Szczypta Południowej Ameryki

Na zboczach Andów jedzenie się hoduje, a potem przypieka na ruszcie. U wybrzeży Pacyfiku można je złowić, a ofiarę zanurzyć w soku z limonki. W Amazonii natomiast trzeba uważać, by jedzenie nie odgryzło ci przypadkiem palców.

Szczypta Południowej Ameryki
Źródło zdjęć: © sxc.hu

20.01.2012 | aktual.: 13.02.2012 15:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na zboczach Andów jedzenie się hoduje, a potem przypieka na ruszcie. U wybrzeży Pacyfiku można je złowić, a ofiarę zanurzyć w soku z limonki. W Amazonii natomiast trzeba uważać, by jedzenie nie odgryzło ci przypadkiem palców.\r\n\r\nSurowa ryba z Chile\r\nPacyfik wygląda bajecznie. Leżę na plaży w Valparaiso. Świeci słońce, błękitny ocean wyrzuca spienione fale. Elegancki kelner podaje mi tutejszą specjalność, ceviche. Biała ryba, całe szczęście bez ości, ma mocny, cytrynowy posmak. Nie trzeba jej gotować, ani smażyć. Jest zupełnie surowa. Może nie zupełnie, bo ryba zanurzona w marynacie z soku z limonki „gotuje się”, tyle że na zimno. W ten sposób białko się ścina i przezroczyste mięso pstrąga lub okonia morskiego robi się białe i gotowe do zjedzenia. Z cebulką i innymi warzywami smakuje wyśmienicie.\r\n\r\nZarumieniony pupil z Ekwadoru\r\n\r\nJest sobotnie popołudnie. Stoję na targu w Otavalo i biję się z myślami – Próbować, czy nie próbować. Indianka z licznymi sznurami złocistych korali na szyi przekonuje mnie – Cuy, muy rico! Zawieszony na ruszcie zwierzak spogląda na mnie, kręcąc się dookoła. Staram się nie myśleć o Stefanie, włochatym przyjacielu z dzieciństwa i biorę jedną porcję na spróbowanie. Na małej główce świecą ciemne oczka, z ryjka wystają ząbki, i jeszcze te cztery łapki. Leży na talerzu i czeka na pierwsze cięcie.\r\n\r\nZamykam oczy i przegryzam mały kawałek świnki morskiej. Po chwili gnębią mnie kolejne wyrzuty sumienia. Tym razem, miękkie mięsko w smaku przypominające wędzonego łososia, kusi by skonsumować kolejną porcję. Świnkę morską doskonale znali Inkowie. Początkowo składali ją w ofierze świętym bogom, z czasem jednak docenili jej smak oraz wartość odżywczą i na stałe wprowadzili do jadłospisu. I tak po dziś dzień, w wysokich Andach, hoduje się gryzonie, które potem lądują na stole w towarzystwie marchewki i ziemniaka.\r\n\r\nKukurydziana słodycz z Boliwii\r\n\r\nW Uyuni, tuż obok największej słonej pustyni świata, w małym pomieszczeniu z dwoma stołami i kilkoma krzesłami siedzi starsza kobieta. Przed nią stoją dwa wielkie gary i kuchnia, na której podgrzewa tłuszcz. Wymalowany kredą napis wyjaśnia, że tutaj można nabyć api oraz pastelas. Zarówno jedna jak i druga nazwa zupełnie nic mi nie mówią. Z ciekawości zamawiam cały zestaw. Na papierowym talerzyku jednorazowego użytku dostaję wielkiego rogala z białym serem w środku. Smakuje zupełnie jak nasz racuch, tylko jest przynajmniej pięć razy większy. Do tego, w sporych rozmiarów szklance, kobieta podaje mi ciepły napój. Api zrobione z żółtej i czerwonej kukurydzy z dodatkiem goździków i cynamonu ma niepowtarzalny, delikatnie słodki smak, jakiego nigdy do tej pory nie miałam w ustach.\r\n\r\nPirania na kolację z amazońskiej dżungli\r\n\r\nWspólnie z Don Silverio siedzimy w małej łódce pośrodku Laguny Limoncocha w amazońskiej dżungli. Naszymi towarzyszami są ośmiometrowe kajmany, małpy skaczące po drzewach i kolorowe papugi fruwające nad głowami. Krojąc przynętę na niebieskim wiośle, Indianin mówi – Musisz sobie złowić kolację. Do wody wrzucam kij z żyłką, na końcu której jest haczyk, a na nim krwiste mięso. Po dosłownie kilku sekundach czuję jak ciągnie. Szybko wyciągam pierwszą ofiarę. Ostre zęby widać z daleka. Łapię piranię w pół i modlę się, żeby niczego mi nie odgryzła. Po 20 minutach, z pełnym koszem, wracamy do drewnianej chaty. Indianin odpala generator, zapala się światło. Teraz możemy smażyć kolację. Ościstą piranią zajadamy się w towarzystwie yuki i banana.\r\n\r\n\r\nMagdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.\r\n\r\n(mjb\/sr)\r\n\r\nPOLECAMY:\r\n\r\n* Kolumbia – piękny kraj o złej sławie\r\n\r\n Dubaj jest Naj\r\n\r\n Prowansja: spotkanie z Nostradamusem\r\n\r\n Guimaraes Europejską Stolicą Kultury 2012*\r\n\r\n

Komentarze (0)