Rośnie odsetek cięć cesarskich w Polsce
Ponad 35 proc. dzieci urodzonych w Polsce w zeszłym roku przyszło na świat drogą cięcia cesarskiego. Odsetek cięć cesarskich w ogólnej liczbie porodów rośnie lawinowo – przestrzegają eksperci. Ich zdaniem to ryzyko zarówno dla matek, jak i dzieci.
20.09.2012 | aktual.: 11.06.2018 14:58
Ponad 35 proc. dzieci urodzonych w Polsce w zeszłym roku przyszło na świat drogą cięcia cesarskiego. Odsetek cięć cesarskich w ogólnej liczbie porodów rośnie lawinowo – przestrzegają eksperci. Ich zdaniem to ryzyko zarówno dla matek, jak i dzieci. Rosnąca liczba cięć cesarskich w Polsce - w tym kwestia tzw. cięć na życzenie - to jeden z wielu tematów dyskutowanych podczas XXXI Kongresu Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, który potrwa do soboty w Katowicach.
Jak poinformowała konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, od 1999 r. liczba cięć w Polsce się podwoiła. Wówczas odsetek cięć wynosił 18,1 proc., w ubiegłym roku już 35,4 proc.
"Neonatolodzy są tym sfrustrowani. Nie wiemy, czy i jakie są rzeczywiste wskazania do przeprowadzania tych cięć. Niejednokrotnie w dokumentacji są dane nieprawdziwe lub zawoalowane, co może wskazywać, że były przeprowadzone bez oczywistej potrzeby. Tymczasem ten rodzaj porodu niesie ze sobą duże ryzyko zarówno dla dziecka, jak i dla matki. To broń obosieczna" – powiedziała prof. Helwich.
W przypadku kobiet planujących więcej dzieci pierwsze cięcie może te plany utrudnić. O ile bowiem dwa cięcia cesarskie nie niosą jeszcze dużego zagrożenia, to począwszy od trzeciej ciąży znacznie rośnie ryzyko pęknięcia macicy. "Miałam do czynienia z przypadkiem ciężarnej pacjentki, która miała za sobą dwa cięcia o niejasnych przyczynach. Trafiła do szpitala w trzeciej ciąży z pękniętą macicą, dziecko trzeba było wyjmować spomiędzy jej jelit. Jest bardzo poważnie uszkodzone. Jeśli przeżyje pierwszy rok, do końca życia będzie wymagało stałej opieki ze strony rodziny" – podkreśliła neonatolog.
Dla dziecka "cesarka" to przede wszystkim częstsze ryzyko chorób układu oddechowego, a także dalekosiężne skutki, wynikające z faktu, że kobietom po cesarskim cięciu trudniej przychodzi karmienie piersią i częściej dzieci są karmione sztucznie - zwracali uwagę uczestnicy kongresu. Przytaczano badania, z których wynika, że dzieci urodzone przez cesarskie cięcie w dorosłym życiu częściej zmagały się z próchnicą, dostawały zawału lub zapadały na nowotwory.
Podczas dyskusji obecni na sali położnicy uznali, że cięcia na życzenie stały się zjawiskiem socjospołecznym i trudno będzie je ograniczyć. Przyznawali, że są pod presją pacjentek, które obawiają się bólu i trudów naturalnego porodu. "Poza tym położnikom jest tak wygodniej, lekarzowi prowadzącemu jest wygodniej, a i neonatologowi też jest wygodniej. Nie wiem, czy uda nam się zatrzymać tę epidemię" – mówił anonimowo jeden z lekarzy.
Odsetek cięć cesarskich rośnie w zamożniejszych społeczeństwach. W Afryce cięcia cesarskie stanowią zaledwie 3,5 proc. porodów. W Ameryce Północnej stanowią 24,3 proc., zaś w Południowej 29,2. Średnia europejska to 19 proc., ale tu sytuacja jest zróżnicowana. W Holandii to np. tylko 14 proc., w Danii 20 proc., zaś we Włoszech – aż 40 proc.
(PAP/ma)