Blisko ludziOd roku choruję na Zespół Lęku Napadowego. Żart Filipa Chajzera mnie nie bawi

Od roku choruję na Zespół Lęku Napadowego. Żart Filipa Chajzera mnie nie bawi

W piątkowym wydaniu "Dzień Dobry TVN" Filip Chajzer zaczyna parodiować na wizji atak paniki. Wszyscy śmieją się do rozpuku i udają, że to naprawdę przedni żart. Z atakami zmagam się od lipca 2018 roku. Powiem wam, czemu to nie jest śmieszne. Uwaga, wstęp tekstu zawiera sugestywny opis ataku paniki. Osoby chorujące na zaburzenia lękowe mogą odczuwać dyskomfort.

Od roku choruję na Zespół Lęku Napadowego. Żart Filipa Chajzera mnie nie bawi
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Paulina Brzozowska

Spadasz. Czujesz, jakby grunt usunął ci się spod nóg. Serce zaczyna maraton. 150 uderzeń na minutę. 160. 180. Oddech robi się płytki. Myśli wirują, krople potu spływają po plecach. Ręce się trzęsą, nie jesteś w stanie napisać SMS-a do chłopaka, że chyba właśnie umierasz i potrzebujesz pomocy. Obraz robi się zamazany, nie wiesz już nawet, gdzie dokładnie jesteś, ani ile czasu minęło. Chcesz tylko, żeby to się skończyło. Już ci wszystko jedno, czy naprawdę umrzesz. Masz dość.

12 lipca 2018

Właśnie to czuje większość osób, które doświadczają ataków paniki. Nie mogę mówić za wszystkie. Każdego dotyka to w inny sposób. 12 lipca 2018 roku miałam swój pierwszy atak. Siedziałam w pracy na zebraniu i poczułam, że muszę wyjść, bo zaczynam się dusić. Mój kolega z zespołu zadzwonił po karetkę. Nie przyjechali, kazali leżeć z uniesionymi nogami.

Zobacz też: Znane Polki, które zmagały się z depresją

To był początek drogi przez mękę. Ataki zaczęły pojawiać się co 3 dni. Później codziennie. Raz krócej, raz dłużej. Za każdym razem doprowadzając na skraj. Wizyty u lekarzy nie pomagały. Endokrynolog mówił jedno, neurolog drugie. W ciągu 2 tygodni nie byłam już w stanie wyjść z domu. Przejście na drugą stronę ulicy do Biedronki było zbyt dużym wyzwaniem. Czułam, że jeśli wstanę z łóżka, na pewno będę mieć atak. Przestałam jeść. Bałam się iść po zakupy.

10 godzin różnicy

Ataki paniki się nasilały. Zdarzały się już nawet 2 razy dziennie. Na zdjęciu poniżej po lewej stronie możecie zobaczyć mnie przed atakiem, uśmiechniętą, gotową do wyjścia z domu. Po prawej też jestem ja. Po półgodzinnym doświadczaniu paniki, która wyciska łzy i chęć do życia. Nigdy nie pokazywałam publicznie tego drugiego zdjęcia.

Obraz
© Archiwum prywatne

Wróciłam do rodzinnego domu. Podczas najgorszego ataku, który dopadł mnie w środku nocy, leżałam obok mojej mamy i płakałam, prosząc, żebym nie umierała, bo za bardzo kocham żyć i chcę znów być sobą. Nie poznawałam siebie. Nie chciałam takiej siebie.

Tak wygląda życie osoby chorej na Zespół Lęku Napadowego, który objawia się właśnie atakami paniki i nieustannym lękiem o to, czy ataki się nie pojawią. Uratował mnie najlepszy lekarz na świecie, dr Jakub Skrzeszewski, psychiatra, który odpowiednio wcześnie zareagował i dostosował prawidłową farmakoterapię.

Stanęłam na nogi. Po miesiącu stosowania leków wróciłam do pracy, dziś realizuję swoje marzenia, osiągam cele. Ale wciąż walczę. Z tyłu głowy wciąż mam myśl, że ataki mogą wrócić. I czasem wracają. Już nie tak często, nie tak mocno. Ale są. Nauczyłam się z nimi żyć, choć nie jest to łatwe.

Show must not go on

Kiedy zobaczyłam, jak Filip Chajzer na wizji udaje, że dostaje "ataku paniki", zaśmiewając się przy tym, poczułam się, jakbym dostała pięścią w brzuch. Rozpinanie koszuli, rzucanie się po fotelu, teatralne miny. Siedząca obok Małgorzata Ohme i gość programu, psycholog Maria Rotkiel śmiejące się do rozpuku. Świetny żart, udał się, naprawdę.

Na zaburzenia lękowe, według statystyk WHO, choruje już nawet 20 proc. populacji. Rozejrzyjcie się teraz. Jeśli jesteście w pomieszczeniu, w którym jest 5 osób, jest duża szansa, że przynajmniej jedna z nich zmaga się lękiem.

Coraz częściej o tym mówimy. Do zaburzeń lękowych przyznają się także gwiazdy. Kristen Bell, Bella Hadid, Selena Gomez, Ryan Reynolds, Adele, Demi Lovato – lista jest długa. Do problemów ze zdrowiem psychicznym przyznali się także Anna Jaroszewska z 8. edycji "Top Model", która cierpi na depresję i zaburzenia lękowe oraz Patryk Chilewicz, dziennikarz, twórca portalu "Vogule Poland", który również zabrał głos w sprawie Filipa Chajzera i jego "występu".

Żartowanie z choroby psychicznej jest tak samo podłe, jak żartowanie z osoby poruszającej się na wózku inwalidzkim, czy tracącej włosy w przypadku chemioterapii. Każda osoba chora cierpi, a jej życie to ciągła droga pod górę.

Świadomość

Cieszę się, mimo wszystko, że pan Chajzer zrozumiał swój błąd i na swoim koncie na Instagramie przeprosił za swoje zachowanie, tłumacząc, że nie miał na celu nikogo urazić. Czy nie lepiej jednak, zamiast przeprosin po fakcie, czasami po prostu zastanowić się nad swoimi "żartami" i ugryźć w język, bo nasze słowa mogą kogoś zranić?

Pod tym tekstem świadomie wyłączam możliwość komentowania. Nie zależy mi na nagonce na Filipa Chajzera. Nie chcę fali hejtu na jego profilach w mediach społecznościowych. Chcę tylko uświadomić, że takie zachowanie jest nie na miejscu. Że zaburzenia lękowe dotykają milionów osób, które każdego dnia budzą się z nadzieją, że dziś nie będą musiały się bać.

Do tych osób kieruję podsumowanie: może być lepiej. Wierzę w to, że każdy z was osiągnie w końcu spokój i będzie żyć takim życiem, na jakie zasługuje. Z kolei wszystkim żartownisiom, w tym panu Chajzerowi życzę, żeby ani oni, ani nikt z ich bliskich nigdy nie doświadczył dramatu ataków paniki. Z całego serca.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie