Grochola, Piotrowska... one też podpisały się pod listem do Andrzeja Dudy. Wyjaśniają nam, dlaczego

Grochola, Piotrowska... one też podpisały się pod listem do Andrzeja Dudy. Wyjaśniają nam, dlaczego

Grochola, Piotrowska... one też podpisały się pod listem do Andrzeja Dudy. Wyjaśniają nam, dlaczego
Źródło zdjęć: © WP, mat. prasowe
Magdalena Drozdek
19.07.2017 14:22, aktualizacja: 20.07.2017 06:21

– List twórców kultury jest ważny, bo jest gwarantem - ze strony osób znanych - że nawet jeśli państwo będzie niszczone, to my nie damy się zniszczyć – mówi Manuela Gretkowska. Katarzyna Grochola o liście do Andrzeja Dudy mówi krótko: – Obrona konstytucji jest najważniejszą rzeczą.

Pod listem otwartym do prezydenta podpisało się blisko 200 osób związanych z polską kulturą – wśród nich Maria Janion, Wojciech Smarzowski, Jerzy Bralczyk, Katarzyna Grochola, Jakub Kornhauser i wielu, wielu innych. Osoby cieszące się autorytetem, niezależne, których dorobek życia mówi sam za siebie.

Apelują do prezydenta o zablokowanie przegłosowanej w Sejmie ustawy wprowadzającej zmiany w polskim sądownictwie, prowadzących de facto do zmiany ustroju naszego kraju. "Byliśmy świadkami obezwładnienia Trybunału Konstytucyjnego, teraz jesteśmy świadkami wprowadzania niekonstytucyjnych przepisów, które likwidują zasadę trójpodziału władzy i stoją w sprzeczności z zasadami demokracji, spychając Polskę w ustrój autorytarny. Odpowiednim na to określeniem jest "zamach stanu”. Na to nie ma i nie będzie naszej zgody" – czytamy w liście.

Wśród sygnatariuszy listu znajduje się wiele kobiet, które w sposób znaczący przyczyniło się – i nadal przyczynia – do rozwoju polskiej kultury. Czy wierzą, że zatrzymanie zmian przygotowywanych przez obecny rząd przez Andrzeja Dudę jest możliwe? Zdania są podzielone.

– Część osób nie rozumie tego, co się dzieje i ma takie prawo. To, co PiS nazywa elitą, jest ni mniej ni więcej inteligencją – komentuje Manuela Gretkowska, pisarka, publicystka i założycielka Partii Kobiet. – Nie da się wymienić inteligencji na inną. Chyba, że się samemu nie ma tej inteligencji, co zaprezentował na mównicy sejmowej prezes Kaczyński. Absolutny brak jakichkolwiek standardów.* Przerażające jest, że rządzi nami mental komuszy połączony z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi.* Taka mieszanka każdy kraj może zniszczyć – komentuje.

Gretkowska chciałaby wierzyć, że protesty mają sens, ale przyznaje, że nie ma już żadnych złudzeń. – Już jest pozamiatane. To, co powiedział prezydent Duda, było obietnicą zniszczenia Sądu Najwyższego – ocenia.

Jeśli tak, co może zmienić list otwarty ludzi kultury? – List twórców kultury jest ważny, bo jest gwarantem - ze strony osób znanych - że nawet jeśli państwo będzie niszczone, to my nie damy się zniszczyć. Takich osób zresztą jest mnóstwo, to kwestia rozumu, nie popularności danej osoby. Ten list to napis na wieńcu pogrzebowym, rzucony na trumnę Polski. Nie mam złudzeń co do prezydenta. Powiedział Polakom wprost, że przyłoży rękę do zniszczenia Sądu Najwyższego – podkreśla Gretkowska.

Publicystka i aktywistka ocenia nie tylko działanie rządu, ale i Jarosława Kaczyńskiego. – PiS, wprowadzając kolejne ustawy, mówi do obywateli: „Won”. Won z naszego kraju. Myślę, że mentalność Jarosława Kaczyńskiego prowadzi do wojny w nas samych. Do rozbioru wewnętrznego. To przeniesienie jego prywatnej wojny z życia prywatnego. Ta mentalność połączona z polityką została wprowadzona do naszych domów. Wielokrotnie powtarzam, że to nie jest geniusz. To satrapa, który ma bezwzględną większość – podsumowuje.

– Nie życzę sobie, żeby jakakolwiek partia, czy to jest PO, czy to jest prawica, miała kontrolę nad sądami. Sądy muszą być niezawisłe, a ta ustawa je upartyjni i wszyscy o tym wiedzą, tylko udają, że nie wiedzą. Nie chodzi o to, jaka partia jest u władzy, chodzi o to, że żadna nie powinna wsadzać swoich lepkich rączek do praworządności – komentuje z kolei Karolina Korwin-Piotrowska.

Dziennikarka zgadza się, że to, czego obecnie jesteśmy świadkami w polskiej polityce, to rodzaj zamachu stanu. –* Uważam, że jest to pełzający zamach stanu, a jeśli ta ustawa przejdzie, stanie się realnym zamachem stanu* – komentuje i przypomina, że minister Witold Waszczykowski w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział wprost – "Zmieniamy ustrój państwa". – Na to się przecież nikt nie umawiał i konsekwencje tego będą potworne, nie tylko dla nas, ale i dla przyszłych pokoleń – ocenia dziennikarka.

Korwin-Piotrowska wspomina, że w grudniu była pod Sejmem codziennie i mówi, że dzisiaj też tam idzie. – Widzę tam wielu zwyczajnych ludzi, którzy są po prostu przerażeni. Jedną kwestią jest to, że ktoś nam ostatnie 26 lat, a więc pokaźną część naszego życiorysu, wyrzuca za okno. Mówi, że to było g…o i zohydza nam ten czas, a na to ja nie na pewno nie umawiałam. Ale abstrahując od tego, ten ktoś jeszcze próbuje wprowadzać nam tylnymi drzwiami coś, z czym każdy inteligentny i w miarę wykształcony człowiek ma natychmiast bardzo niefajne skojarzenia. Przypominam hasła "zamach stanu", "faszyzm", "putynizacja", "Orban", "Turcja"… to się dzieje. Nie trzeba sięgać głęboko, cytować Goebbelsa i innych ideologów systemów autorytarnych, żeby to wiedzieć. Tym bardziej, że w Polsce minęło zaledwie 26 lat od końca komunizmu, ludzie jeszcze pamiętają, czym to może grozić – dodaje Karolina Korwin-Piotrowska.

Dziennikarka ma nadzieję, że "oni się po prostu powstrzymają". A jeśli nie? Woli nawet nie kończyć tego zdania.

Kończy je natomiast Sylwia Kubryńska. – Ja się nie boję dyktatury PiS-u. Bo ja nie wierzę, że PiS wprowadzi dyktaturę. Nie będzie miał na to czasu, nawet jeżeli będą takie zakusy. Nawet jeśli będą chcieli sfałszować wybory i doprowadzić do dyktatury, to moim zdaniem – nie z tym narodem. Po prostu nie wierzę, że Polacy na to pozwolą. Kraj zostałby doprowadzony do ogromnego chaosu, kryzysu, osłabienia poszczególnych resortów. Taka Polska byłaby na tyle osłabionym krajem, że ktoś w końcu zechciałby na tym skorzystać, o czym uczy nas historia – ocenia pisarka.

W liście do prezydenta widzi "ostatni płomyczek nadziei". – Wiadomo powszechnie, jak Andrzej Duda jest traktowany przez partię PiS. Myśląc logicznie, ten człowiek po prostu nie ma nic do stracenia, dlatego postawi się tej partii i zawetuje ustawę – mówi Kubryńska. – W tej chwili zupełnie bezinteresownym głosem w narodzie jest polska inteligencja. To w niej jest ostatnia deska ratunku, żeby powiedzieć "nie" i opowiedzieć się za demokracją – dodaje po chwili.

Katarzyna Grochola, swój podpis pod listem otwartym do Andrzeja Dudy komentuje krótko: – Ponieważ znam konstytucję i wiem, że trójdzielność władzy jest wpisana w konstytucję. I to wystarczy, żeby każdy człowiek, który odrobinę myśli - chyba, że jest za zmianą konstytucji - występował za obroną praw konstytucyjnych, w obronie każdego człowieka, który żyje w tym kraju – mówi w rozmowie z nami pisarka.

– Moim zdaniem obrona konstytucji jest najważniejszą rzeczą. Obowiązkiem i priorytetem każdego obywatela – podkreśla Katarzyna Grochola.