Maria Callas: bajkowa historia Kopciuszka
Była Lady Makbet, Medeą, Toscą i Aidą. Uważana była za najlepszy sopran minionego stulecia, nazywano ją nawet primadonną stulecia. - Była często fałszywie rozumiana i oceniana - przyznaje Krystyna Janda, która na deskach Och-Teatru właśnie wciela się w diwę.
16.09.2015 | aktual.: 22.09.2015 10:01
Była Lady Makbet, Medeą, Toscą i Aidą. Uważano ją za najlepszy sopran minionego stulecia, nazywano ją nawet primadonną stulecia. - Była często fałszywie rozumiana i oceniana - przyznaje Krystyna Janda, która na deskach Och-Teatru właśnie wciela się w Marię Callas. Mija 38. rocznica śmierci diwy, której prochy rozrzucono nad Morzem Egejskim.
Janda porównuje jej życie do bajkowej historii Kopciuszka. - To historia ubogiej dziewczyny, która z brzydkiego kaczątka, z tłustą cerą, trądzikiem, nadwagą i poważną wadą wzroku, stała się pięknym, podziwianym łabędziem - napisała Janda w jednym z felietonów na swojej internetowej stronie.
- Z biednej, pogardzanej i wyśmiewanej stała się kobietą luksusu, ubieraną przez najsławniejszych, obwieszaną brylantami i adorowaną przez wielu, kochaną przez tłumy do szaleństwa. To, że osiągnęła to wszystko dzięki niewyobrażalnemu talentowi, niezwykłemu głosowi, ale przede wszystkim dzięki niezłomności charakteru i tytanicznej, morderczej pracy, interesuje ludzi już mniej. Podniecają ich jeszcze awantury, skandale, jej konflikty z dyrektorami oper, dyrygentami i prasą, bez chęci zrozumienia zresztą, jakie było ich podłoże. Interesuje także współzawodnictwo z Renatą Tebaldi, największą sceniczna rywalką oraz szczegóły i złośliwości na ten temat, konflikt z matką, a także romans z Onassisem i jego zdrada - uważa Janda.
Callas urodziła się w 1923 roku w Nowym Jorku. Ten kraj jej rodzice wybrali jako ziemię obiecaną i tam wyruszyli z Grecji, by po paru latach powrócić do ojczyzny. To matka dostrzegła talent, który miała Cecilia Sophia Anna Maria Kalogeropoulou (tak się naprawdę nazywała).
Pierwszy poważny sukces? Gdy miała 11 lat, zdobyła drugą nagrodę w konkursie radiowym, śpiewając kilka popularnych utworów. 4 lata później, już jako uczennica konserwatorium, zdobyła kolejne laury w konkursie szkolnym. Debiut sceniczny zaliczyła w wieku 18 lat, śpiewając drugoplanową rolę w Operze Ateńskiej. Los znowu skierował ją do Nowego Jorku, a później do Włoch, gdzie zaczęła się piąć po szczeblach artystycznej kariery.
Na jednym z przyjęć poznała Arystotelesa Onassisa (na zdjęciu powyżej), greckiego przedsiębiorcę, magnata transportu morskiego, który był wtedy żonaty. Nawiązała z nim bardzo burzliwy, kilkuletni romans. Jak twierdzą biografowie, była największą miłością jego życia. Mimo to nie chciał się rozwieść z żoną, a gdy to zrobił, poślubił wdowę po prezydencie USA - Jacqueline Kennedy. Pod koniec związku z Callas Onassis mawiał już o niej pogardliwie „Gwizdek”. „Masz tylko fujarkę w krtani, która nie chce już wydać pięknego dźwięku, a poza tym jesteś nikim" - miał też powiedzieć, gdy diwa zaczęła tracić głos.
- Ona cały czas powtarza - sam śpiew nie wystarczy. Sam piękny głos to za mało - trzeba być człowiekiem, rozumieć innych ludzi, ich uczucia. Dokładnie tego uczy Callas - powiedziała w Krystyna Janda w rozmowie z Polską Agencją Prasową. - Mam do niej ogromny szacunek i podziw. Jeżeli walczy się o pryncypia, o najwyższy poziom - nie ma miejsca na bycie miłym, na wyrozumiałość i tolerowanie zaniedbań. Ona powtarzała: musicie dbać o wszystko - o kurz na scenie, o każdą perukę - dodała.
Maria Callas zmarła na zawał serca w swoim paryskim mieszkaniu. Jej prochy zostały rozsypane nad Morzem Egejskim - taka była jej ostatnia wola.
(kg)/(mtr), WP Kobieta