Polisz Wembley
Koncert na Wembley był doskonałym pretekstem do przypomnienia się Polakom mieszkającym w Anglii, ale stał się również okazją by zaprezentować się brytyjskiej widowni. Dla artystek biorących udział w koncercie, było to nie lada wyzwanie. Każda chciała wspaniale zaśpiewać i każda chciała niepowtarzalnie wyglądać. Czy im się udało? Z pewnością. Każdej w inny sposób.
Stare przysłowie mówi, że „muzyka łagodzi obyczaje”. A jakże! Przekonali się o tym ostatnio polscy muzycy, występujący na stadionie Wembley w Londynie. Sam koncert był doskonałym pretekstem do przypomnienia się Polakom mieszkającym w Anglii, ale stał się również okazją by zaprezentować się nowej, brytyjskiej widowni. Dla artystek biorących udział w koncercie, było to nie lada wyzwanie. Każda chciała wspaniale zaśpiewać i każda chciała niepowtarzalnie wyglądać. Czy im się udało? Z pewnością. Każdej w inny sposób.
Najsłabiej, oczywiście pod względem wizualnym, wypadła Monika Brodka. Może młodziutka piosenkarka ma do zaoferowania dojrzały repertuar muzyczny i rewelacyjny głos, ale image sceniczny małego chłopca oplecionego wiszącymi sznurkami, to naprawdę nietrafiony pomysł. Wydaje mi się, że to chyba za dużo jak na masowy koncert, którego celem było rozgrzanie ludzi do wspólnego kiwania się i nucenia pod nosem starych, dobrze znanych kawałków. Strój, w jakim wystąpiła Monika, okazał się nijaki, choć do końca nie można nazwać go totalną wpadką.
To przecież również jakiś wyraz artystyczny, tyle, że może na inną scenę, bardziej alternatywną. Tego typu zabiegi jak frędzle, sznurki czy fruwające materiały, sprawdzają się jedynie w ruchu, gdy gwiazda ma opracowany cały układ choreograficzny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
NATASZA-KLASA! A to do perfekcji ma opanowane Kayah. Artystka jak zwykle wyglądała fantastycznie. Właściwie wygląda na to, że czas omija Kayah szerokim łukiem.
Czerwona i bardzo krótka tunika w orientalne wzory z mnóstwem ozdób to styl, który charakteryzuje gwiazdę najbardziej. Jedyna rzecz, jaka mnie samego już nudzi to różowa chusta, którą Kayah wywija już od paru dobrych lat na scenie. Mimo tej przewidywalności z chustą, chyba żaden z uczestników koncertu nie próbował nawet oderwać od niej wzroku, bo wyglądała naprawdę zjawiskowo.
Połączenie głosu, charyzmy, urody, ruchu scenicznego to naprawdę mieszanka wybuchowa. Niejedna zagraniczna gwiazda może piosenkarce, jedynie pozazdrościć wciąż niesłabnącej formy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
NATASZA-KLASA! Żółta sukienka Natalii Kukulskiej przykuwała uwagę równie mocno, jak głos piosenkarki. Może właśnie za sprawą tego, że owa kreacja odsłaniała nogi w miejscu, w którym odsłaniać ich nie powinna. Jak dla mnie jest mały zgrzyt w tej stylizacji.
Sukienka jest dość mocno zabudowana na górze, wiele się w niej dzieje. Przestrzenne, falbaniaste rękawy. Zero dekoltu. Tyle samo się dzieje w dole. Zakładki w talii i na biodrach tworzą przestrzenną formę, która nie do końca pasuje do tego typu muzyki, do samej Natalii też i do miejsca, w którym jest prezentowana. Wydaje mi się, że znacznie lepiej wyglądałaby ta sukienka, gdyby dół pozostał prostszy i bardziej dopasowany tu i ówdzie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
NATASZA-KLASA! Na koniec zostawiłem sobie dwie blond torpedy polskiej muzycznej sceny. Myślę, że to nie jest obraźliwe określenie, bo obie panie potrafią rozgrzać publiczność do czerwoności. Co prawda na samym koncercie na Wembley, obie artystki wyglądały tak, jakby grały główne role w nowej części przygód człowieka nietoperza pt: „Dziewczyny Batmana”, tyle, że jedna korzysta z dobrego kostiumologa, a druga już nie.
Doda jak zwykle potrafiła zaskoczyć. Zaskoczyła kombinezonem z lycry, zapięta aż po samą szyję, nie pokazując nic, z tego, co zazwyczaj pokazuje. Trzeba przyznać, że naprawdę dobrze wyglądała. Prawdziwa kocica. Nie było to ani wulgarne, ani też kiczowate. Tym strojem przywoływała na myśl dawne wcielenia legendarnej Grace Jones, która lubowała się w tego typu strojach. Dorota Rabczewska nie zawiodła. I tym razem pokazała, że tytuł królowej kocic jest jeden i należy się właśnie jej.
Drugą dziewczyną Batmana, ale już w dosłownym sensie została Beata Kozidrak. Wokalistka zespołu Bajm i tym razem nie rozczarowała swoich wiernych fanów, którzy przyjmują bezkrytycznie wszystko, co tylko na siebie założy. Czarna, bardzo opięta, szczególnie w okolicach piersi, skóra połączona z czarną koronką to naprawdę bardzo kiepskie, wręcz tandetne połączenie. Szczególnie w zestawie z długimi wykręconymi lokami. Doprawdy nie rozumiem aż tak wielkiego zamiłowania artystki do długich do ziemi płaszczy, porozcinanych po bokach. Ani to modne, ani twarzowe, a już na pewno skraca sylwetkę.
Zdecydowanie wolałbym słuchać muzyki Bajmu, niż oglądać przestylizowaną Beatę Kozidrak. Niemniej jednak koncert na Wembley okazał się wielkim sukcesem. Bo przecież muzyka łagodzi obyczaje i łączy narody.
Mariusz Brzozowski - współtwórca duetu Paprocki&Brzozowski. Ma na koncie m.in. tytuł "Projektanta Roku 2004" miesięcznika 'ELLE' oraz nagrodę dla "Osobowości w Modzie i w Sztuce". Moda to jego pasja i sposób na życie...