Blisko ludzi"Koszmarny widok". Sprzedawczynie mówią, jak Polacy zachowują się na wyprzedażach

"Koszmarny widok". Sprzedawczynie mówią, jak Polacy zachowują się na wyprzedażach

Polacy uwielbiają letnie wyprzedaże. Nie zawsze jednak doceniają pracę sprzedawców
Polacy uwielbiają letnie wyprzedaże. Nie zawsze jednak doceniają pracę sprzedawców
Źródło zdjęć: © East News
Sara Przepióra
28.07.2022 16:15, aktualizacja: 28.07.2022 17:46

- Nigdy czegoś takiego nie widziałam. To była moja pierwsza wyprzedaż w życiu. Rolety były do połowy opuszczone, więc powinny być znakiem dla klientów, że nie mogą jeszcze wchodzić do środka. Ludzie nic sobie z nich nie robili. Uznali, że skoro jest przestrzeń pomiędzy podłogą a osłoną, to spróbują się prześlizgnąć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Natalia, sprzedawczyni pracująca w jednym ze sklepów z odzieżą, w której trwają letnie wyprzedaże.

Tłumy, awantury i zdeptane ubrania

Letnie wyprzedaże to dla Agaty trudny okres. Wraz z początkiem promocji do sklepu przychodzą tłumy klientów. - Ruch jest ogromny od rana do wieczora. Ludzie zachowują się koszmarnie. Rozrzucają ubrania, zarzucają nimi stojaki i zadeptują rzeczy, które spadają im na podłogę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zauważa, że większość klientów zachowuje się podczas wyprzedaży podobnie. Zostawiają za sobą sterty ubrań w przymierzalniach, nie przejmując się tym, że obsługa będzie zmuszona posprzątać za nich bałagan.

- Czasem trudno nadążyć za układaniem przymierzanych ciuchów. Dlatego najbardziej zapadają mi w pamięć klienci, którzy odnoszą mi złożone rzeczy. Jestem im wtedy bardzo wdzięczna za pomoc - dodaje Agata.

Na uprzejmych klientów nie mogła liczyć Jowita. Podczas tegorocznych promocji była świadkiem awantury dwóch kobiet. Spokojnie przeglądały wieszaki, dopóki nie natknęły się na ostatnią sztukę bluzki, która obu wpadła w oko.

- Jedna z nich chwyciła za wieszak, po czym druga próbowała wyrwać jej ubranie z rąk. Wydzierała się na cały sklep, twierdząc, że pierwsza zobaczyła bluzkę. W końcu ją wytargała i pobiegła szybko do przymierzalni. Wszyscy byliśmy w szoku. Koniec końców kobieta nie kupiła bluzki i wyszła ze sklepu - wspomina Jowita.

Klienci szarpią za klamki i prześlizgują się pod roletami

Polacy uwielbiają letnie wyprzedaże. Czekają z odzieżowymi zakupami na rozpoczynające się w wakacje promocje. Z badań Santander Consumer Banku "Polaków portfel własny – kochamy okazje" wynika, że aż 60,2 proc. konsumentów uważa letnie wyprzedaże za idealną okazję do nabycia nowych rzeczy. W tej grupie widocznie dominują kobiety. 39 proc. pań wstrzymuje się z zakupami odzieżowymi do czasu letnich promocji. Dla porównania tylko 21,2 proc. mężczyzn przyznaje się do tego, że kupuje ubrania na wyprzedażach.

Agata mówi, że klienci ustawiali się w kolejkach nawet godzinę przed otwarciem sklepu. - Gdy tylko podnosiliśmy rolety do góry, wbiegali do środka, jakby czekały tam na nich darmowe ubrania - wspomina.

- Spóźniłam się zaledwie minutę z otwarciem sklepu, a klienci już szarpali nerwowo za klamkę. Wbiegali do środka, ładując koszyki do pełna ubraniami i nie patrząc, co właściwie wzięli. Po chwili stawali pomiędzy wieszakami i sprawdzali, czy na pewno chcą kupić "upolowane" rzeczy - relacjonuje Jowita.

Natalia spotkała się z jeszcze większą desperacją. Osoby czekające na otwarcie sklepu tak bardzo chciały wyprzedzić innych konkurentów w biegu po wyprzedażowe perełki, że prześlizgiwały się pod metalowymi roletami.

