ModaFutro na ulicy i na salonach

Futro na ulicy i na salonach

Futro na ulicy i na salonach
Źródło zdjęć: © Ken Goff/Akpa
27.09.2010 22:43, aktualizacja: 29.09.2010 16:50

W poprzednim stuleciu (nie będziemy sięgać w bardziej odległe epoki), futra i kożuchy stanowiły o statusie społecznym. Upraszczając: biedny miał chłodniej, bogaty cieplej. W obecnym czasie to elementy garderoby przypisane do konkretnej pory roku; bardzo często przypominają nam o jesiennych słotach i zimowych porankach.

W poprzednim stuleciu (nie będziemy sięgać w bardziej odległe epoki), futra i kożuchy stanowiły o statusie społecznym. Upraszczając: biedny miał chłodniej, bogaty cieplej. W obecnym czasie to elementy garderoby przypisane do konkretnej pory roku; bardzo często przypominają nam o jesiennych słotach i zimowych porankach.

Czasami boimy się zapoczątkować chłodny sezon, aby jak najdłużej pozostać w klimacie lata – nawet jeśli lato żegna się z nami. Chyba właśnie ze względu na letnich marzycieli projektanci zaczęli wykorzystywać futerka nawet w kolekcjach na cieplejsze sezony. Dzięki temu nasze przejście do cieplejszej odzieży odbędzie się płynnie, a przez to mniej boleśnie.

Propozycje mieszania sezonów pojawiały się już wcześniej, ale dopiero teraz projektanci nabrali odwagi. Nikogo nie powinien dziwić widok dziewczyny w dżinsach, podkoszulce z krótkim rękawem i w kamizelce z futerka. Czasem futro można zastąpić cienkim kożuszkiem, wtedy mamy prawie gotową stylizację w klimacie folk.

W obecnym sezonie futra nie są już tylko ochroną przed zimnem, mogą stanowić element biżuterii lub po prostu wykończenie wieczorowej toalety. Czy kilka lat temu któraś z nas myślała o tym, że kożuszek bądź futro mogą wejść na salony omijając szatnie? Teraz jest to mile widziane. Bardzo dobrze komponuje się długa suknia z naturalnego jedwabiu, która przykryta jest wieczorową kamizelą – nie mylić z jej „prababką”, etolą, która miała kiedyś za zadanie przykryć tylko same ramiona elegantki. Dzisiaj moda poszła znacznie dalej i zakrywamy się po same nerki.

Taka zabawa to nic innego jak opisywane już we wcześniejszych artykułach kontrasty i przewrotności. Wszystko po to, aby każda z nas znalazła swoją alternatywę na wyodrębnienie się z reszty tłumu. Futra do codziennego użytku zaproponował na nadchodzący jesienny sezon duet Paprocki i Brzozowski. Widać tam świetne połączenie lekkich ubiorów z futrem o różnej formie i różnych kolorach. Na pierwszy rzut oka rzeczy te są z różnych światów, ale umiejętnie połączone zostały w jedną całość, a pozorna przypadkowość to czyste złudzenie.

Moda na futra dotyczy także dodatków. Ciężar kamizelki futrzanej możemy zamienić na inną część garderoby. Cienka bluzka założona do futerkowej opiętej spódniczki może wzbudzić uznanie wśród wybrednych znawców stylizacji, ale pamiętajmy, że w ubiorze nie powinien rządzić przypadek i połączenie tych „dwóch światów” powinno mieć „coś” co je łączy. Takim łącznikiem może być kolor. Jeśli całość ubioru będzie w jednej tonacji, np. barwy śliwkowej, to mamy pole do popisu w postaci łączeń grubego z cienkim, jasnego z ciemnym oraz gładkiego ze wzorkami. Czasem futrzane mogą być drobiazgi – zawsze jednak wychodzić powinny na plan pierwszy. Przykładem może być cienka i jedwabna koszula, która posiada kołnierz wraz z mankietami z cienkiego futerka. Nawet jeśli całe to zestawienie będzie w jednym kolorze, to koszula zapewni nam oryginalny wygląd.

Kolejny przykład: każda z nas z pewnością widziała zimowe, grube kozaki z długim futrem. To już nie dziwi. Ale zaskoczeniem może być zupełnie nowe połączenie: kozaczki (wysokie cholewki) połączone z letnimi sandałami (odkryte pięty i palce) z futrzanym kołnierzem wokół kostki lub łydki. Tego typu buty spokojnie możemy założyć w słoneczny dzień do gołych stóp i krótkich szortów (jeszcze jeden kontrast). Próbą takich hitów obuwniczych są klapki z zakrytymi palcami, ale z całym wnętrzem w futrze. Ciekawe czy w nadchodzącym sezonie jesiennym któryś z designerów zaproponuje nam buty na wysokiej szpilce z... futrzaną szpilką?

A dla tych z nas, które nie lubią nosić futer (nawet wtedy, gdy są pięknie zrobionymi imitacjami), pozostaje bawić się dodatkami codziennego użytku. Efektownie wygląda laptop zamknięty w futrzanym etui. Biorąc pod uwagę nasze zimy, nie jest to tylko fanaberia. To samo można powiedzieć o „ubrankach” na inne przedmioty (telefon, aparat fotograficzny), które zwykle „roznegliżowane” siedzą sobie w naszej torebce. To co w tej całej zabawie jest istotne, to fakt, że od nikogo nie oczekuje się noszenia futer naturalnych. Cała zabawa polega na tym, że możemy bawić się z absolutnie sztucznym surowcem. Ważny jest efekt końcowy.