ModaOszczędzają pieniądze, by robić zakupy na wyprzedażach. Wszystko jest przemyślane

Oszczędzają pieniądze, by robić zakupy na wyprzedażach. Wszystko jest przemyślane

Oszczędzają pieniądze, by robić zakupy na wyprzedażach. Wszystko jest przemyślane
Źródło zdjęć: © 123RF
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk
25.07.2020 14:52, aktualizacja: 26.07.2020 10:52

Ania, Monika i Gabriela niemal przez cały rok nie kupują ubrań, aby zrobić to w czasie sezonowych obniżek. - Kupuję na wyprzedaży, ponieważ gatunek rzeczy, które można dostać w przeciętnej sieciówce, jest nieadekwatny do jakości - mówi jedna z dziewczyn.

Wyprzedaże trwają w najlepsze, a wielkie koncerny odzieżowe co i rusz kuszą nas promocjami. Z tygodnia na tydzień obniżki są coraz większe, a klienci często decydują się na zakup danej rzeczy pod wpływem impulsu albo tylko dlatego, że cena danego produktu znacznie spadła.

Są jednak i tacy, którzy kilka miesięcy odkładają pieniądze, aby obkupić się w trakcie sezonowych obniżek. Na jednej z grup dla kobiet zadałam pytanie: "Czy są tutaj dziewczyny, które kupują odzież tylko podczas wyprzedaży?". W odpowiedzi pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Większość pań deklarowała, że uzupełnia garderobę tylko podczas obniżek. Rzadko kupują już coś w regularnych cenach. Jeśli potrzebują czegoś w danym momencie, to kierują się do lumpeksów lub korzystają z aplikacji do kupowania odzieży z drugiej ręki.

- Kupuję na wyprzedaży, ponieważ gatunek rzeczy, które można dostać w przeciętnej sieciówce, jest nieadekwatny do jakości. Czasem ciuchy czy dodatki można założyć dosłownie raz, ale mam też w szafie rzeczy sprzed kilku sezonów, które nadal wyglądają świetnie. Nigdy nie wiadomo, co się trafi. Część ciuchów najzwyczajniej w świecie mi się nudzi i mam ochotę na coś nowego. Dlatego nie widzę sensu wydawania fortuny na odzież, którą prawdopodobnie będę nosić przez jeden sezon. Wyjątkiem zazwyczaj są buty, mam słabość do dobrej jakości obuwia. Tutaj wychodzę z założenia, że lepiej zapłacić więcej za jedną porządną parę na wyprzedaży niż kupić pięć par słabej jakości w normalnej cenie – mówi w rozmowie z WP Kobieta Ania Wąsowicz.

Gabriela podkreśla, że wyprzedaże są dobrą okazję, aby kupić potrzebne rzeczy za rozsądne kwoty.

- Przede wszystkim jestem świadoma faktu, z jakim wyzyskiem wiąże się branża odzieżowa. Kupowanie na wyprzedażach to jedyny sposób, aby zapłacić za ubranie w miarę rozsądne pieniądze, zważywszy na to, że są słabej jakości. W przyszłości na pewno przerzucę się na ubrania produkowane lokalnie i odpowiedzialnie, które póki co są poza moim zasięgiem finansowym. Oprócz tego staram kupować się w outletach i second-handach, więc sieciówki to ostateczność – mówi.

Monika kilka lat temu zmieniła swoje podejście do mody. Postanowiła zminimalizować liczbę rzeczy w swojej szafie i kupuje tylko to, czego potrzebuje. Wtedy stara się poczekać na sezon wyprzedaży, aby zaoszczędzić.

Przeczytaj: Kinga Rusin w kremowej sukience na lato 2020 z sieciówki. Wiemy, ile kosztowała

- Lubię dobrej jakości ubrania, które w regularnych cenach są dla mnie za drogie. Podczas obniżek te ceny są niższe nawet o 50 proc., dlatego odkładam pieniądze przez kilka miesięcy, aby wydać je na wyprzedaży na to, czego mi brakuje. Zazwyczaj jest to ok. 2 tys. zł. Czasami wydam mniej, czasem trochę przekroczę budżet, ale nie kupuję pod wpływem impulsu. Każdy mój zakup jest przemyślany.

