Nie mogę go rozgryźć – dlaczego? Oto najczęstsze przyczyny!
- Przez dwa miesiące było idealnie. Dzwonił, pisał, zapraszał mnie do siebie, wymyślał miłe niespodzianki. Teraz spotykamy się tylko wtedy, kiedy ja wykażę inicjatywę. Jeśli nie zadzwonię, on nie odzywa się przez kilka tygodni, a nawet wtedy, gdy już dochodzi do spotkania, nie jest tak, jak było wcześniej.
17.05.2012 | aktual.: 06.08.2015 14:05
- Przez dwa miesiące było idealnie. Dzwonił, pisał, zapraszał mnie do siebie, wymyślał miłe niespodzianki. Teraz spotykamy się tylko wtedy, kiedy ja wykażę inicjatywę. Jeśli nie zadzwonię, on nie odzywa się przez kilka tygodni, a nawet wtedy, gdy już dochodzi do spotkania, nie jest tak, jak było wcześniej. Nie mam pojęcia o co mu chodzi – mówi 25-letnia Kinga. Każda z nas przynajmniej raz w życiu znalazła się w podobnej sytuacji, dlatego warto porozmawiać o tym, o co może mu chodzić…
Na początku zabiega o twoje względy. Stara się na każdym kroku, czujesz, że mu zależy. Nie chodzi tylko o seks: chce się przytulać, zostawać na noc, zabiera cię do kina, na spacer. Raptem odzywa się coraz rzadziej albo w ogólnie nie daje znaku życia. Kiedy pytasz, czy coś się stało, twierdzi, że wszystko jest tak, jak dawniej. Czy jesteście razem? Te słowa nigdy nie padły. Zaczęło się na luzie, bez spinki i obciążenia. „Nie liczę na nic poważnego, ale uwielbiam z tobą spędzać czas. Po prostu nie chcę się angażować” – mówi.
Ustalacie reguły: sypiacie tylko ze sobą. Niczego ci nie brakuje, więc określenia typu: jesteśmy parą, są zbędne. Jednak coś jest nie tak, czujesz, że z każdym dniem coraz trudniej ci do niego dotrzeć, mieć kontrolę nad tym, co się dzieje. O co mu chodzi? Okazuje się, że historia lubi się powtarzać, a przyczyny takiego stanu rzeczy często są te same.
Nie zapomniał
Piotrek i Ala znają się od lat. Na początku to była zwykła znajomość, która jednak z czasem przerodziła się w przyjaźń. - Rozmawialiśmy o wszystkim: o problemach w domu, radziliśmy sobie w sprawach sercowych – mówi 27-letnia Ala.
W którymś momencie pojawiła się fizyczność. – To było spore zaskoczenie, chyba najtrafniejsze będzie określenie: „samo jakoś tak wyszło”. Ja od kilku tygodni byłam sama, on właśnie rozstał się z dziewczyną – opowiada Ala. Początki były cudowne: Piotrek robił jej miłe niespodzianki, troszczył się, wykazywał duże zainteresowanie. Wszystko było idealnie, jednak w pewnym momencie bardzo się odsunął.
– Przestał zapraszać mnie na imprezy, na drinka, z czasem w ogóle przestał się odzywać. Spotykaliśmy się dużo rzadziej i za każdym razem to działo się z mojej inicjatywy – mówi Ala. Kiedy dopytywała, twierdził, że wszystko jest tak, jak dawniej. – Zauważyłam po tym, co się dzieje na serwisach społecznościowych, że znowu ma spory kontakt ze swoją byłą, więc zapytałam wprost, czy o to chodzi. Twierdzi, że nie chce do niej wrócić, że są tylko znajomymi, ale dla niego jest za wcześnie na to, by wchodzić w nowy związek, bo jeszcze nie do końca wyleczył rany po poprzednim – wyjaśnia. Ala zrozumiała, że na razie nie ma szans na to, by rywalizować z byłą Piotrka w jakiejkolwiek materii.
