FitnessKobiety cierpią z powodu niezaspokojenia seksualnego. O zespole Kehrera nadal mówi się za mało

Kobiety cierpią z powodu niezaspokojenia seksualnego. O zespole Kehrera nadal mówi się za mało

Kobiety cierpią z powodu niezaspokojenia seksualnego. O zespole Kehrera nadal mówi się za mało
Źródło zdjęć: © 123RF
Ewa Podleśna-Ślusarczyk
15.07.2020 15:43, aktualizacja: 16.09.2020 17:12

"Trwałam dzielnie przy mężu, systematycznie odwiedzając ginekologów. Niespecyficzne objawy, a wyniki ok. W końcu diagnoza – zespół Kehrera. Tak mi wyszło bokiem trwanie przy mężu, który nie ma potrzeb seksualnych". To jeden z wielu wpisów dotyczących choroby, która niszczy związki.

Zespół Kehrera to choroba, o której wiele osób nie wie, a ci, co wiedzą, nie mówią głośno. No bo jak opowiedzieć koleżankom, czy rodzinie, że cierpi się z powodu niezaspokojenia seksualnego?

Śmiechom i docinkom nie ma końca

Gdy na jednym z forów WP padł temat zespołu Kehrera, posypały się niewybredne komentarze. Kobieta, której nie można zaspokoić, to według niektórych powód do żartów. Pojawiły się także oferty napalonych mężczyzn, którzy uważają, że spokojnie daliby radę rozwiązać taki problem, bo ich "moce przerobowe są niewyczerpane". Pośród nich nieśmiałe zapytanie 30-latka, który stara się zrozumieć zachowanie ukochanej.

„Witam, jestem 30-letnim żonatym mężczyzną. Ja nie mam żadnych problemów z seksem, mogę i jestem zawsze gotowy. Mam jednak problem z moją partnerką. Twierdzi, że jest z tych kobiet, które potrzebują więcej seksu do życia niż mężczyźni. Ma ochotę ciągle na seks, a i tak jest ciągle obrażona. Wydaje mi się, że z nią jest coś nie tak, bo ona nie potrafi dojść. Przyznam, że mam ochotę na seks z normalną kobietą, taką, co chce się kochać dwa razy w tygodniu, a nie codziennie po dwa razy. Ile można wytrzymać taką sytuację? Jak tak dalej pójdzie, to ją zdradzę” – przewiduje.

Pojawiło się wiele komentarzy oburzonych podejściem mężczyzny i potępiających jego podejście. Były także słowa poparcia. Przecież seks jest ważną częścią związku. I wtedy padło pytanie: "A czy twoja żona nie ma przypadkiem zespołu Kehrera? Moja znajoma ma to zdiagnozowane, mąż też ją rzucił. Idźcie do lekarza" – poleciła jedna z internautek.

Co to jest zespół Kehrera?

Czym jest więc choroba, która może mieć tak negatywny wpływ na relacje intymne pomiędzy partnerami? Zespół Kehrera znany jest także pod nazwą choroby wdowiej lub choroby pięciu objawów. Wiele kobiet nie chce się przyznać do problemu, bo dawniej nie mówiło się głośno o ich potrzebach seksualnych. Z tego też powodu, by nie wyjść na wyuzdane, wolą milczeć i cierpieć, niż powiedzieć wszystkim, że są niezaspokojone seksualnie.

Kobiety cierpiące na zespół Kehrera mają prawidłowe libido, tylko ich partner nie jest w stanie go zaspokoić. Spełnienie seksualne jest bardzo ważne w życiu, mało tego, jego brak może prowadzić zarówno do problemów z psychiką, jak i problemów ginekologicznych.

Choroba dotyka najczęściej młode kobiety, które zaczynają kontakty seksualne. Podłoże choroby może wynikać z różnych temperamentów partnerów bądź zaburzeń seksualnych u mężczyzn (jak choćby problemów ze wzwodem).

U kobiet, które przez dłuższy czas nie osiągają orgazmu, kumulacja nierozładowanego napięcia seksualnego może także powodować zaburzenia. Brak partnera wywołany jego śmiercią czy długą rozłąką także może stać się przyczyną uaktywnienia choroby, stąd też nazwa choroby wdowiej.

Jak rozpoznać, czy kobieta ma zespół Kehrera?

Jest pięć charakterystycznych objawów choroby. Pierwszy związany jest z psychiką kobiety. Staje się ona bardziej drażliwa, nerwowa, pobudzona i agresywna. Kolejne dotyczą dolegliwości fizycznych, takich jak bóle w podbrzuszu, żylaki odbytu, zaburzenia miesiączki, swędzenie sromu.

Proces leczenia nie jest skomplikowany. Wystarczy np. rozmowa z partnerem o większych potrzebach seksualnych i częstsze zbliżenia. Warto udać się do psychologa i seksuologa, który pomoże uleczyć związek. Niektórzy decydują się jednak na zmianę partnera.

"Jesteś facetem, ja kobietą. Może to dziwne, ale mam podobny problem. Mój małżonek nie potrzebuje seksu. No, może ze dwa razy w roku. Ja chciałabym kilka razy w tygodniu. Próby porozumienia skończyły się fiaskiem - według męża jestem nienormalna. Przez wiele lat moim kochankiem był wibrator, aż w końcu zdradzilam męża. Aktualnie jesteśmy w trakcie rozwodu" - komentuje inna internautka.

Dla osób pozostających przez dłuższy czas w rozłące czasem dobrym rozwiązaniem jest po prostu powrót partnera. Jeżeli żadna z powyższych metod nie przynosi oczekiwanych rezultatów, wówczas pozostaje jeszcze leczenie farmakologiczne, czyli przyjmowanie leków obniżających libido.

Warto rozmawiać o istnieniu tej choroby. Nie powinna być nadal źródłem niewybrednych żartów o dzikich i niezaspokojonych kobietach, a raczej powodem do głębszego zastanowienia nad własnymi relacjami i potrzebami seksualnymi.