Ania w okresie wyprzedaży ma większy budżet na ubrania niż zazwyczaj. To wtedy robi największe zakupy i uzupełnia garderobę.

- Zakupy odzieżowe mam w zasadzie "zaplanowane" w budżecie każdego miesiąca, jednak w okresach największych wyprzedaży ta kwota jest po prostu wyższa, generalnie jest to od 300-1000 zł. Niższa kwota dotyczy głównie miesięcy letnich, kiedy kupuje się zwiewne "szmatki". Wyższa to granica dla sezonu zimowego, kiedy kupuję np. kozaki lub płaszcz.

Zakupy na wyprzedażach – czekają na nie kilka miesięcy

- Generalnie na wyprzedażach kupuję wszystko. Moja szafa jest na tyle kompletna, że rzadko kiedy brakuje w niej jakichś konkretnych artykułów. Najczęściej przeglądam w sklepach działy z obuwiem czy torebkami. Zwracam wtedy uwagę na rzeczy z wyższej półki, np. skórzane buty, na które zdecydowanie nie mogłabym sobie pozwolić w normalnej cenie. Z racji wyższej ceny oszczędność na tych artykułach jest zdecydowanie większa i istotniejsza niż na koszulce z kolekcji basic z popularnej sieciówki – zapewnia Ania.

Gabriela przed zakupami robi listę rzeczy i podczas wyprzedaży uzupełnia swoją garderobę.

- Kupuję rzeczy, których aktualnie potrzebuję. Zwracam uwagę na jakość wykonania – jeśli płaszcz, to z wełną, jak buty, to skórzane, a jak letnia sukienka, to nie z poliestru. Staram się również kupować na wyprzedażach posezonowych – np. odzież zimową latem, a letnie ubrania zimą. Z zakupem bielizny też czekam zawsze do wyprzedaży.

Natomiast Monika nigdy nie decyduje się na rzeczy, które są akurat modne. Na wyprzedażach kupuje klasyki.

- Wełniane marynarki, dobrej jakości białe koszule czy dżinsy – to są zazwyczaj moje wybory podczas obniżek. Tego typu ubrania noszę najczęściej, więc muszą być świetne i wytrzymałe. Szkoda mi wydać 500 zł na dżinsy, choć wiem, że są doskonałej jakości. Podczas obniżek ich cena maleje do 200 zł, co jest dla mnie akceptowalne.

Dziewczynom udało się upolować wiele ciekawych rzeczy w bardzo atrakcyjnych cenach.

- Moje największe wyprzedażowe łupy to chyba duża torebka typu shopper od Tommy'ego Hilfigera kupiona za 104 zł, druga od Liu Jo za 219 zł oraz skórzane buty Nike Huarache za 230 zł. Poza tym kiedyś udało mi się nabyć dwie bransoletki Pandory w cenie jednej – chwali się Ania.

- Najbardziej jestem zadowolona ze skórzanych kozaków, które pierwotnie kosztowały 1300 zł. Mi udało się je dostać na końcówce wyprzedaży za 430 zł – mówi Monika.

Czy obniżki są rzeczywiście aż tak atrakcyjne? Czy ceny mogłyby być jeszcze niższe? Dziewczyny mają odmienne zdania.

- Na początkowych etapach wyprzedaży na pewno są zawyżone, ale później możliwe jest upolowanie czegoś za rozsądną kwotę. Biorąc pod uwagę faktyczne koszty produkcji, to pewnie każda cena jest zawyżona – mówi Gabrysia w rozmowie z WP Kobieta.

Monika natomiast uważa, że ceny są akceptowalne. Zdaje sobie sprawę z tego, że koszty produkcji są niskie, ale na cenę wpływają też koszty utrzymania sklepów i inne opłaty związane z prowadzeniem działalności.

- Uważam, że na końcówkach wyprzedaży ceny są bardzo dobre. Ludzie myślą, że uda im się kupić wełniany płaszcz za 40 zł, ale to jest nierealne.

- Z cenami na wyprzedażach bywa bardzo różnie, ale zazwyczaj niestety nadal są zbyt wysokie w odniesieniu do bardzo niskiej jakości ciuchów – kwituje Ania.

Źródło artykułu:WP Kobieta