Blisko ludziOdkąd pies pojawił się w domu, związek zawisł na włosku. „To wszystko wina Mateusza"

Odkąd pies pojawił się w domu, związek zawisł na włosku. „To wszystko wina Mateusza"

Odkąd pies pojawił się w domu, związek zawisł na włosku. „To wszystko wina Mateusza"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Klaudia Stabach
04.10.2018 12:56, aktualizacja: 04.10.2018 13:46

Szczeniak o imieniu Plaster miał być ich wspólnym szczęściem, jednak szybko okazało się, że zamiast scementować związek, stał się przyczyną pretensji Kaśki i nawracających kłótni.

- Zdecydowaliśmy się na wzięcie psa, żeby trochę urozmaicić nasze życie i wzmocnić związek. Nie działo się źle, ale jak wiadomo zwierzę w domu to duży krok do przodu - opowiada 24-letnia Kaśka mieszkająca w Krakowie.

3-miesięczny szczeniak szybko skradł serce Mateusza. Mężczyzna, który na co dzień jest managerem w jednym z popularnych krakowskich pubów, skierował całą swoją uwagę na nowego lokatora i samozwańczo uznał się za eksperta w wychowaniu Plastra. - On wie najlepiej czym karmić psa, jak do niego mówić, a nawet jak należy go głaskać! - żali się oburzona dziewczyna. - Przejął wszystkie obowiązki i mam wrażenie, że najchętniej to w ogóle nie dopuszczałby mnie do Plastra. To chore – uważa.

Dawno nie było między nimi tak źle

Szczeniak tak bardzo przyzwyczaił się do swojego pana, że gdy nie ma go w pobliżu, to zaczyna niemiłosiernie skomleć. - Mateusz pozwolił mu wejść sobie na głowę, rozpuścił go do granic możliwości. Przecież Plaster nawet nie potrafi spać sam w drugim pokoju, bo od początku leżał z nami w łóżku – narzeka 24-latka.

Kaśka szybko zniechęciła się do zwierzęcia i uczyniła go głównym winowajcą jej problemów. - Co prawda byłam świadoma tego, że mój facet ma wrażliwą duszę, ale nie sądziłam, że straci głowę dla psa – twierdzi.

Sytuacja trwa już od kilku miesięcy i nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się niedługo zmienić. - Nie dosyć, że pies nie wie, co to jest dyscyplina i ciężko się z nim żyje, to jeszcze nasz związek zaczyna się psuć. Dawno nie było tak źle, ja już nie mam nerwów ani do Plastra, ani do Mateusza – twierdzi Kaśka.

Obraz
© Archiwum prywatne

Pies to nie dinozaur

Zdaniem Doroty Sumińskiej, lekarza weterynarii, przyszłość tego związku i tak stanęłaby pod znakiem zapytania niezależnie od pojawiania się Plastra. - Jeśli pies staje się powodem niesnasek, to chyba jego właściciele źle się dobrali - twierdzi ekspert w rozmowie z WP Kobieta. „Prawie każdy nadaje się do opieki nad psem czym kotem, to nie jest wielka sztuka, ale dzisiaj wiele osób podchodzi do tego jakby mieli dinozaura” - dodaje Sumińska.

Para twierdzi, że nie chce się rozstawać, ale jednocześnie nie wie, jak rozwiązać problem. - Sytuacja może byłaby do uratowania, gdyby kobieta autentycznie chciała pokochać psa. Jeśli jest o niego zazdrosna, to automatycznie brakuje jej życzliwości i cierpliwości. O miłość psa trzeba zabiegać i pokazać mu, że jest się do niego pozytywnie nastawionym – wyjaśnia popularna lekarka weterynarii. – Nie dziwi mnie, że zwierzak wybrał sobie na swojego głównego pana tego mężczyznę, skoro on od samego początku dawał mu tyle ciepła – dodaje.

Dorota Sumińska zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt. „W dzisiejszych czasach młodzi ludzie są tak bardzo skupieni na sobie, że zaczynają mieć trudności z nawiązywaniem kontaktów z istotami, które nie są do nas podobne. Dziecko czy pies zdecydowanie nie są, dlatego trzeba mieć do nich dużo cierpliwości i wyrozumiałości. I absolutnie nie dziwić się, że partner może stracić dla nich głowę – przekonuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl