Blisko ludziPodróż samolotem dla pasażerki plus size? "Dyskutuje się o mnie, jakbym była walizką"

Podróż samolotem dla pasażerki plus size? "Dyskutuje się o mnie, jakbym była walizką"

Podróż samolotem dla pasażerki plus size? "Dyskutuje się o mnie, jakbym była walizką"
Źródło zdjęć: © 123RF
21.07.2017 12:15, aktualizacja: 21.07.2017 12:42

Otyła osoba podróżująca samolotem przez większość czasu czuje się winna. Czuje się winna, bo mogła wykupić to dodatkowe miejsce obok (przecież wykupiła), mogła nie naruszać przestrzeni innych pasażerów (chociaż nie narusza), mogła zrobić milion innych rzeczy, a najlepiej zniknąć z powierzchni ziemi. – Jeśli cokolwiek się stanie, mój wygląd będzie głośno komentowany, niezależnie od tego, kto to może usłyszeć – opowiada kobieta z nadwagą, która dzieli się doświadczeniami z podróży samolotem.

Kobieta, przedstawiająca się jako Your Fat Friend, opisuje na Twitterze, jak przykrym doświadczeniem dla kogoś z nadwagą bywa podróż samolotem. – Dziś lecę samolotem. Oto, co zrobiłam, żeby przygotować się do podróży, będąc bardzo otyłą osobą – zaczyna swoją opowieść.

Pierwsze, co zrobiła, to sprawdziła, jaka jest polityka linii lotniczych, z których korzystała, wobec osób z nadwagą. Okazało się, że wymaga się od niej kupna dodatkowego siedzenia, co dla kobiety nie stanowiło problemu. Jest tylko jedno "ale". – Nawet jeśli kupię to dodatkowe miejsce, linia lotnicza wciąż może je odsprzedać innemu pasażerowi. I nie poinformują mnie o tym, czy to zrobiły, czy nie – pisze kobieta na Twitterze.

Co więcej, taka osoba powinna mieć ze sobą specjalny "przedłużacz pasa bezpieczeństwa". – Przyniosłam własny, żeby nie musieć o niego prosić. Czasami jest konfiskowany przez Administrację Bezpieczeństwa Transportu. Dzisiaj nie był – opowiada.

Kobieta dodaje, że nie chodzi o to, że wstydzi się prosić o taki przedłużacz, ale jest zmęczona narzekaniem innych pasażerów. W takich przypadkach zwykle się ją bowiem przesadza, każe płacić podwójnie albo nawet wyprowadza z pokładu samolotu, niekoniecznie zwracając jej koszt biletu.

Narzekanie na jej obecność pojawia się w 50 proc. przypadków. Wówczas wygląd jej ciała jest dyskutowany zupełnie otwarcie. – Jako bardzo otyła osoba w samolocie, dyskutuje się o mnie, jakbym była bagażem, czymś kłopotliwym, nieznośnym. Jakbym nie żyła i nie czuła.

Tym razem kobieta wykupiła miejsce w pierwszej klasie, ponieważ są tam szersze fotele niż w klasie ekonomicznej. Mimo to okazało się, że nie może otworzyć stolika przy swoim fotelu, w związku z czym przez cały lot nie mogła nic jeść ani pić, mimo że posiłek był wliczony w jej kosztujący 900 dolarów (około 3250 zł) bilet.