Blisko ludzi"Pytanie na śniadanie" żartuje z depresji. Prowadzący przekroczyli wszelkie granice

"Pytanie na śniadanie" żartuje z depresji. Prowadzący przekroczyli wszelkie granice

"Pytanie na śniadanie" żartuje z depresji. Prowadzący przekroczyli wszelkie granice
Źródło zdjęć: © ONS
Klaudia Stabach
04.06.2020 12:26

Popularna śniadaniówka "Pytanie na śniadanie" postanowiła poruszyć temat zażywania antydepresantów. Niestety zamiast merytorycznej rozmowy prowadzący bagatelizowali problem, żartowali i udzielali chorym żenujących porad.

W jednym z czerwcowych wydań programu "Pytanie na śniadanie" pojawił się temat depresji i przyjmowania antydepresantów Producenci uznali, że warto poruszyć ten temat z uwagi na wzrost sprzedaży tego typu leków.

"Pytanie na śniadanie" kpi z depresji

Niestety prowadzący nie udźwignęli tematu i pokazali swój brak przygotowania wiedzy oraz jakiejkolwiek wrażliwości społecznej. Jeszcze zanim zaczęła się rozmowa z gościem, psychiatrą prof. Marią Załuską, to Łukasz Nowicki zdążył rzucić niewybrednym żartem, niczym Filip Chajzer. "Bo za chwileczkę będę miał depresję i lęki z powodu pani, no błagam - powiedział Nowicki, kiedy udało się pokonać problemy techniczne i nawiązać połączenie.

Z każdą minutą było coraz gorzej. "Jak mam doła na przykład czasami, myślę sobie, że wziąłbym sobie takie lekarstewko i byłbym taki wesoły i szczęśliwy, i świat byłby taki piękny i różowy. A to chyba nie jest takie oczywiste" - debatował Nowicki.

W pewnym momencie zaczęła wtórować mu współprowadząca, Ida Nowakowska, która uznała, że udzieli porad chorym na depresję. "Głowa do góry. Można jeść i chrupać" - mówiła, a Nowicki dorzucał inne pomysły: "Oglądajcie nas, spotykajcie się z najbliższymi".

Internauci przecierają oczy ze zdziwienia widząc, jak w 2020 roku ogólnopolska telewizja w tak lekceważący i krzywdzący sposób dotyka tematu chorób psychicznych. "Śmichy, chichy, a realia są takie, że w moim najbliższym otoczeniu była osoba, która nie udźwignęła swojej depresji. Tak, była i z tego nie wyszła.Taki żart z życia i śmierci". "Oni nie zdają sobie sprawy o czym mówią" - piszą oburzeni w komentarzach.

Sprawę skomentowała psycholożka Katarzyna Kucewicz. "Przystawmy stan depresji ze stanem roześmianych prezenterów, mówiących, że na depresję najlepsze są tańce i zabawa i może wtedy poczujemy, że jest to spory nietakt wobec tych naprawdę chorych. Choć podejrzewam, że wynikający raczej z powszechnego mylenia pojęć, a nie ze złej woli. Formuła śniadaniówek jest taka, że bardzo często zdarzają się takie "chlapniecia", wynikające ze stosowania zbyt dużych skrótów myślowych. Skoro już się zdarzają, to warto by na ich podstawie uświadamiać społeczeństwo w temacie zaburzeń psychicznych, wciąż traktowanych bardzo stereotypowo" - powiedziała w rozmowie z Plotek.pl