GwiazdyCzuje bluesa i kuma cha- chę

Czuje bluesa i kuma cha- chę

Czuje bluesa i kuma cha- chę
Źródło zdjęć: © AKPA
30.05.2007 10:52

Rozmowa z Katarzyną Cichopek, aktorką odtwarzającą rolę Kingi w serialu "M jak Miłość" i prowadzącą program "Jak oni śpiewają".

Rozmowa z Katarzyną Cichopek, aktorką odtwarzającą rolę Kingi w serialu "M jak Miłość" i prowadzącą program "Jak oni śpiewają".

Zadebiutowała pani w roli dziennikarza w programie "Jak oni śpiewają". Jak się w niej pani czuje?

Różnie... Z jednej strony cieszę się, że udaje mi się poprowadzić tak trudny program na żywo, a z drugiej znajduje liczne potknięcia i staram się uczyć na błędach.

Spacerowała pani pewnym krokiem w butach na wysokich obcasach po śliskiej, kręcącej się scenie. To chyba dość trudne?

Odkąd skończyłam 12 lat chodzę w butach na obcasach. W tym właśnie wieku przestałam rosnąć. Jestem więc przyzwyczajona do poruszania się na obcasach.

Skończyła pani psychologię, gra pani Kingę w "M jak Miłość" - najpopularniejszym polskim serialu. Czy teraz nie okaże się, że jednak bliższe jest pani dziennikarstwo?

Nie, jednak wolę grać... A jeśli chodzi o psychologię, to cieszę się, że już obroniłam pracę magisterską. Raczej nie będę pracować w tym zawodzie. Jeśli chodzi o program "Jak oni śpiewają", to przed każdym odcinkiem przygotowania zajmują mi bardzo dużo czasu. Staramy się, żeby każdy odcinek był inny. Program nadawany jest na żywo, a to jest bardzo stresujące - nie można sobie pozwolić na pomyłki. Trzeba mieć świeży umysł, bo zdarzają się nieprzewidziane sytuacje: wchodzą reklamy, coś się przedłuży, jakiś fragment zostanie skrócony. Trzeba zachować zimną krew.

A zatem stres jest większy niż praca na planie serialu "M jak Miłość"?

Znacznie większy! Na planie jest bardzo przyjemnie, znacznie bardziej kameralnie, wcześniej mamy scenariusz, scenę można powtórzyć, gdy coś nie wychodzi tak, jak trzeba. A w trakcie programu podchodzę i rozmawiam na żywo z gośćmi, którzy przyjechali wspierać występujących przyjaciół czy krewnych. Nigdy nie wiem, co odpowiedzą na moje pytanie. Zdarzało się, że byli tak stremowani, że ciężko było z nich cokolwiek wydobyć.

Jak pani myśli, dlaczego widzowie pokochali Kingę? To jedna z najpopularniejszych postaci z "M jak Miłość".

Może dlatego, że Kinga jest bardzo pozytywną postacią. Jest taka ciepła i serdeczna, jest dobrą przyjaciółką. Myślę, że wiele osób chciałoby przyjaźnić się z kimś takim, jak ona. Bardzo cieszę się z tego, że gram właśnie taką postać. W życiu prywatnym również staram się taka być: otwarta, lojalna, opiekuńcza.

"Taniec z gwiazdami", który wygrała pani razem z Marcinem Hakielem ugruntował pani popularność, choć nieco zmienił pani wizerunek. Widzowie dowiedzieli się, że jest pani kobietą żywiołową, pełną temperamentu. Mało kto jednak wie, że kiedyś ćwiczyła pani gimnastykę artystyczną, co z pewnością przydało się później na parkiecie.

Owszem, uprawiałam gimnastykę artystyczną, ale w niej nie ma tańca, są za to elementy akrobatyki. Trenowałam gimnastykę tylko przez dwa lata w szkole podstawowej. Zaczęłam, gdy miałam lat siedem, skończyłam, gdy miałam lat 9. a teraz mam 25 lat. Więc tak naprawdę te treningi nie przydały mi się podczas "Tańca z gwiazdami". Po prostu solidnie wówczas trenowałam, miałam i mam świetnego nauczyciela. No, może mam też trochę talentu w tej dziedzinie...

