Skąd biorą się problemy z teściami?
To problem, który pojawia się w niemal wszystkich rodzinach. Każdy z nas przynajmniej słyszał o strasznej teściowej naszej koleżanki czy niedobrym teściu kuzyna. Często sami nie wiemy, czego oczekiwać i jak zachowywać się w towarzystwie nowych członków naszej rodziny. Dlaczego zgrzyty w tych relacjach są takie częste?
11.12.2013 | aktual.: 22.05.2018 14:04
To problem, który pojawia się w niemal wszystkich rodzinach. Każdy z nas przynajmniej słyszał o strasznej teściowej naszej koleżanki czy niedobrym teściu kuzyna. Często sami nie wiemy, czego oczekiwać i jak zachowywać się w towarzystwie nowych członków naszej rodziny. Dlaczego zgrzyty w tych relacjach są takie częste? Powodem zwykle jest brak umiejętności komunikacji lub niedojrzałość jednego lub obojga partnerów. Wszystko jednak można ułożyć.
Mężczyzna pyta szefa:
- Da mi pan urlop? Bo teściowa przyjeżdża.
- Nie ma mowy – odpowiada szef.
- Wiedziałem, że z pana dobry człowiek!
To jeden z łagodniejszych dowcipów na temat relacji między teściami a młodymi. Podobne można pewnie liczyć w tysiącach. Dlaczego kilku dorosłych przecież ludzi nie może się porozumieć? Skąd biorą się konflikty między nowymi członkami rodziny? Małgorzata i Jan Wilkowie, Anna Zajic i o. Ksawery Knotz w książce „Teściowie i młodzi. Jak to ma działać?” tłumaczą, że problem ma zwykle wiele wymiarów i ciężko udzielić tutaj jednej odpowiedzi.
Nieporozumienie
- Kiedy moi rodzice poznali Tomka, byli zachwyceni – mówi 32-letnia Beata, w związku małżeńskim od 5 lat. – Po pierwszym spotkaniu stwierdzili, że to taki fajny, miły chłopak. Wszystko zmieniło się po ślubie. Rodzice urządzili dla nas mieszkanie na piętrze domu. Mamy łazienkę, jednak kuchnia jest wspólna. Kiedy tylko Tomek się wprowadził, zaczęły się problemy. A to że nie zmywa, a to że rodzice zawsze muszą wynosić śmieci. Zupełne bzdury. Często nawet było mi za nich wstyd, jednak nic nie mówiłam, bo nie chciałam ich urazić.
Kiedy wkraczamy w dorosłość, znajdujemy partnera i zaczynamy życie na własny rachunek. Teraz to on powinien być dla nas najważniejszy. Oczywiście nie wyrzekamy się swoich rodziców, jednak teraz stają się dla nas bardziej towarzyszami i doradcami. Nie powinni zanadto wtrącać się do naszego życia. Mogą interweniować tylko wtedy, kiedy to naprawdę konieczne. Powinniśmy wręcz cieszyć się, że nasza rodzina się powiększyła, mamy więc większe grono bliskich osób, z którymi możemy porozmawiać i w razie potrzeby poprosić o pomoc.
Tyle teorii. W rzeczywistości rodzice często nie potrafią zaakceptować tego, że ich dzieci są już dorosłe i tworzą własną rodzinę. Bez winy nie są także młodzi, negatywnie nastawieni do teściów lub zbyt związani ze swoimi rodzicami. Powodów konfliktów może być zresztą wiele.
- Ludzie często mają małą wiedzę na temat tego, jak się poprawnie komunikować. I to na różnych płaszczyznach – mówi Małgorzata Wilk, mediatorka, współautorka książki „Teściowie i młodzi. Jak to ma działać?”. –Pamiętajmy, że pokolenie dzieci ma inną mentalność niż pokolenie rodziców. Czasami nawet te same słowa mają różne pojęcia. W wielu rodzinach najzwyczajniej się nie rozmawia. Przez to ludzie zatracają umiejętność komunikowania swoich oczekiwań, myśli.
Małgorzata Wilk podkreśla, że często zgłaszają się do niej skłócone rodziny. Czasem jednak w ogóle nie wiedzą, że problem z teściami da się rozwiązać. – Trudno dokładnie oszacować jego skalę, bo w Polsce nie było badań na ten temat. Często jednak zdarza się, że problem jest ukryty. Taka sytuacja może prowadzić nawet do rozpadu małżeństwa. Ludzie podają jako przyczynę alkoholizm albo słynną już niezgodność charakterów, natomiast tak naprawdę chodzi o problem w komunikacji między młodymi a teściami. Z małych spraw robią się wielkie, powstaje węzeł konfliktów. Tymczasem mało kto wie, że w takiej sytuacji można udać się po pomoc do psychologa lub mediatora. Albo ludzie uważają, że to nic nie da. Poddają się, nie walczą, odpuszczają sobie.
