Monica Lewinsky chwali Jaya-Z. "To rzadkie u mężczyzn"

Zyskała popularność jako kochanka byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Billa Clintona. Po wyjściu na jaw niewierności polityka, Monica Lewinsky stała się bardzo aktywna medialnie. Teraz celebrytka w swoim artykule na łamach "Vanity Fair" pochwaliła publicznie rapera Jaya-Z za "pokazanie swoich słabości".

W zeszłym roku premierę miał nowy album Beyonce, "Lemonade". Płyta, a zwłaszcza utwór o tytule "Becky with the good hair", wzbudziły spore kontrowersje. Wszystko to za sprawą fragmentu, który opowiadać miał o zdradzie męża piosenkarki, Jaya-Z.

"Żałuję nocy, gdy włożyłam na palec pierścionek" - śpiewa wokalistka, a fani zaczęli spekulować, z kim rzekomo miał ją zdradzać mąż. Podejrzenia padały między innymi na piosenkarkę Ritę Orę, z którą współpracował raper. W niektórych komentarzach pojawiły się nawet sugestie, że płyta "Lemonade" to zapowiedź rozwodu Beyonce i Jaya-Z.

Ścieżka szczerości
Głos w dyskusji postanowiła zabrać Lewinsky. "Jay-Z miał wybór" - napisała w artykule opublikowanym w środę. "Został wywołany publicznie przez żonę, która na swojej ostrej płycie śpiewa o jego zdradach. Jay-Z wiedział, że jego album musi być odpowiedzią. Wszedł na ścieżkę szczerości, która rozpocznie dyskusję i pomoże innym. To nie takie częste wśród mężczyzn" - oceniła Lewinsky w swoim felietonie.

Była stażystka Białego Domu pochwaliła też rapera za to, że potrafił pokazać swoje słabości i zmienia tym samym punkt widzenia męskości w obecnych czasach. "Jest to odświeżające i orzeźwiające antidotum, w którym widać, że męskie ikony mają w sobie wrażliwość" - powiedziała.

Wraz ze swoim albumem, Jay-Z wydał mini-dokument zatytułowany "Przypisy do 4:44", w którym ujawnił więcej na temat związku z Beyoncé i długotrwałych plotek o niewierności, które nękały parę.

Ciążowe zdjęcie Beyonce hitem w sieci. Co jeszcze nowego w świecie rozrywki?