Dlaczego zdradził mnie z brzydszą i głupszą?
Okazuje się jednak, że nawet w sytuacji, gdy jesteśmy z wymarzonymi, wyśnionymi partnerami, których serca tak ciężko było podbić, po pewnym czasie zaczynamy się nudzić i myśleć o skoku w bok. Co gorsza, często robimy to z kimś, kto do pięt nie dorasta naszej drugiej połówce. Dlaczego?
10.08.2012 | aktual.: 05.06.2018 16:04
Po długich podchodach wreszcie udało mu się zwrócić na siebie uwagę kobiety, o której względy zabiegał od dawna. Ale w takiej sytuacji nie wolno spocząć na laurach. Trzeba się starać i stopniowo zdobywać jej zaufanie. Często to nie są nawet tylko miesiące, ale całe lata. Okazuje się jednak, że nawet w sytuacji, gdy jesteśmy z wymarzonymi, wyśnionymi partnerami, których serca tak ciężko było podbić, po pewnym czasie zaczynamy się nudzić i myśleć o skoku w bok. Co gorsza, często robimy to z kimś, kto do pięt nie dorasta naszej drugiej połówce. Dlaczego?
- Myślę, że tutaj nie chodzi o jakość, tylko o sam fakt skoku w bok albo po prostu o ilość. Zazwyczaj chodzi o to, że wykorzystujemy sytuację, która raptem nam się przytrafia – mówi seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk. – Jakość jest tutaj drugorzędna.
Czyżby powiedzenie: „Okazja czyni złodzieja”, rzeczywiście zawierało w sobie aż tyle prawdy? Dlaczego, będąc w udanym związku z partnerem, o którego względy trzeba zabiegać każdego dnia i tak po pewnym czasie zaczynamy się rozglądać, a wspomniana „jakość” schodzi na drugi tor? Powodów może być kilka…
Wymienił stryjek...
Zdradzają zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Dowodzą tego liczne badania i ankiety.
Przyczyn zdrady może być wiele: brak uwagi ze strony partnera, brak porozumienia, jeśli chodzi o potrzeby seksualna, ciekawość albo chęć nowych doznań. Tutaj moglibyśmy przygotować naprawdę długą listę, ale nie w tym rzecz. Interesujący jest fakt, dlaczego zdarza nam się wdawać w romanse z osobami, które intelektualnie i fizycznie są dużo mniej atrakcyjne od naszych partnerów?
Zbyt duża presja
- Mężczyźni, którzy mają piękne żony czy narzeczone, pamiętają o tym, że musieli zabiegać o ich względy – mówi seksuolog. - Mają świadomość tego, że tak naprawdę trzeba o nie dbać każdego dnia, a nie zawsze mają na to czas czy ochotę przy ogromie codziennych obowiązków. Zaczynają się bać, że nie podołają, odczuwają na sobie presję. – wyjaśnia. Co zatem zrobić, żeby się wyluzować i poczuć pewnie? Najprostszą metodą jest romans z kimś, kto dla odmiany będzie w nas zapatrzony.
Seksuolog wyjaśnia, że w momencie, kiedy na horyzoncie pojawia się kobieta, która nie wymaga tyle zachodu, mężczyzna rzuca się na nią, jak na łatwą zdobycz: - Często te osoby faktycznie są mniej atrakcyjne fizycznie, mniej inteligentne od stałej partnerki czy partnera, ale muszą to w jakiś sposób nadrobić, dlatego potrafią przyciągnąć uwagę i uwieść. Do tego mają jeszcze jedną zaletę: doceniają i zabiegają o względy kochanka czy kochanki, a przecież o to chodziło – wyjaśnia Arkadiusz Bilejczyk.
Po prostu ciekawość
Kolejnym powodem może być ciekawość. Zdarza się, że trafiamy na wymarzonego partnera dość wcześnie i nie wystarcza nam czasu na to, by przeżyć wiele ciekawych historii. 29-letni Bartek poznał Martę tuż po swoich osiemnastych urodzinach. Przed nią spotykał się tylko z jedną dziewczyną, ale krótko i – jak sam twierdzi - mało intensywnie. - Raczej taka licealna miłość – śmieje się. Jednak Marta okazała się strzałem w dziesiątkę. – Jest inteligentna, ambitna, pracowita, ma pasję, hobby, każdego dnia uczę się od niej czegoś ciekawego. Nasz seks, mimo jedenastoletniego stażu, też jest świetny. Jedyny problem polegał na tym, że ja przed nią spałem tylko z jedną kobietą. Chciałem wiedzieć, jak wygląda seks z kimś innym i dlatego pozwoliłem sobie na skok w bok – przyznaje Bartek. – Zrobiłem to tuż przed ślubem, żeby głupie pomysły nie strzelały mi później do głowy. Nie znałem tej dziewczyny, nie czułem się z nią dobrze i tylko jeszcze bardziej utwierdziłem się w tym, jak bardzo szaleję za Martą. Żałuję tego każdego
dnia, kiedy patrzę na nią i widzę, jak cudowną jest osobą. Nawet nie chcę myśleć, jak bardzo by ją zabolało, gdyby się o tym dowiedziała. Teraz dbam o nią jeszcze bardziej i wiem, że nie wyobrażam sobie życia z nikim innym – mówi.
Potrzeba odmiany
Nawet jeśli brownie przekładane świeżymi malinami jest twoim ulubionym deserem, to jeśli będziesz je mieć na co dzień, po pewnym czasie spowszednieje i zaczniesz się oblizywać na widok najprostszego pączka. Niestety, podobnie czasem bywa w przypadku relacji damsko-męskich.
- Wiem, to nie brzmi dobrze, ale prawda jest taka, że ja po prostu chciałam spróbować czegoś nowego, innego – opowiada 32-letnia Paulina. Do tej pory była rozrywkową dziewczyną. Lubiła się zabawić z koleżankami, chętnie uprawiała sport, angażowała się w różne akcje społeczne.
Kiedy poznała Michała, cały świat przestał istnieć. – To nie było najmądrzejsze, ale ja wtedy w ogóle nie kierowałam się głową. Był idealny, dokładnie taki, jakiego chciałam. Do tej pory byłam bardzo niezależna, a tutaj raptem przestałam rozsądnie myśleć. Znajomych, sport, wyjścia do kina i teatru – wszystko to ograniczyłam do minimum. Chciałam jak najwięcej czasu spędzać z Michałem. Po pewnym czasie tak bardzo się nim nasyciłam, że zaczęłam tęsknić za sobą sprzed lat. Stopniowo coraz częściej spotykałam się z koleżankami, wróciłam na basen i na siłownię. Mimo wszystko, ciągle mi czegoś brakowało i wtedy poznałam Grześka. Był uroczy, pełen energii – tego potrzebowałam. Nie chciałabym się z nim spotykać. Kocham Michała, ale to było silniejsze ode mnie. Nie umiałam nad sobą zapanować, po prostu potrzebowałam odmiany i nie będę szukać jakichś bardziej sensownych powodów czy usprawiedliwiać się. Teraz jest idealnie – wyjaśnia Paulina.
Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie: Dlaczego tak się dzieje? Ale jak widać często to nie ma nic wspólnego z partnerem, tylko z nami samymi…
(asz/pho)