Głowa rodziny jest kobietą
Ona pracuje, on zajmuje się domem. Jak Polacy radzą sobie z tym nowym modelem partnerstwa?
26.09.2007 | aktual.: 28.05.2010 15:08
Ona pracuje, on zajmuje się domem. Jak Polacy radzą sobie z tym nowym modelem partnerstwa?
W 1979 roku na ekrany kin weszła „Sprawa Kramerów”. Dustin Hoffman gra w tym filmie męża i ojca, którego właśnie opuszcza kobieta. Dodajmy – typ niemal idealnej… kury domowej, którą wielu stawiało za wzór. To był jej wyraz sprzeciwu wobec tradycyjnemu podziałowi ról w rodzinie. Pewnie nikt nie spodziewał się wtedy, że ten nagrodzony pięcioma Oscarami obraz rozpocznie rewolucję i stanie się symbolem rodzących się przemian społecznych.
Dzisiaj, by kobieta mogła poczuć swoją niezależność i zostać głową rodziny, nie musi już dokonywać tak dramatycznych wyborów. Na początku XXI wieku coraz mniejsze zdziwienie budzi rodzina, w której żona robi karierę zawodową i zarabia na utrzymanie domu, a więc w mniemaniu większości z nas – jest głową rodziny (według badań, dla Polaków jest nią ten, kto zabezpiecza jej byt materialny). Tymczasem mężczyzna zajmuje się domem i dziećmi. To, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było nie do pomyślenia, dzisiaj staje się czymś zupełnie oczywistym. W Polsce przynajmniej na razie dzieje się tak w największych miastach, które są najbardziej otwarte na nowości. Z badań przeprowadzonych parę lat temu przez IQS And Quant Group wynika, że 32 proc. mężczyzn w Polsce nie uznaje poglądów typu „miejsce kobiety jest w domu” za anachronizm. Niemal taki sam odsetek (35 proc.) nie ma nic przeciwko temu, by jego partnerka zajmowała wyższą pozycję zawodową, a 41 proc. nie przeszkadza, kiedy żona zarabia więcej od niego. Efekt? -
Tylko w sześciu domach na dziesięć rządzi mężczyzna – to wynik spisu powszechnego z 2002 roku.
Przykładem takiego nowego modelu partnerstwa są Iza i Radek z Warszawy. Ona – prawniczka pracująca dla polskiego przedstawicielstwa międzynarodowej kancelarii. On jest ekonomistą, który pracuje tylko od czasu do czasu. Dwa lata temu odszedł z pracy w dużym banku, bo planował założyć własny biznes. Nic z tego nie wyszło, ale do pracy na etacie już nie wrócił. W międzyczasie okazało się, że Radek świetnie prowadzi dom. Do tego sporadycznie dostaje zlecenia od byłego pracodawcy. Zarobione w ten sposób pieniądze pomnaża na giełdzie. Starcza mu na drobne wydatki, więc nie musi przy każdej okazji korzystać z karty kredytowej Izy.
Ta para była w o tyle szczęśliwej sytuacji, że Radek zawsze lubił dbać o dom. Co równie ważne, z powodu tego, że nie zarabia więcej i nie wspina się po kolejnych szczeblach kariery, jego męska duma nie jest podkopywana.
– Kiedy po ciężkim dniu wracasz z pracy, a cały dom lśni, w jadalni czeka pyszna kolacja i chłopak, który chętnie cię wysłucha, chyba każdy byłby szczęśliwy. Iza potrafi to pokazać i sprawić, że samoocena mi nie spada – uśmiecha się Radek.
Oczywiście, nie wszystkie pary radzą sobie w takiej sytuacji równie dobrze. Na forach internetowych bez problemu znajdziemy wpisy kobiet, których partnerzy stracili pracę, więc przynajmniej tymczasowo przejęli stery w prowadzeniu domu. Wiele z nich krytycznie odnosi się do mężczyzn. „Kiedy wracam z pracy, on nawet nie ruszy się sprzed telewizora” – utyskuje internautka viola32. Inna pisze: „Mój facet, który całe dnie porusza się tylko na linii kanapa-lodówka z piwem-mój portfel-knajpa-kanapa-lodówka z piwem…”.
Trzeba pamiętać, że opiekowanie się domem, brak możliwości robienia kariery czy zajmowanie gorszej pozycji od pozycji partnerki, może być wielkim policzkiem dla każdego mężczyzny, który od wieków zajmował w stosunkach damsko-męskich pozycję dominującą. Tak było też na przełomie XIX i XX wieku, kiedy zarobkowa praca kobiet stawała się zjawiskiem masowym, a najważniejszym przy doborze męża stało się kryterium finansowe. Ze względów cywilizacyjnych wysokość zarobków i wielkość majątku, które w prosty sposób przekładały się na poziom życia kobiety, wyparły ważniejsze wcześniej zdolności łowieckie. Tysiące lat temu to one decydowały, kto z kim stworzy rodzinę. To dlatego dziś wielu panom trudno przyjąć do wiadomości, że to kobieta zarabia więcej i robi karierę.
Zdaniem specjalistów, minie jeszcze sporo czasu zanim model rodziny „ona pracuje, on nie” zostanie zaakceptowany przez całe społeczeństwo i samych zainteresowanych. Bowiem dzisiaj wiele par żyje tak z przymusu, ponieważ mężczyzna nie może lub nie chce iść do pracy. Patrząc na zmiany, jakie w relacjach damsko-męskich zaszły w ostatnim stuleciu, można mieć pewność, że kiedyś taki model już nikogo nie będzie dziwił.