GwiazdySeksowne sąsiadki. Każde polskie osiedle ma swoją Emily Ratajkowski

Seksowne sąsiadki. Każde polskie osiedle ma swoją Emily Ratajkowski

Seksowne sąsiadki. Każde polskie osiedle ma swoją Emily Ratajkowski
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Emily Ratajkowski
Lidia Pustelnik
21.06.2017 12:24, aktualizacja: 21.06.2017 15:50

Emily Ratajkowski wiesza na tarasie pranie. I to jak wiesza! Zamiast "po bożemu" narzucić szlafrok, a najlepiej misjonarski prochowiec, modelka swobodnie przypina klamerki do sznurka w samym bikini. Oburzenie internautów sięga szczytów świętej góry pod Gostyniem, a ja przypominam pruderyjnym mieszkańcom licznych blokowisk - każde polskie osiedle ma swoją Emily Ratajkowski.

Nie mam dziecka, ale prawie, bo mam przyjaciółkę z dzieckiem. Czasami mnie odwiedza i czasami podczas tych odwiedzin wychodzimy do tak zwanego ogródka, w którym są ławki, zieleń, plac zabaw, zwykła, miejska namiastka raju. I żadna z nas nie zwraca już uwagi na panią z klatki numer 8. Bo pani spod ósemki jest zwolenniczką tak zwanego wietrzenia. Czego? Cóż, wszystkiego, co się da.

Czasami wietrzyć można włosy, czasami pachy, ale innym razem już obfity biust, który niejedno dziecko wykarmił (jej już dorosłe dzieci, całkiem ubrane, też czasem widuję w ogródku). Pani spod ósemki wietrzy chętnie i często, bo zdrowo, a do tego ma na balkonie kwiaty, więc pretekst jest. Jakie, tego nie wiem, ale może powinnam zapytać o kilka porad, bo moje własne marne kikuty ziół głównie więdną.

Na panią spod ósemki nikt nie zwraca uwagi. Jej całkiem przeciętne, kobiece kształty nie wzbudzają być może takiego zainteresowania jak figura rozwieszającej pranie na tarasie (i obowiązkowo na Facebooku) Emily Ratajkowski. Ale mała i znudzona publiczność to nie reguła. W kwestii eksponowania swojego ciała sąsiadom Polacy bywają bowiem bardzo kreatywni.

- Moi znajomi przez kilka miesięcy podglądali sąsiadkę z bloku naprzeciwko. Dziewczyna lubiła przebierać się przy oknie, przy czym bardzo rzadko nosiła stanik - opowiada Klaudia. Sympatyczna dwudziestokilkulatka przyjechała do Warszawy z Łowicza, studiuje fizykę. I jak to na studiach, od czasu do czasu "bywa". A bywać można na mieście albo na domówkach. Tak Klaudia poznała panią z wysokiego bloku w Śródmieściu. Fru, spadła bluzka. Fru, poleciał w górę stanik. Fru, zniknęły szorty. Pani nie tylko nie miała żadnych oporów, ale zdaniem mojej rozmówczyni zdawała sobie sprawę z cichych wielbicieli z sąsiedztwa. - Każda nasza impreza kończyła się wizytą na balkonie z lornetką w ręku. Niestety, niedawno dziewczyna się wyprowadziła - opowiada. I dodaje, że jej koledzy są niepocieszeni.

Nie zawsze sąsiedzki negliż ma na celu wzbudzenie zainteresowania. Równie dobrze może wyrażać postawę "wszystko mi jedno". Wszystko jedno, czy ma na sobie podomkę, czy akurat nie, jest pewnej około trzydziesto-czterdziestolatce z Ursynowa. - O drugiej w nocy zdarzało jej się nago sprzątać, wieszać firanki - opowiada Łukasz, prawnik, który przez kilka lat był sąsiadem tej pani. - Najbardziej zastanawiało mnie to, kto do cholery wiesza o drugiej w nocy zasłony? - zastanawia się.

"Wszystko jedno" jest też około pięćdziesięcioletniej pani, która każdego roku w samej bieliźnie pielęgnuje swój ogródek w Pruszkowie. Pieli, podlewa, przesadza. - Nie nago, ale do nagości niewiele jej już brakuje - opowiada dziewczyna, która regularnie odwiedza w podwarszawskiej miejscowości rodziców.

Inna mówi mi o zaskakujących urokach mieszkania na warszawskiej Pradze. - Na Pradze Północ, w tym "trójkącie bermudzkim" - mruga okiem. Na lewo kontener na śmieci, który co noc płonął, na prawo mieszkanie dziewczyny, która po prostu lubiła w domu chodzić nago. Normalna sprawa.

- Rano, po południu, wieczorem, zupełnie się nie krępowała. Nie wychodziła au naturel na balkon, ale czasami wychylała się, żeby sięgnąć po suszące się pranie. Wszyscy o tym wiedzieli, wszyscy widzieli - opowiada moja rozmówczyni. Ładna, młoda. Protestów pod jej oknem nie było.

- Nagie ciało w przestrzeni publicznej było zawsze - mówi antropolog kultury Edyta Pagiel. - To my dzisiaj wyolbrzymiamy to, że dziś epatujemy nagością, a kiedyś byliśmy bardzo skromni. W antycznej Grecji nawet na igrzyskach sportowych mężczyźni występowali nago. Nagość była powszechna, nikogo nie szokowała i związana była przede wszystkim z pojęciem estetyki. Nagość była również powszechna w średniowieczu. Uważano, że jeśli ktoś zakłada do snu szatę, miał coś do ukrycia - opowiada Pagiel.

Tymczasem w XXI-wiecznej Polsce nawet naga pierś kobiety karmiącej dziecko, a więc sytuacja zupełnie nie związana z seksualnością, budzi spore emocje. Nagość pod prysznicem na siłowni bywa odbierana różnie. Jesteśmy narodem wstydliwym i pruderyjnym?

Antropolodzy wskazują na to, że wraz z rozwojem cywilizacji i poprawianiem się sytuacji bytowej rodzin ludzie zaczęli tworzyć miejsca, w których rodziła się intymność. Przestaliśmy żyć wszyscy razem, zaczęliśmy stawiać domy, a w nich sypialnie i garderoby. Do tego doszło jeszcze bardzo wiele kulturowych uwarunkowań. Dziś to, jak bardzo przeszkadza nam publiczna nagość, jest związane z tabu narzucanym przez naszą religię, wypracowane przez społeczeństwo normy zachowania, wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie.

- Temat nagości w Polsce jest tematem bardzo trudnym. Podsycanym przez media. Ale czy ona szokuje? Jeżeli codziennie widzimy nagie osoby? - pyta badaczka. Cóż, przeglądając entuzjastyczne komentarze pod najświeższym zdjęciem topless Edyty Herbuś na Instagramie, stwierdzam, że nieszczególnie.