Kobiety żyjące w zamożnym środowisku są dwukrotnie bardziej podatne na problem alkoholowy
Brytyjskie badania wykazały, że - wbrew stereotypom - to nie klasa pracująca ma największy problem z rozsądną konsumpcją procentów. Negatywne skutki picia alkoholu dwukrotnie częściej niż pozostałe kobiety zaczął dotykać zamożne panie, które regularnie piją alkohol w porze lunchu. Przyjemność, na którą stać nielicznych, stała się przekleństwem dla ich ich zdrowia.
06.06.2013 | aktual.: 06.06.2013 15:01
Brytyjskie badania wykazały, że - wbrew stereotypom - to nie klasa pracująca ma największy problem z rozsądną konsumpcją procentów. Negatywne skutki picia alkoholu dwukrotnie częściej niż pozostałe kobiety zaczął dotykać zamożne panie, które regularnie piją alkohol w porze lunchu. Przyjemność, na którą stać nielicznych, stała się przekleństwem dla ich zdrowia.
Według badań przeprowadzonych przez Uniwersytet w Sunderland 60 proc. kobiet o wysokich dochodach spożywa więcej niż 3 jednostki alkoholu dziennie. Jedna jednostka to mniej więcej pół kieliszka wina. Kobiety nie powinny pić więcej niż 14 jednostek alkoholu tygodniowo, co odpowiada siedmiu kieliszkom wina. Dla mężczyzn bezpieczna norma to 21 jednostek. Problem z piciem zaczyna się (szacunkowo), gdy spożywamy więcej niż 35 jednostek na tydzień. Zatem wystarczy wypić pół butelki wina dziennie, by przekroczyć niebezpieczną granicę.
Naukowcy byli zaskoczeni, że to wykształcone, zaradne życiowo kobiety nadużywają alkoholu, wypijając kieliszek albo dwa alkoholu w porze lunchu, a potem także do kolacji lub przed snem. W dzisiejszych czasach, kiedy butelka dobrego wina kojarzy się z dobrym gustem, grubym portfelem i jest uznawaną formą relaksu, trudno zauważyć, że przyjemność zamienia się nałóg. Elegancka kobieta trzymająca w dłoni kieliszek z martini, kojarzy się z luksusem. Kibice śpiewający w pubie przy kuflach z piwem - z pijaństwem.
Według specjalistów picie stało się obecnie tak samo poważną kwestią, jak nałóg nikotynowy w przeszłości. Tak samo, jak zachęcano naszych rodziców do palenia papierosów, które były wszechobecne i konotowane z dobrem luksusowym, tak samo alkohol ma się dzisiaj kojarzyć z bezpiecznym i w stu procentach tolerowanym produktem.
Andrew Langford, który zarządza Brytyjskim Stowarzyszeniem Profilaktyki Chorób Wątroby (British Liver Trust), twierdzi, że jednym z głównych problemów z alkoholem jest jego ogólna dostępność. - Alkohol stał się po prostu kolejnym towarem, który kupujemy w supermarkecie. W społeczeństwie nie ma negatywnych skojarzeń z konsumpcją wina, dlatego coraz częściej spotykamy młode kobiety, które wypijają butelkę albo więcej wina dziennie.
Co więcej, specjalista zwraca uwagę, że 10 lat temu zawartość alkoholu w winie sięgała około 10 procent - dziś jest to już 12 procent, co robi dużą różnicę, gdy konsumujemy większą jego ilość.
Kobiety zazwyczaj tłumaczą się same przed sobą, że wypiją tylko 2-3 kieliszki, jednak biorąc pod uwagę ich rozmiar, zazwyczaj kończy się na całej butelce. Według Langforda wiele matek z klasy średniej odwozi swoje dzieci do szkoły, nadal pozostając pod wpływem alkoholu, jednak nikt jeszcze nie przeprowadzał testu na ich trzeźwość. Naukowiec osobiście zetknął się z kilkoma paniami "na dużym kacu", kiedy odprowadzał do szkoły swojego 11-letniego syna.
Stowarzyszenie Langforda prowadzi kampanię, zachęcającą konsumentów alkoholu do powstrzymywania się od picia przez kolejne trzy dni w tygodniu, aby ich wątroba mogła w tym czasie zregenerować się.
O tym, jak niebezpieczną rolę odgrywa alkohol w życiu współczesnych kobiet, przekonuje na portalu "Soberistas" Lucy Rocca, 37-latka, która odczuła uzależniającą moc procentów na własnej skórze. Lucy potrafiła pogodzić wychowywanie dwójki dzieci, pracę oraz studia prawnicze. Dla relaksu sięgała po wino, a ponieważ wszyscy znajomi z jej otoczenia robili to samo, potrafiła wypić 2-3 butelki w trakcie weekendu - w jeden wieczór, ale nadal przekonywała siebie, że kontroluje tę przyjemność. Zmieniło się to, gdy pewnej obudziła się w szpitalu o 3 w nocy, po tym, jak znaleziono ją nieprzytomną na chodniku i brudną od jej własnych wymiocin. - Nie pamiętałam niczego z tego, co zaszło i to podziałało na mnie jak zimny prysznic. Zrozumiałam, że z powodu picia mogłam po prostu umrzeć."
Brytyjski urząd statystyczny zanotował w tym roku wzrost śmiertelności kobiet w średnim wieku o 23 procent. Najbardziej szokujący jest fakt, że są to wykształcone, robiące karierę kobiety biznesu: prawniczki, lekarki czy dyrektorki oddziałów firm, a powodem ich śmierci są powikłania związane ze spożyciem procentów, w tym zatrucie alkoholowe, choroby wątroby, niewydolność serca i trzustki. Staje się coraz bardziej jasne, że alkohol stał się tykającą bombą zegarową, która za 20 lat może zebrać potworne żniwo wśród jego konsumentów.
Na podst. telegraph.co.uk (mtr/sr), kobieta.wp.pl