Wieczne dziecko
To oczywiste, że dla swoich rodziców na zawsze zostajemy dziećmi. Niektórzy jednak traktują to chyba zbyt dosłownie. – Mój mąż wszystko konsultuje z matką – mówi 24-letnia Justyna, rok po ślubie. – Chyba nie zorientował się jeszcze, że czas przeciąć pępowinę. A ona tylko się cieszy! Pamiętam, jak urządzaliśmy nasze nowe mieszkanie. Teściowa wtrącała się do wszystkiego, a mąż cały czas pytał ją o zdanie. Jeżeli z czymś się nie zgadzałam, potrafił się obrazić, bo „mama ma doświadczenie”. Teść natomiast nic nie mówi, widać żona tak go wychowała, że musi siedzieć cicho.
Skąd biorą się maminsynkowie i dlaczego są takim utrapieniem kobiet? Małgorzata Wilk tłumaczy, że to drugi główny problem w relacjach między młodymi a teściami. –To brak opuszczenia psychologicznego. Z jednej i z drugiej strony. Rodzic nie umie oddać dziecka, a ono wcale nie chce odchodzić. Z różnych przyczyn niektórzy nie potrafią wejść w dorosłe życie. Decyzje uzgadniają z rodzicami, mimo że nierzadko sami mają już dzieci.
W naszej kulturze to najczęściej mąż niejako scala się z rodziną żony. Kiedy to rodzice kobiety wtrącają się w życie nowej rodziny, uznaje się to za normalne. Jeśli jednak to mężczyzna jest uzależniony od mamusi, wprawia żonę w rozdrażnienie. Konflikt gotowy. Szczególnie że teściowa również często ma problem z tym, żeby oddać ukochanego syna innej kobiecie.
Rodzice czasem nie chcą przyjąć do wiadomości, że dzieci wychowuje się tylko do pewnego momentu. Nie potrafią tego przyznać. Tłumaczą więc swoje ingerencje tym, że ich syn zasługuje na coś więcej, na lepszą osobę. Obojętnie zresztą, kim jest jego żona. Zawsze wie mniej, gorzej sprząta i gotuje, nie mówiąc już o złym podejściu do dzieci. Nic dziwnego, że rodzi się konflikt i nieporozumienie.
Rozwiązanie
Czy sprawa jest beznadziejna i nigdy nie dogadamy się z teściami? Takie myślenie jest dosyć niesprawiedliwe. Przecież nie wszyscy mężczyźni to maminsynkowie i nie wszystkie teściowe to zołzy. Być może nam uda się trafić na naprawdę miłych ludzi. Zapewne będą mieli wady, ale czy my sami jesteśmy ich pozbawieni?
Małgorzata Wilk radzi, co zrobić, żeby dobrze ułożyć sobie relacje z teściami. – Do tego jest potrzebny odpowiedni sposób myślenia. Nie powinniśmy z góry zakładać, że ten nowy, którego spotykam, to wróg. Przecież każdy nowopoznany człowiek jest szansą na rozwój, może wnieść w nasze życie coś dobrego. Nie powinniśmy z góry zakładać, że ktoś na pewno nam zaszkodzi. Każdy potrzebuje akceptacji i jeśli ją odczuwa, to nie atakuje drugiego. Więc zakładanie, że moja teściowa na pewno będzie heterą, jest niekorzystne i bardzo niesprawiedliwe. Musimy zrozumieć, że matka też przeżywa zakręt dziejowy, oddając swoje dziecko. Jeżeli wykażemy się zrozumieniem i łagodnością, myślę, że można bezboleśnie przejść przez ten proces.
Co jednak zrobić, jeżeli konflikt już się pojawił? Przede wszystkim warto porozmawiać. – U mnie to pomogło – mówi Beata. – W końcu zebrałam się na odwagę i spytałam rodziców, czemu ciągle czepiają się mojego męża. Okazało się, że problem leżał o wiele głębiej. Bali się, czy uda mi się ułożyć sobie z nim życie, czy to dobry partner. Po dłuższej rozmowie ustaliliśmy, że to przecież ja decyduję o tym, z kim się wiążę, a Tomek to w gruncie rzeczy dobry człowiek. Konflikty do końca nie zniknęły, jednak nasze relacje stały się o wiele spokojniejsze.
Czasami jednak, zwłaszcza w przypadku braku opuszczenia, sama rozmowa to za mało. Wtedy warto udać się po pomoc do specjalisty. – Chodzimy do terapeuty i jest chyba lepiej – mówi Justyna. – Teściowa i mąż w końcu przyznali, że ich wzajemna więź jest za silna i pracują nad tym. Co prawda nie było łatwo namówić ich na wizytę, musiałam nawet pogrozić separacją. Wierzę jednak, że miłość zwycięży każdy problem.
Tekst: Sylwia Rost/(sr/mtr), kobieta.wp.pl