Blisko ludziGoście weselni i ich fochy

Goście weselni i ich fochy

Goście weselni i ich fochy
Źródło zdjęć: © 123RF
21.02.2013 12:15, aktualizacja: 21.02.2013 13:22

Narzekanie jest naszą narodową wadą. Gderamy, psioczymy, zrzędzimy: zawsze znajdziemy powód, by pokręcić nosem. Nawet podczas miłych uroczystości, jakimi są ślub i wesele, niektórzy potrafią robić kwaśną minę, albo „strzelić focha”. Na co narzekają goście weselni i co im się zwykle nie podoba?

Narzekanie jest naszą narodową wadą. Gderamy, psioczymy, zrzędzimy: zawsze znajdziemy powód, by pokręcić nosem. Nawet podczas miłych uroczystości, jakimi są ślub i wesele, niektórzy potrafią robić kwaśną minę, albo „strzelić focha”. Na co narzekają goście weselni i co im się zwykle nie podoba?

Kotlet czy sushi? Weselne menu to najczęstszy powód do narzekań. Na weselnym obiedzie mogą być serwowane najbardziej wymyślne frykasy, ale i tak zawsze znajdzie się osoba, której proponowane dania nie będą smakowały. Amator mięsa pogrymasi na dużą ilość sałatek, jarosz pokręci nosem na tradycyjny kotlet.

Tradycjonaliści będą się krzywić na kuchnię fusion, a dzieci będą żądać hamburgera i frytek. Nawet gdyby weselny poczęstunek przygotowała Magda Gessler razem z Pascalem Brodnickim, na pewno w tej feerii smaków i aromatów byłoby coś nie tak.

Bratanek siostry szwagra męża

Duże wesela są fantastyczne: miło jest świętować ten radosny dzień w otoczeniu licznej rodziny i wszystkich przyjaciół. Czasem jednak goście mają problem z asymilacją w licznym towarzystwie. Niektórzy albo bawią się we własnym, sobie znanym gronie, inni – naburmuszeni siedzą w kącie. Są też tacy, którzy snują się za parą młodą, aby egzaminować ich z koligacji rodzinnych i dopytywać, kto jest kim dla kogo. „Nie bawiłem się dobrze, bo nikogo nie znałem”, grymasić będą po weselu malkontenci, obruszając się na sugestie, że przecież mogli podejść i się przedstawić.

DJ do kotleta

Choć muzyka ma łagodzić obyczaje, często bywa punktem zapalnym weselnych imprez. Podchmieleni wujkowie obrażają się, że kwartet smyczkowy nie zagra „Ona tańczy dla mnie”, a siostrzeniec – hipster nie chce się bawić przy przebojach zespołu „Bajm”. Jest za głośno, za cicho, za monotonnie, za drętwo. Nie działają głośniki, albo muzycy są nie zgrani. „Nie da się przy tym tańczyć”, „Nie można przy tym spokojnie rozmawiać”, „To jacyś amatorzy”, „My ze szwagrem zagralibyśmy lepiej”, brzmią najczęstsze zarzuty dotyczące weselnego muzykowania.

Ja i tylko ja

Na każdym weselu znajdzie się gość z potężnym ego, który uważa, że impreza powinna koncentrować się na nim. „W ogóle nie masz dla mnie czasu”, gość patrzy z wyrzutem na panią lub pana młodego, nie biorąc pod uwagę tego, że oprócz niego zaproszonych jest kilkadziesiąt osób, z którymi trzeba się przynajmniej przywitać i podziękować za przybycie.

W co się bawić?

Tradycyjne zabawy weselne to pole minowe. Nie każdy jest fanem przetaczania jajka przez nogawkę spodni czy rozpoznawania panny młodej po kształcie nogi. Nie wiadomo też, czy wynajęty wodzirej będzie potrafił rozbawić towarzystwo i utrzymać szampański humor gości przez długie godziny.

Ekstrawertykom będzie za mało szalonych pląsów, introwertyk poczuje się osaczony ilością wrażeń. Tradycjonaliści będą narzekać, że nie było oczepin, nieobeznani z polskimi zwyczajami weselnymi, będą uciekać w panice przed tanecznym „wężem”.

Prezenty

Tradycja weselna zakłada obdarowywanie młodej pary podarkami na nową drogę życia. Dla gości weselnych kwestia prezentów bywa dylematem, ale i powodem do narzekań. Okazuje się, że lista prezentów wcale nie ułatwia życia i przez niektórych uznawana jest za „w złym tonie”. Gdy para młoda prosi zamiast o prezenty o wpłaty na charytatywny cel, cześć gości się obraża, bo „ jak to tak, bez koperty”. Podobnie bywa traktowana prośba o nie przynoszenie kwiatów: „Bez wiązanki na wesele?”, dziwią się ciocie.

Gdzie ja siedzę?

Usadowienie gości weselnych to trudna sztuka. Należy wziąć pod uwagę wiek gości, ich pozycję w rodzinie, oraz obok kogo ich usadowimy. Niestety ktoś będzie musiał siedzieć bliżej wyjścia, niedaleko orkiestry, przy wujku-gadule, albo – na rogu.

Kilka mniejszych stołów zamiast jednego dużego czasem okazuje się doskonałym rozwiązaniem, a czasem nie, bo rodzina migruje i wymienia się miejscami. Zdarzają się też upiorni goście, którzy z obrażoną miną, żądają od państw młodych, żeby natychmiast, jeszcze przed toastem, zamienić im miejsca, bo razi ich słońce.

Zimno, ciepło

W naszym kapryśnym klimacie trudno przewidzieć, jak spisze się aura. Utyskiwanie na temperaturę i warunki atmosferyczne to punkt obowiązkowy w repertuarze narzekań gości weselnych. W kościele jest z zimno, w sali weselnej za duszno, pada, śnieży, nie ma czym oddychać, za duży wiatr, ciśnienie spada, albo jest za wysokie. Na większość czynników atmosferycznych i konsekwencji z nimi związanych państwo młodzi nie mają wpływu. Utyskiwania gości nie poprawiają im humoru, gdy niebo zasnute jest chmurami i zaraz zacznie lać.

Czy muszę iść?

Okazuje się, że w repertuarze powodów do narzekań, związanych z weselem, przoduje fakt, że w ogóle zostaliśmy na wesele zaproszeni. Większość gości, po otrzymaniu zaproszenia, wzdycha, że trzeba zmienić plany, wydać pieniądze, odwiedzić fryzjera, kupić prezent, etc. Nagle okazuje się, że ludzie, którzy zdecydowali się uczcić najważniejszy dla nich dzień w naszym towarzystwie, robią nam pod górkę i na złość. A może, jednak iść, bawić się i nie narzekać, bo może być to ostatnie wesel, na jakie nas zaproszono.

Tekst na podst. wedalert.com

(alp/bb), kobieta.wp.pl

Więcej na temat ślubu:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także