- Nigdy czegoś takiego nie widziałam. To była moja pierwsza wyprzedaż w życiu. Rolety były do połowy opuszczone, więc powinny być znakiem dla klientów, że nie mogą jeszcze wchodzić do środka. Ludzie nic sobie z nich nie robili. Uznali, że skoro jest przestrzeń pomiędzy podłogą a osłoną, to spróbują się prześlizgnąć - opowiada.

"Nie rozumiem, jak kobiety mogą się tak zachowywać"

Sprzedawczynie zwróciły uwagę na to, w jaki sposób klienci obchodzą się z ubraniami. - Nie szanują ciuchów. Zwłaszcza kobiety. Brudzą je podkładami, kiedy przeciągają bluzki przez głowy, zahaczają wieszakami o swetry i robią w nich dziury - podkreśla Klaudia. Z obserwacji Jowity wynika, że takie podejście do sprzedawanej odzieży jest podczas wyprzedaży na porządku dziennym.

- Wielokrotnie zdarzało mi się, że panie zakładały mniejsze rozmiary ubrań, ponieważ tylko takie zostawały na wieszakach. Wciskały się w nie na siłę, rozrywając je lub psując zapięcia. Po przymiarkach podchodziły do kasy i mówiły, że chcą zniżkę za uszkodzone rzeczy - mówi.

Natalia dodaje, że klientki targowały się o ubrania, które same ubrudziły. - Wskazywały na plamy po fluidzie twierdząc, że nie zapłacą tyle za rzeczy w złym stanie - tłumaczy.

Kobieta była świadkiem kuriozalnej sytuacji. Jedna z klientek zrzuciła na podłogę białą koszulę i wytarła nią podłogę. Brudne ubranie pokazała kasjerce, próbując wymusić na niej zniżkę. - Powiedziała, że kupi koszulę po niższej cenie, bo przecież musi wydać jeszcze na detergent, aby doprowadzić ją do porządku. Pokazałam jej sklepowy monitoring. Po obejrzeniu nagrania spuściła z tonu. To był koszmarny widok. Nie rozumiem, jak kobiety mogą się tak zachowywać - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską.

Równie zaskoczona zachowaniem klientki była Dana. Przybiegła do niej kobieta z dzieckiem, które załatwiło swoje potrzeby pod siebie. Sprzedawczyni pomogła jej znaleźć szybko odpowiednią parę spodni i wpuściła ją przed kolejką do kasy.

- Po zakupie spodni pani uznała, że przebierze w nie od razu swojego syna. Za nią ustawili się już zniecierpliwieni klienci. Nie dbała ani o ich czas, ani o prywatność swojego dziecka. Po wszystkim położyła przemoczone moczem spodnie na ladzie - wspomina Dana.

Uszkodzone lub zabrudzone ubrania nie nadają się do sprzedaży. Obsługa sklepu musi więc zwrócić je do centrali. - Nie mogliśmy ich nawet odkupić jako pracownicy. Pakowaliśmy je do wysyłki i zwracaliśmy firmie, która utylizowała je lub poddawała tkaniny recyklingowi - wyjaśnia Agata.

Bezmyślny konsumpcjonizm: Kupujemy tylko dlatego, że jest tanio

Podczas letnich wyprzedaży kupujemy więcej, niż rzeczywiście potrzebujemy. Łatwo wpaść w pułapkę bezmyślnego konsumpcjonizmu, skupiając się przede wszystkim na niskiej cenie towarów i nie myśląc o tym, jak nasze decyzje wpływają na środowisko i łańcuch masowej produkcji odzieży.

- Wpadamy w taką manię kupowania rzeczy tylko dlatego, że są tanie. Nie myślimy w ogóle o ekologii i o wpływie na planetę. Przyświeca nam powiedzenie: od przybytku głowa nie boli – komentuje w rozmowie z portalem Money psycholog biznesu, Iwona Golonko.

Ekspertka radzi, aby podejść do zakupów na wyprzedażach rozsądnie. Warto przede wszystkim mieć na uwadze dobro planety, osób pracujących przy szyciu ubrań oraz stan naszych portfeli.

- Kupujemy dużo ubrań, nie zdając sobie sprawy, kto je wytwarzał i jak mało przy tym zarobił. A przecież większość odzieży produkowana jest przez osoby, których zbyt często nie chronią żadne przepisy prawa pracy, nierzadko są to osoby nieletnie, a nawet dzieci - podsumowuje ekspertka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta