Jadwiga Smosarska – ulubienica przedwojennej Polski
Lata 20. i 30. to złota epoka polskiego kina. Film jako rozrywka niedroga i ogólnodostępna przyciąga do sal kinowych rzesze widzów – od Warszawy, Łodzi i Krakowa po małe miasteczka. Pojawiają się też gwiazdy ekranu, jedną z nich jest Jadwiga Smosarska – której nazwisko na afiszu reklamowym oznacza murowany sukces kasowy. Kreacje, które stworzyła w filmach - „Jadzia”, „Dwie Joasie” lub „Czy Lucyna to dziewczyna?” bawią i wzruszają do dziś.
18.09.2015 | aktual.: 18.09.2015 12:28
Lata 20. i 30. to złota epoka polskiego kina. Film jako rozrywka niedroga i ogólnodostępna przyciąga do sal kinowych rzesze widzów – od Warszawy, Łodzi i Krakowa po małe miasteczka. Pojawiają się też gwiazdy ekranu, jedną z nich jest Jadwiga Smosarska – której nazwisko na afiszu reklamowym oznacza murowany sukces kasowy. Kreacje, które stworzyła w filmach - „Jadzia”, „Dwie Joasie” lub „Czy Lucyna to dziewczyna?” bawią i wzruszają do dziś.
Duże, błękitne oczy, drobne i ładnie wykrojone usta, ciemne włosy, łagodne spojrzenie – jej twarz pozbawiona była dramatyzmu, tajemniczości i sex appealu, tak charakterystycznych dla aktorek tamtego okresu.
Jadwiga Smosarska nie była androgeniczna jak Marlena Dietrich w męskim garniturze lub ekscentryczna jak Pola Negri spacerująca po ulicach z tygrysem na smyczy. Gdyby żyła w dzisiejszych czasach, stanowiłaby przykład klasycznej antygwiazdy, zapracowanej aktorki, która nie mówi o swoim życiu prywatnym, nie jest bohaterką skandali i nie często udziela wywiadów. Smosarska nie zabiegała o popularność, ani o role filmowe – ale producenci i widzowie wciąż chcieli ją oglądać na ekranie. Więc pojawiała się w kolejnych produkcjach, a jej popularność rosła. Była aktorką z powołania, ale marzyła o innych kreacjach, niż te które przyniosły jej sławę. O ludziach, takich jak ona, mówi się, że kamera je kocha. Smosarska kochała zaś teatr…
Aktorka, która nikogo nie udaje
- Jej siła polegała na tym, że była naturalna, nie udawała nikogo, była sobą – opowiada o starszej koleżance Nina Andrycz w filmie dokumentalnym "Smosarska", nakręconym przez Nataszę Ziółkowską. Ulubienica przedwojennej Polski nie kopiowała wizerunku ani stylu życia hollywoodzkich aktorek, ale rzesze kobiet w Polsce chciały być takie jak ona.
Pensjonarki robiły wszystko, by dostać się do jej garderoby. Mężczyźni z całego świata składali jej propozycje matrymonialne. Smosarska grała u boku największych amantów tamtego okresu – Żabczyńskiego, Brodniewicza, Bodo, ale jej życie uczuciowe pozostawało tajemnicą, aż do 1935 roku, kiedy w wieku 37 lat wyszła za mąż za inżyniera Zygmunta Protassewicza. Para poznała się w Krynicy za sprawą wspólnego znajomego - Jana Kiepury.
Smosarska sama oświadczyła się wybrankowi swojego serca, któremu wcześniej powierzyła budowę wymarzonego domu na warszawskim Mokotowie. Młodej parze nie było, niestety, dane długo cieszyć się życiem w wygodnej willi. Zaledwie w cztery lata po ślubie, w obawie przed naciągającą wojną wyjechali z Polski.
Gwiazda mimo woli
Smosarska grała w filmach od początku lat 20. do pamiętnego roku 39 roku, gdy jej życie, podobnie jak milionów innych ludzi w Polsce, zmieniło się dramatycznie. Początkowo obsadzana była w filmach patriotycznych, które cieszyły się powodzeniem w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości. Stała się też gwiazdą melodramatów, w którym grała ofiary nieszczęśliwej miłości.
Popularność w latach 20. przyniosła jej rola tytułowej Iwonki w niemym filmie, gdzie zagrała osieroconą dziewczynę zmuszoną do przyjęcia posady guwernantki. Kolejnym sukcesem Smosarskiej z epoki kina niemego jest główna rola w „Trędowatej” z 1926 roku.
Najlepiej jednak ulubienica przedwojennej Polski wypadała w produkcjach komediowych. Przed wojną mówiono o niej „nasza młoda i dziarska Jadzia Smosarska” przypomina profesor Grażyna Stachówna w filmie „Smosarska”. Rzeczywiście aktorka miała w sobie pewien nieprzemijający dziewczęcy urok, pozbawiony infantylizmu - jeszcze w drugiej dekadzie lat 30. choć dobiegała czterdziestki, wcielała się w rolę kobiet o wiele od siebie młodszych.
W 1935 roku wystąpiła wraz z Franciszkiem Brodniewiczem w uroczej komedii omyłek „Dwie Joasie”, gdzie zagrała młodziutką i naiwną sekretarkę do nieprzytomności zakochaną w swoim szefie, eleganckim mecenasie. Film pokazuje, w jakim stylu bawiła się beztrosko warszawska przedwojenna elita. Filmowa Joasia to uosobienie niewinności i gracji, a filmowy Robert – to typowy przedwojenny amant. Aktorzy na ekranie wydają się szczęśliwi i nieświadomi tego, że życie jakie znają, powoli dobiega końca. Cztery lata później Smosarska uciekła przed zawieruchą wojenną do USA, Franciszek Brodniewicz zginął podczas Powstania Warszawskiego.
Gwiazda ekranu marzy o teatrze
W filmie „Dwie Joasie” przedstawiona jest scena, gdy gosposia mecenasa dostaje niespodziewanie wolny wieczór i uradowana zapowiada „To ja se pójdę na Smosarskie”. W istocie ówczesne kino było rozrywką lekką, łatwą i przyjemną. Przedwojenne elity intelektualne o polskich produkcjach nastawionych na sukces kasowy i pozbawionych artystycznych ambicji mówiły z przekąsem „ rozrywka dla kucharek i służących”.
Małgorzata Hendrykowska w książce „Smosarska” przytacza słowa Boya-Żeleńskiego, który wspominał spacer ze Smosarską, kiedy to wszyscy przechodnie rozpoznawali w jego towarzyszce gwiazdę filmową – „Miało się uczucie, że nawet drzewa szumią do siebie „Smosarska, Smosarska”. Ale to się biedactwu należy za to, co wycierpiała. Pomyślcie tylko być całe życie Iwonką, i to trędowatą”.
Smosarska, mimo popularności i uwielbienia, jakie zyskała, grając postaci rozpisane w nieco banalnych i przewidywalnych scenariuszach, marzyła o wielkich rolach dramatycznych, szekspirowskich. Grywała w teatrze, ale krytycy nie byli dla niej tak przychylni jak lojalni widzowie jej filmów. W recenzjach zarzucano jej, że deklamuje jak uczennica szkoły dramatycznej. W filmach broniła się jej naturalność, prostota i wdzięk.
Kariera aktorska Jadwigi Smosarskiej zakończyła się w 1939 roku, tuż przed wybuchem wyjechała z mężem do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędziła resztę swojego życia. Do Polski na stałe powróciła w 1970 roku, niedługo potem umarła.
Małgorzata Brzezińska/(gabi)/WP Kobieta