Azerbejdżan - w krainie wiecznego ognia
Już w dawnych czasach „wieczne ognie”, czyli płonący gaz ziemny budziły grozę wśród najeźdźców i wywoływały podziw wśród podróżników. Opowiadali oni później historie o miejscach, gdzie wystarczy postawić na ziemi jedzenie, aby ugotowało się „w mgnieniu oka”. Dzisiaj w okolicach Baku wciąż są miejsca, gdzie ziemia płonie żywym ogniem.
Azerbejdżan to dla wielu z nas kraj egzotyczny i pozostający poza kręgiem zainteresowań i celów turystycznych wyjazdów. Częściowo ten brak zainteresowania jest dwustronny, bo i w Azerbejdżanie turysta nie cieszy się jeszcze szczególnym traktowaniem. Ale przyjechać tu na pewno warto, tym bardziej, że związki ze stolicą kraju - Baku miewaliśmy w przeszłości dość bliskie.
Nie tylko „Przedwiośnie”
Baku kojarzy się przede wszystkim z miastem, gdzie wraz z rodzicami mieszkał Cezary Baryka - bohater powieści „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Tymczasem w rzeczywistości łączyło nas niegdyś dużo więcej. Polacy przez wiele lat byli naczelnymi architektami miasta, które swój rozwój zawdzięczało boomowi naftowemu z II połowy XIX wieku. Dziś można podziwiać wspaniale wyremontowane fasady pałaców, zaprojektowane przez polskich architektów dla bakijskich milionerów.
Jeden z nich, Muchtarow zażyczył sobie, aby pałac nawiązywał swoją formą do Pałacu Dożów w Wenecji, który przypadł do gustu jego świeżo poślubionej żonie. Budowa trwała podobno rok i odbywała się w całkowitej tajemnicy przed żoną. Pewnego dnia, gdy pałac był ukończony, nafciarz zabrał ją na spacer i pokazał swoje dzieło. „To bajka” - miała powiedzieć kobieta, na co Muchtarow odrzekł: „ Ta bajka jest dla ciebie”. Nad portalem pałacu widniał półksiężyc, ale na skutek protestów prawosławnego duchowieństwa, symbol ten usunięto, a polski architekt umieścił tam… polskiego rycerza w zbroi. Dzisiaj w Pałacu Muchtarowa mieści się Pałac Ślubów.
Centrum Baku, tak jak w czasach gorączki naftowej, wciąż składa się z dwóch części. Jest bogate centrum, gdzie ulicami jeżdżą same najnowsze modele Mercedesów, BMW i Lexusów, a na wystawach manekiny prezentują najnowsze kolekcje Armaniego i Versace. Jest też Baku z posocjalistycznymi blokowiskami i przeżartymi rdzą starymi samochodami, które pamiętają jeszcze czasy ZSRR. A dla miłośników polskich śladów jeszcze jedna ciekawostka: w Baku, w tutejszym tzw. wewnętrznym mieście kręcono sceny filmu „ Jak rozpętałem II wojnę światową”.
Wieczny ogień wciąż płonie
We wsi Surachany, 15 kilometrów od Baku, znajduje się świątynia zoroastrian Atesghah. Od najdawniejszych czasów przybywali tu pielgrzymi z całego Kaukazu, Persji, Samarkandy i przede wszystkim Indii, aby oddać hołd i pokłonić się wiecznie płonącym ogniom. Świątynię zburzył w VII wieku walczący z poganami bizantyjski cesarz Herakliusz, odbudowali ją za zgodą chana Baku niemal tysiąc lat później bogaci hinduscy kupcy - czciciele ognia. Niegdyś ogień wydobywał się z ziemi, później na skutek nadmiernej eksploatacji w sowieckich czasach gazu ziemnego, przestał płonąć. Dzisiaj doprowadzany jest tu rurociągiem z Baku.
Jedno z takich miejsc, gdzie ogień płonie wiecznie, znajduje się w Mammadali, ok. 7 km na północ od Baku. To Janar Dah, co oznacza „płonące skały”. Wrażenie jest największe, jeśli przyjedziemy tu wieczorem. W mroku ze skał wydobywają się kolorowe języki ognia, a w powietrzu unosi się charakterystyczny zapach gazu.
map/(kg)