę” –śmieje się.
POLECAMY:
Wracam do szkoły
26-letni Michał był w bardzo długim związku. Ze swoją ukochaną spotykał się przez 6 lat, ostatnie dwa byli już zaręczeni, planowali ślub. Pewnego dnia obydwoje zrozumieli, że to nie wypali. „Nawet nie wiem, jak to się stało. Po prostu obydwoje stwierdziliśmy, że coś jest nie tak, że każde z nas powinno jeszcze czegoś innego doświadczyć, spróbować” – wyjaśnia.
„Nie jest łatwo rozstać się z rozsądku. Człowiek ma już pewne przyzwyczajenia, inaczej wyobrażał sobie przyszłość, a teraz trzeba zaczynać od początku” – mówi Michał. Dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić wszystko według swojego własnego planu. „Kiedy jesteś z kimś, potrzebny jest kompromis. To nie jest tak, że druga osoba każe ci coś robić, ale ty sam chcesz coś od siebie dać. Kocham sport i chciałem dodać do mojego wykształcenia studia na Akademii Wychowania Fizycznego, wiedziałem jednak, że to będzie wymagało i czasu, i pieniędzy, więc zostałem przy swoim dawnym planie”.
Kiedy życie Michała zmieniło się z dnia na dzień, stwierdził, że trudno będzie o lepszy moment na zmiany. Zapisał się na uczelnię, ustawił grafik w pracy tak, by móc połączyć obydwie rzeczy. W tym miesiącu zaczął wymarzone studia. „Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę. Poznałem już tyle ciekawych osób. Razem biegamy po lesie i umawiamy się na basen. Teraz czuję, że żyję”. Michał cieszy się, że za parę lat będzie mógł w pełni poświecić się swojej pasji i pracować w wymarzonym zawodzie trenera.
Rozwój duchowy
Ola jest w związku od kilku miesięcy. Wcześniej przez dwa lata była sama. Zdarzały jej się przelotne romanse, ale nic wielkiego. Dopiero teraz zakochała się na dobre. Z Marcinem zamieszkała dwa miesiące temu. Jest bardzo szczęśliwa. „Myślę, że każdy potrzebuje tego JA-czasu ” – wyjaśnia. ”Kiedy jesteś w związku, zawsze myślisz o tym, czego MY chcemy, co MY możemy zrobić. Owszem, masz czas dla siebie, ale jeśli kochasz drugą osobę, to zanim podejmiesz ważną życiową decyzję, zastanawiasz się, co będzie najlepsze dla waszej dwójki, a nie tylko dla ciebie” – opowiada.
„Dlatego każdy powinien pobyć przez moment sam. Ja teraz jestem zupełnie inną osobą. Rozwinęłam się też zawodowo, bo wreszcie mogłam wziąć na głowę kilka projektów na raz, by wybrać ten, który najbardziej mi odpowiada. Nie musiałam się martwić o lokalizację. Część zadań trzeba było wykonywać z innego miasta, czasem pracować w nocy, a kiedy indziej w weekendy”.
Dodatkowo, Ola zapisała się na studia podyplomowe i zaczęła skreślać coraz więcej książek z listy „Musisz przeczytać, zanim umrzesz”, którą powiesiła kiedyś na lodówce. „To był czas dla mnie, którego naprawdę potrzebowałam. Dzięki temu wiedziałam, czego chcę, jaka jestem, czego nie akceptuję, co lubię. Moim zdaniem tylko wtedy, kiedy uświadomimy sobie takie rzeczy w samotności, jesteśmy w stanie zbudować dojrzały, zdrowy związek”.
POLECAMY:
Wiara i religia
Wspomniany na początku tekstu Benek został wychowany w katolickiej rodzinie. Przestał chodzić do kościoła jako nastolatek. „Wcześniej tez nie lubiłem, ale nie mogłem powiedzieć nie. W pewnym momencie rodzice zrozumieli, że to jest czas, kiedy powinienem decydować sam o sobie i pozwolili mi na to, bym przestał z nimi chodzić”. Benek przez wiele lat nie miał nic wspólnego z żadną religią, dużo pracował, nie miał czasu, żeby myśleć o takich rzeczach.
Zainteresowanie sprawami duchowymi powróciło, kiedy zaczął podróżować. „Wreszcie miałem czas na to, żeby czytać. Sięgałem głównie po filozoficzne i psychologiczne książki. Poznawałem ludzi z całego świata, każdy był zupełnie inny, od wszystkich czegoś się uczyłem. Coraz bardziej interesuje mnie buddyzm. Zanim podejmę ostateczną decyzję, chcę być pewien, dlatego daje sobie czas, ale to jest ten kierunek, w jakim powoli zmierzam” – opowiada.
„Mam koleżankę w moim wieku, która z kolei teraz przeniosła się z kościoła katolickiego do protestanckiego. Podobnie jak ja, zrezygnowała z religii na kilka lat. Próbowała wrócić. Poszła się wyspowiadać, znalazła księdza, którego poprosiła o zwykłą rozmowę, ale każda z nich kończyła się krytyką jej życia. Sama ma świadomość tego, że może po prostu źle trafiła i nie wszędzie tak jest. Jednak w odpowiednim momencie to właśnie kościół protestancki otworzył przed dnia swoje drzwi i pozwolił wejść. Znalazła tam dobrych ludzi, którzy otoczyli ją zrozumieniem i dali wszystko to, czego potrzebowała” – mówi Benek.
Twierdzi, że teraz już jest gotowy na stały związek. „Powoli zaczynam się czuć jak mężczyzna. Nie jestem już chłopcem, który tylko by się bawił i sam nie wie, czego chce. Ale potrzebowałem dużo czasu, żeby dojść do tego miejsca. Musiałem się nie tylko wyszaleć, ale także wyciszyć w samotności. Kiedy patrzę na moich znajomych, którzy wcześnie się z kimś związali, założyli rodziny, wiem, że nie mają czasu na takie rzeczy. Patrzą na mnie, jakbym miał nierówno pod sufitem. Oni mają poważne życiowe problemy jak spłata kredytu, wybór przedszkola dla dziecka, a ja siedzę i zastanawiam się nad sensem życia. Domyślam się, że to musi być dla nich wręcz komiczne, ale ja cieszę się, że miałem na to czas” –podsumowuje.
„Nie wydaje ci się, że przez pracę i podróże przegapiłaś miłość życia?” – zadał mi to pytanie kilka dni temu 20-letni chłopak. Spojrzałam na niego, uśmiechnęłam się i pomyślałam: „Chłopczyku, co ty wiesz o miłości”. Ale nic nie powiedziałam. Każdy musi żyć swoim snem.
(asz/sr)