Politycy u seksuologa. Prof. Lew-Starowicz: Władza zwiększa libido

Politycy u seksuologa. Prof. Lew‑Starowicz: Władza zwiększa libido

Zbigniew Lew-Starowicz
Zbigniew Lew-Starowicz
Źródło zdjęć: © AKPA
21.11.2023 16:17, aktualizacja: 21.11.2023 17:12

Z czym najczęściej przychodzą politycy do seksuologa lub terapeuty? Okazuje się, że często wysyłają ich tam partnerki. "Niejedna ma dość słuchania tego, co tam się dzieje, jakie są przepychanki, sojusze" - ujawnia seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Są jednak tacy, którzy zgłaszają się sami. "Przeraża ich cynizm, agresja, pycha władzy, bezkrytycyzm."

Zdrady, romanse, chęć bycia samcem alfa w sypialni... Władza potrafi namieszać niektórym w głowach. Pomoc może przynieść seksuolog lub psychoterapeuta. Z usług specjalistów korzysta wielu polityków. Choć powody ich wizyt są różne, pacjentów łączy jedno - oczekują zapewnienia maksymalnej dyskrecji.

Przychodzi polityk do seksuologa

Władza potrafi zmienić człowieka. Może być jak narkotyk, szczególnie w przypadku osób, które zanim zostały politykami, nie odnosiły dużych sukcesów i nie były osobami publicznymi.

Gdy nagle zaczynają brylować na politycznym świeczniku, "doświadczają uwagi, adoracji, pochlebstwa, władzy. Pozytywna samoocena leci w górę jak rakieta" - tłumaczy seksuolog.

To wpływa na ich życie seksualne. Prof. Lew-Starowicz tłumaczy na łamach "Wprost", że władza jest afrodyzjakiem dla innych, a także zwiększa poziom libido. Jak wpływa to na świeżo upieczonych polityków? W przypadku mężczyzn zmiana jest naprawdę spora. I niestety negatywna.

Jedni nawiązują romanse, przelotne kontakty, inni w sypialni małżeńskiej zaczynają oczekiwać podziwu z powodu stania się samcem alfa.

prof. Zbigniew Lew-Starowicz

Wtedy zaczynają się problemy... Do seksuologa przychodzą najczęściej dwie grupy mężczyzn - polityków. "Pierwsza – to przyprowadzeni przez żony, chcące ratować ich związek. Druga – z powodu rosnącego dystansu ze strony partnerek, unikających seksu. Na nie afrodyzjak władzy po prostu nie zadziałał" - tłumaczy prof. Lew-Starowicz.

Życie z politykiem nie jest łatwe. Po dniu spędzonych na sejmowych obradach, wywiadach i konferencjach ciężko wrócić do domu, ubrać kapcie i zacząć rozmawiać o pogodzie. Problem oddzieleniem życia prywatnego od pracy jest powszechny wśród ludzi władzy.

"Niejedna partnerka ma dość słuchania tego, co tam się dzieje, jakie są przepychanki, sojusze. Można zrozumieć, że polityk żyje swoją rolą lecz jego partnerka postrzega ją z innej perspektywy" - wyjaśnia seksuolog we "Wprost".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rozładowują stres i napięcie

Problemy w związku to jedno. Do tego dochodzi jeszcze życie w permanentnym stresie.

"Są zestresowani, napięci, męczy ich odgrywanie swojej roli. Nie zawsze mogą pozwolić sobie na szczerość, nawet wobec najbliższych."

Zdaniem prof. Lwa-Starowicza godzina spędzona w gabinecie pomaga im choć na chwilę się zrelaksować. Największego wsparcia oczekują dwie grupy pacjentów. To przegrani i cierpiący idealiści.

"To bardzo dramatyczne grupy. Przegrani przeżywają utratę pozycji, znaczenia, realizacji ich planów. Nie wszyscy wiedzą o tym, że u przegranych przez pewien czas obniżony jest poziom testosteronu a zatem mniejsze libido, rozdrażnienie, depresyjny nastrój".

Z kolei cierpiący idealiści to osoby, które wcześniej idealizowały politykę, a po wejściu do niej zetknęli się z brutalną rzeczywistością.

"Byli przekonani, że wszystkim zależy na wspólnym dobru, a od jawnie deklarujących się katolików oczekiwali realizacji katolickiej nauki społecznej i moralności. Wszystko w krótkim czasie legło w gruzach. Przeraża ich cynizm, agresja, pycha władzy, bezkrytycyzm itd." - tłumaczy profesor.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta