Blisko ludziKochaj mnie jak Sting, czyli radość z powolnego seksu

Kochaj mnie jak Sting, czyli radość z powolnego seksu

Mae West, jedna z największych seksbomb w historii kina, mawiała, że jeśli cokolwiek jest warte, aby to w ogóle robić, należy robić to powoli. Tak samo uważają zwolennicy ruchu slow sex, którzy upierają się, że dobra miłość fizyczna to tylko ta celebrowana, z odpowiednią otoczką, choć niekoniecznie w żółwim tempie.

Kochaj mnie jak Sting, czyli radość z powolnego seksu
Źródło zdjęć: © 123RF

18.11.2013 | aktual.: 18.11.2013 15:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mae West, jedna z największych seksbomb w historii kina, mawiała, że jeśli cokolwiek jest warte, aby to w ogóle robić, należy robić to powoli. Tak samo uważają zwolennicy ruchu slow sex, którzy upierają się, że dobra miłość fizyczna to tylko ta celebrowana, z odpowiednią otoczką, choć niekoniecznie w żółwim tempie.

Wszystko zaczęło się w 1986 roku, kiedy koło słynnych Schodów Hiszpańskich w Rzymie otwarto McDonaldsa. Na znak protestu słynny krytyk kulinarny Carlo Petrini założył stowarzyszenie Slow Food (Powolne Jedzenie), które zajmuje się m.in. wyszukiwaniem tradycyjnych wyrobów kulinarnych zagrożonych wyginięciem. Jak sama nazwa wskazuje, ruch broni tego wszystkiego, co obce duchowi McDonald’s: przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, kolacji pojmowanej jako forma spędzania wolnego czasu z rodziną i przyjaciółmi. Tworzą go zwykli ludzie, którzy dbają o to, co jedzą. W 2001 r. „New York Times” zaliczył ruch slow food do grupy 80 pomysłów, które wstrząsnęły światem.

Filozofia powolności

Życie na zwolnionych obrotach (slow life) jest obecnie istotnym trendem społecznym. Dziś, wśród “slow – inicjatyw” nie brak projektów takich jak: slow travel (niebanalne podróże), slow work (pracuj wolniej), slow parenting & family (uważne rodzicielstwo), slow city (powolne miasto). Wszystkie łączy proekologiczna postawa, która postuluje zatrzymanie się i smakowanie życia we wszystkich jego wymiarach, a także brak zgody na zabójcze tempo, charakterystyczne dla społeczeństw konsumpcyjnych.

Wolniejsze często oznacza lepsze: zdrowie, pracę, biznes, życie rodzinne, kuchnię i seks. W sypialniach dzięki tantrze i innym formom erotycznego spowolnienia kochankowie odkrywają radość powolnego seksu.

Z kuchni do sypialni

Również we Włoszech narodził się ruch slow sex. Jego założycielem jest Alberto Vitale, który uznał, że zasadę Petriniego – więcej czasu przeznaczonego na jedzenie to większa zmysłowa przyjemność – można by przenieść z kuchni do sypialni. – W naszej konsumenckiej kulturze chodzi o to, aby szybko się z kimś przespać, a potem ruszać na kolejny podbój – mówi Vitale. Prowadzi krucjatę przeciw kulturze "szybkiego numerka", wygłasza pogadanki na temat rozkoszy powolnej miłości.

Ponoć Vitale miał dość analizowania seksu, naukowego odmierzania czasu trwania kolejnych faz zbliżenia i pseudopsychologicznego bełkotu z czasopism dla kobiet. Chciał znowu czerpać organiczną radość z erotycznego zbliżenia, smakować wszelkie odmiany miłości i po prostu dobrze się bawić.

- Tyle ludzi jest niezadowolonych ze swojego życia intymnego, że pora to zmienić- postulował w jednym z wywiadów Vitale i tłumaczył, że slow sex, tak jak i inne odmiany „życiowego spowolnienia”, nie oznaczają, by robić wszystko w żółwim tempie. - Jestem facetem, uwielbiam szybkie numerki, ale nawet one mogą być intensywne, mocne jak tropikalny deszcz, bliskie nirwany. Niech nie będą kilkoma kopulacyjnymi ruchami, wypełnieniem naturalnej potrzeby.

Zwolennicy teorii Vitale'a nie odżegnują się od tantry – czyli odmiany jogi, której praktykowanie ma pomóc w ulepszeniu życia erotycznego, ale zaprzeczają, że slow sex i tantra to to samo. Okazuje się, że najważniejsze jest poszukiwanie, wyjście poza schematy i ciągłe doskonalenie sztuki kochania. Niestety Vitale nie daje jednej recepty, jak to zrobić, ale zapewnia, że zmiany zawsze są dobre, a aktywizowanie zmysłów i smakowanie aktu erotycznego to sama radość.

Z dużą dawką rozkoszy

Kilka lat temu w jednym z wywiadów Sting zwierzył się z zamiłowania do tantrycznego seksu i z zachwytem opowiadał, jak bez końca kocha swoją żonę. Trudie Styler, żona Stinga, przyznała, że faktycznie jego możliwości nie są małe. - Można uprawiać seks przez sześć godzin, ale w międzyczasie trzeba coś zjeść, obejrzeć film i błagać żonę o więcej – tłumaczył wokalista.

Raper Puff Diddy zdradził, że często kocha się ze swoją partnerką przez całą noc: od północy do siódmej rano. Czy nie jest wyczerpany po takim maratonie? Ależ skąd – Diddy czuje wówczas przypływ sił witalnych, ma nowe pomysły i otwarty umysł.

Prezydencka córka, Chelsea Clinton, korzystała z pomocy sex-coacha, specjalizującego się w nauczaniu slow seksu, aby uratować swoje małżeństwo.

Wolno i wyrafinowanie

Urocza aktorka, Heather Graham w wywiadzie dla „Huffington Post” wyznała, że nie wyobraża sobie seksu bez wina, świec i wspólnej kąpieli. - Kiedyś byłam wyznawczynią seksualnego fast foodu. Im jestem starsza, tym lepiej wiem, że celebrowanie miłości daje większe pole manewru - uważa. Graham dodała, że nawet, gdy nie ma partnera i planuje miłe „sam na sam”, to też dba o odpowiednią oprawę, która pomaga w maksymalizacji doznań.

Carl Honore, teoretyk ruchu slow, mówi, że ludzie na całym świecie zaczynają smakować życie. - Pogoń zamieniła się w podróż i choć to wcale nie łatwa wyprawa, najlepiej rozpocząć swoją przygodę ze slow life, rozpoczynając od seksu. To najprzyjemniejszy sposób, by rozpocząć nowe życie w wolnym, bardziej wyrafinowanym rytmie.

(alp/gabi), kobieta.wp.pl

ZOBACZ:

POLECAMY:

kobieta.wp.plseksslow food