Odnalazła się pani w tańcu?

Tak! Uwielbiam tańczyć. Czuję blusa i kumam cha- chę.

Szkoła tańca, którą wraz z Marcinem Hakielem otworzyliście w Warszawie dosłownie pęka w szwach. Kiedy otworzycie filie w innych miastach?

Niedługo zacznie funkcjonować filia naszej szkoły w Poznaniu. Właśnie zakończył się remont pomieszczeń. Jestem ostatnio bardzo zapracowana: serial, program, sprawy organizacyjne związane z prowadzeniem szkoły. Ale nie narzekam, bo lubię to, co robię.

Odkąd spotkaliście się z Marcinem Hakielem w "Tańcu z gwiazdami" staliście się nierozłączni. Razem mieszkacie i pracujecie, pani prowadzi "Jak oni śpiewają", a Marcin układa choreografię do tego programu.

Każdy ma swój sposób na szczęście. My lubimy razem być i nie przeszkadza nam to, że razem pracujemy, a wręcz odwrotnie.

Sama wybiera pani kreacje, w których występuje pani na scenie?

Mam wspaniałą stylistkę, Jolę Czaję, która dba o mój wygląd.Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Jola zna mój charakter, wie co lubię, jaki mam gust i obmyśla mi odpowiednie stroje.

A jakie ubrania są w pani guście?

Preferuję prostotę, stroje klasyczne z nutką ekstrawagancji (ale bardzo lekką). Uwielbiam też ubrania z akcentami etnicznymi.

Jak pani dba o urodę, figurę? Stosuje pani jakieś diety?

Nie! Taniec świetnie kształtuje sylwetkę. Poza tym mam to szczęście, że nie mam tendencji do tycia. Taka się urodziłam, moja figura to bardziej zasługa genów moich rodziców niż moja. Łatwo jest mi utrzymać dobrą figurę. Ale prawdą jest też to, że uprawiam sport, bo bardzo to lubię. Nie tyle jednak dla figury, co dla dobrego samopoczucia. Po prostu lubię się ruszać, nie jestem typem "kanapowca". Uwielbiam pływać, tańczyć, chodzę na fitnes, pilates. Na basenie lub sali gimnastycznej jestem pięć razy w tygodniu.

A ulubione zajęcie, któremu oddaje się pani w zaciszu domowym?

Bardzo dużo śpię. W ten sposób odreagowuję stres i regeneruję siły. Dbam o moje kwiaty. Uwielbiam je pielęgnoać. To moja najnowsza pasja, oddaję się jej odkąd przeprowadziłam się do mojego własnego mieszkania. Ciągle też sprzątam - to jest moje pierwsze własne mieszkanko, takie ukochane, zatem wszystko musi być na swoim miejscu. Cieszy mnie dosłownie wszystko, co łączy się z urządzaniem mieszkania. Cieszę się na przykład, gdy kupię sobie nową pościel. Kiedyś nigdy bym nie przypuszczała, że taki zakup może sprawić aż tyle radości (śmiech). Lubię domową atmosferę, lubię spędzać czas z Marcinem w naszym domu. Tam jestem wyciszona, z dala od zgiełku i tak zwanego show biznesu i popularności.

Nie lubi pani popularności? Jej skutkiem ubocznym jest to, że wraz z Marciem Hakielem znajdujecie się w centrum zaintersowania paparazzi.

Generalnie lubię popularność, traktuję ją jako część swojej pracy. Czasami jest ona co prawda uciążliwa. Nie zawsze człowiek chce znaleźć się w błysku fleszy. No ale cóż, trzeba się po prostu do tego przyzwyczaić. Wiedzieć, że nie zawsze jest miło i pięknie. Ale to dotyczy tylko paparazzi i plotek w gazetach. Ze strony widzów spotykam się z przejawami sympatii. Ludzie są dla mnie bardzo mili. Trudno jednak narzekać nawet na te uciążliwe efekty popularności. Bo dzięki niej mam pracę, jestem niezależna finansowo, mam mieszkanie, mogę podróżować po świecie.

Dziękuję za rozmowę

Źródło artykułu:WP Kobieta