Jestem sama więc jestem
Masz takie okresy, kiedy najchętniej godzinami siedziałabyś w fotelu, zmuszasz się do pójścia na imprezę, udajesz ból głowy, żeby sobie odpuścić rodzinny obiad, siadasz i płaczesz nad swoją samotnością, nad tym, że nie radzisz sobie ze sobą i nikt nie umie ci pomóc.
A potem wszystko wraca do normy, a nawet życie wydaje się lepsze. Czy to normalne?
25.03.2008 | aktual.: 28.05.2010 15:38
Masz takie okresy, kiedy najchętniej godzinami siedziałabyś w fotelu, zmuszasz się do pójścia na imprezę, udajesz ból głowy, żeby sobie odpuścić rodzinny obiad, siadasz i płaczesz nad swoją samotnością, nad tym, że nie radzisz sobie ze sobą i nikt nie umie ci pomóc. A potem wszystko wraca do normy, a nawet życie wydaje się lepsze. Czy to normalne?
Nie ma człowieka, który nie wie co to samotność, w rzeczywistości każdy z nas tak naprawdę zupełnie sam musi przeżyć swoje życie. Inni są najwyżej obok. Ale samotności nie można demonizować, trzeba ją zrozumieć.
Rozstanie z rajem
W życiu młodego człowieka to normalny etap rozwojowy, samotność płynąca z jego wnętrza, z przeżyć dorastania. Z jednej strony rozstaje się z rajem dzieciństwa, z drugiej wie, że przed nim wielka niewiadoma. Do tej pory zawsze był w ścisłym związku z rodzicami, z rówieśnikami. Ale przychodzi czas na wyodrębnienie się. Zupełnie jak u bohaterów dziecięcych baśni - zanim ułożyli sobie życie z piękną księżniczką, wyruszali w samotną podróż, a znowu ich wybranki siedziały latami w wieży, psycholodzy badający baśnie twierdzą, że to przenośnia samotnego poznawania siebie.
Przerwa na samotność
Ale zamykanie się w sobie i uciekanie nawet od najbliższych budzi niepokój. Pojawia się poczucie winy: nie chcę niczego dać innym, nie interesują mnie problemy moich przyjaciół. Tymczasem między okresem zależności od rodziców, a dorosłym życiem z drugim człowiekiem, musi być przerwa na życie samemu. Młody człowiek nie bardzo potrafi zwerbalizować potrzebę samotności, wydaje mu się nie w porządku, że nie ma ochoty zwrócić się z problemem do ojca, który w sumie jest fajny; dzwoni do przyjaciółki i w słuchawce zalega cisza, choć kiedyś można było plotkować godzinami. Nie tyle boli sama samotność co niezrozumienie dlaczego ona nadeszła.
Skrajność cienia
Przerwa na życie samemu jest konieczna, by lepiej siebie poznać, wszystko przemyśleć, ułożyć. Świat przestaje być czarno-biały, odkrywa się, że w nas samych jest jasność i ciemność, dobro i zło. Jak to zrównoważyć? Wpada się najczęściej w skrajność cienia. Człowiek ładuje się pesymizmem, melancholią. Trzeba czasu, żeby przeżyć te negatywne uczucia. Samotność jest po trosze ochroną własnej inności. To jest tak jakby wejść do dołu, znaleźć się na samym dnie i wyjść z niego bez pomocy innych.
Świat poczeka
Rodzice boją się samotności swoich dzieci. Skarżą się na nią nawet u psychologów. Tymczasem powinni umieć powiedzieć: Masz potrzebę samotności? W porządku, jestem obok. Trzeba pozwolić na okresy załamania, zwątpienia. Żeby stworzyć własną skalę wartości, własną tożsamość młodzi muszą działać w odosobnieniu. Wielcy myśliciele, pisarze byli samotni, wiedzieli, że jeśli mają stworzyć dzieło to muszą być sami, odsunąć świat zewnętrzny, codzienne życie, które przeszkadza.
Stado? Tylko fizycznie
Zaakceptowanie tego nie jest łatwe, choćby dlatego, że mówi się, że człowiek jest istotą stadną. Ale to dotyczy tylko naszej fizycznej nieporadności. Małe zwierzęta szybko się uniezależniają od rodziców, a dziecko bardzo długo potrzebuje czysto fizycznej opieki. Niestety, zasada stada działa też w dalszym życiu. Często łączymy się w pary tylko po to, żeby poprawić swój status materialny, albo właśnie ze strachu przed samotnością.
Nauka bycia z ludźmi
Ale nie każda młodzieńcza samotność związana jest z dojrzewaniem. Często problem dotyka osób tkwiących w patologicznych związkach. Z ludźmi trzeba się uczyć być, są tacy, którzy tego z różnych powodów nie potrafią. Chłopak bardzo długo żyje tylko z matką, ona umiera i nagle zostaje sam. Dzieci wychowywane przez ambitnych rodziców czasem nie mają czasu na kontakty z innymi. Kiedy skończą już wszystkie szkoły, kursy i szkolenia otacza ich pustka. Problemy z wyjściem z własnego kokonu mają ludzie nieśmiali albo ci, którzy są za bardzo skrępowani normami kulturowymi. Dziewczyna siedzi w domu, w kinie grają fajny film, ale ona nie pójdzie go obejrzeć, bo samej „nie wypada”, za to cały wieczór będzie rozpaczała nad swoim opuszczeniem. Przyczyn niechcianej samotności jest wiele. W zasadzie każdy przypadek trzeba rozpatrywać osobno. Żeby pomóc potrzeba diagnozy specjalisty.
Kwestia temperamentu
Są ludzie, którzy nie znoszą być sami. Gdy zostają w domu włączają telewizor, radio i dzwonią do koleżanki. Wydawało by się, że przez nastawienie na ciągłe bodźce z zewnątrz, nie będą w stanie zaoferować innym nic własnego, indywidualnego. Ale tak nie jest. To, że potrzebujemy towarzystwa w pracy, przy stole to kwestia temperamentu. Nie wszyscy samotnicy to wielcy myśliciele i nie wszyscy towarzyscy mają pstro w głowie.
Obszar zastrzeżony – wstęp wzbroniony
Nie można jednak dać recepty: godzina samotności tygodniowo i wszystko będzie dobrze. Samotność to nie lekarstwo na wybitność. Chodzi raczej o umiejętność podejmowania w samotności różnych decyzji życiowych. Są dziewczyny, które każdy najmniejszy, nawet intymny problem muszą omówić z pięcioma przyjaciółkami, a są też takie, które rozwiązują go zupełnie same. Właśnie w młodym wieku musimy określić sobie sytuacje, w których ludzie są nam potrzebni i taki obszar, który jest zastrzeżony tylko dla nas. Lubimy, np. czasem, gdy rodzice długo pracują, nie dlatego, że psychicznie chcemy być sami, potrzebujemy tylko fizycznej samotności, o którą w małych polskich mieszkaniach trudno.
Mistycy Wschodu twierdzą, że nasze życie to wielki sen, budzimy się tylko na krótkie chwile olśnienia. Kiedy przychodzi świadomość, że jesteśmy sami, to właśnie prawdziwe przebudzenie. Każdy ma takie chwile refleksji nad życiem. One pozwalają odnaleźć w sobie samym siły na odbicie się od dna, na przekonanie się, że można z siebie czerpać kiedy jest źle. Ludzie, którzy przeżyli nieuleczalną chorobę, mówią o pomocy bliskich, ale to, że się wyleczyli zawdzięczają swojej chęci wyzdrowienia. Nadejdą bowiem wydarzenia, którym musimy stawić czoło sami. Chwile samotności są nieuniknione i potrzebne.