Blisko ludziMój syn to mazgaj

Mój syn to mazgaj

Mój syn to mazgaj
Źródło zdjęć: © sxc.hu
03.02.2009 15:29, aktualizacja: 05.02.2009 15:07

Mój 4,5-letni syn jest strasznym mazgajem, cały czas płacze, przeważnie jest to bez powodu i nie trafiają do niego żadne argumenty.

Mój 4,5-letni syn jest strasznym mazgajem, cały czas płacze, przeważnie jest to bez powodu i nie trafiają do niego żadne argumenty. Nie mogę, bądź nie potrafię jemu przetłumaczyć, że jego zachowanie jest nieuzasadnione. Ponieważ jestem młodą mamą - mam dopiero 22 lata, proszę o pomoc.

Zbyt mało napisała mi Pani o swoim synku. Kiedy płacze, jak długo to trwa, jak wychodzi z rozpaczy i co dzieje się po takich płaczliwych incydentach. Nie wiem, czy malec manipuluje sytuacją czy nie radzi sobie z nią, nie wiem, czy płaczem coś wymusza czy jednak rozpacza ze złości, nudy, przyzwyczajenia...? Nie wiem też, jaką osobą jest Pani. Czy panuje Pani nad emocjami, czy nie? Czy jest Pani konsekwentna wobec synka czy raczej nie udaje się być konsekwentną? Czy tylko Pani zajmuje się dzieckiem czy uczestniczą w opiece i wychowaniu inne osoby? No i czy wobec nich synek zachowuje się podobnie ja wobec Pani, czy może inaczej ? Płaczliwość dziecka może być związana z dużą chwiejnością emocjonalną, małą dojrzałością system nerwowego i... niestety z wyuczonym nawykiem, dzięki któremu malec coś wygrywa. Jak jest u Pani? Nie wiem. Zachęcałabym do wizyty u psychologa, do przedstawienia problemu i wspólnie z nim poszukania przyczyn. Kiedy znamy przyczynę, łatwiej znaleźć sposób na „płaczka”. Ja użyłam tego
określenia „płaczek”, ale zniechęcam Panią do powtarzania go. Nigdy proszę nie stosować etykietek wobec dziecka, bo z etykietkami jest tak, że dziecko szybko zaczyna się do nich przyzwyczajać, a inni zaczynają je nadużywać. Proszę malca nie karcić za płacz, nie zawstydzać i nie czynić zarzutów. Trzeba mimo wszystko starać się go zrozumieć, poznać przyczynę i wtedy próbować mu pomóc. Dziecko też męczy się tą sytuacją, może nawet mocniej niż Pani. Proszę o tym pamiętać. To Wasz wspólny problem, a nie tylko Pani problem.