29-letnia Marta opowiada o podobnej sytuacji tyle tylko, że jej przebieg był nieco inny…
- Kiedy poznałam Michała, był kilka miesięcy po rozstaniu ze swoją pierwszą miłością. Widziałam, że pisała jeszcze do niego smsy, czasem dzwoniła, ale mówił o tym wprost, więc nigdy nie było problemu. Któregoś dnia spotkał się z nią, żeby odebrać jakąś książkę. Wrócił szybko i był bardzo zdenerwowany. Długo nie chciał powiedzieć, o co chodzi. Zmienił się, rzadziej się odzywał, był smutny. W końcu powiedziałam mu, że albo wóz, albo przewóz i musi mi wyjaśnić, co się stało – opowiada Marta.
Michał wyznał, że bardzo go zabolało, gdy dowiedział się, że jego była dziewczyna spotyka się z jego kolegą. – Powiedział, że nie chce z nią być, że bardzo mu na mnie zależy, ale musi być szczery: nie jest gotowy i nie da rady, bo jeszcze tego nie „przebolał” – dodaje Marta.
Nie chce podzielić losu kolegów
Maciek jest bardzo młody, ma 22 lata. Obraca się w towarzystwie starszych znajomych, ma dobrych kolegów, koleżanki i najważniejsze: swoją wielką pasję, rower.
- To była pierwsza rzecz, której poświęciłem się w 100 procentach. Jak jeszcze chodziłem do szkoły, to myślałem tylko o tym, żeby już się wyrwać i jeździć do późnej nocy, ćwiczyć z kolegami nowe triki – opowiada Maciek.
Wiadomo, jak każdy dojrzewający facet zaczął zwracać uwagę na dziewczyny. Spotykał się z kilkoma, ale zawsze w pewnym momencie to się urywało. – Byłem miły, angażowałem się, ale fakt, tylko wtedy, kiedy miałem na to czas, siły i chęć. Dużo pracuję, potem jest rower, koledzy, nie ma już sporo czasu na dziewczyny. Nie każda to rozumie i na początku twierdzą, że one też nie szukają niczego poważnego, ale z czasem zaczynają być złe, kiedy mówię, że chętnie się spotkam, ale nie dziś, bo jeżdżę – wyjaśnia Maciek.
Gdy zaproszenia zaczynają brzmieć jak randki, wycofuje się. – Nie chcę mieć dziewczyny. Wszyscy moi koledzy raptem przestali jeździć, kiedy się z kimś związali, bo zamiast iść na rower, muszą się wybrać na niedzielny obiad do niej do domu. Ja sobie tego nie wyobrażam. Nie chcę, żeby jakaś obca osoba mówiła mi, co mam robić i organizowała mi czas. Dlatego w momencie, gdy wyczuwam, że ktoś próbuje to robić albo zaczyna się angażować, przestaję się odzywać, znikam na kilka tygodni itd. – mówi Maciek.
Za duża presja
- Dla mnie sprawa jest prosta. Faktycznie, zdarzyło się kilka razy, że nie powiedziałem, o co mi chodzi, tylko powoli zacząłem się oddalać – opowiada 31-letni Michał. – Ale to było dawno temu, kiedy jeszcze byłem młodszy. Bałem się i tyle. Taki brak odpowiedzi na smsy czy telefony jest dużo prostszym rozwiązaniem niż bezpośrednia rozmowa. Umówmy się: jeśli facetowi zależy na kobiecie, to nawet, jeśli zmaga się z jakimiś koszmarami z przeszłości, ma problemy w pracy czy cokolwiek innego, to zrobi wszystko, żeby nie zniszczyć tej relacji. Jeżeli przestaje wykazywać inicjatywę, a co gorsza, nie odpowiada na telefony, to znaczy, że trzeba to sobie odpuścić – dodaje.
– W moim przypadku to się zwykle działo wtedy, kiedy zbyt szybko odczuwałem dużą presję. Wszystko musi się toczyć w swoim tempie. Ono może być różne w każdym przypadku, ale nie należy niczego siłą przyspieszać, wypytywać o osobiste rzeczy, napierać na to, by poznać rodzinę, przyjaciół. To samo wyjdzie, samo się wydarzy – mówi Michał.
I chyba nic już więcej dodawać nie trzeba…
(asz/sr)