"Teraz cię kocham, kiedyś nienawidziłem". Depresja poporodowa u mężczyzn

"Teraz cię kocham, kiedyś nienawidziłem". Depresja poporodowa u mężczyzn

"Teraz cię kocham, kiedyś nienawidziłem". Depresja poporodowa u mężczyzn
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Katarzyna Chudzik
20.04.2018 12:10, aktualizacja: 20.04.2018 13:19

"Żałowałem, że cię mam i myślałem, że moje życie zostało zrujnowane przez to, że się urodziłaś" – napisał do swojej córeczki mężczyzna, borykający się z depresją poporodową. Męska depresja poporodowa istnieje i dotyczy wielu ojców.

Kiedy nadejdzie odpowiedni czas, 11-miesięczna dziś Isabelle dowie się wszystkiego o targających jej tatą emocjach. I choć znajomi Rossa Hunta ostrzegali, że córka w przyszłości może go znienawidzić, on postanowił podjąć rękawicę. Chce być ze swoim dzieckiem szczery. Chce, żeby wiedziało, że świat nie składa się wyłącznie z waty cukrowej, tęczy i jednorożców, ale z każdym problemem można sobie poradzić – jeśli tylko się tego pragnie. Jego córka dowie się o depresji poporodowej taty z emocjonalnego listu, którego treść Ross Gunt opublikował na swoim blogu.

"Isabelle,

Trudno będzie napisać ten list, choć prawdopodobnie jeszcze trudniej będzie go przeczytać. Ale nie martw się. Będę z tobą, kiedy go przeczytasz. Nie pozwolę ci znaleźć tego listu przypadkiem; chcę być z tobą, kiedy przeczytasz to, co zaraz napiszę. (...) Widzisz, kiedy się urodziłeś, miałem coś zwanego depresją poporodową. Nie jestem pewien, ile masz lat, kiedy to czytasz, czy rozumiesz czym jest depresja i jak wiele z tego będziesz w stanie pojąć. (...)

To może nie brzmi dobrze, ale przez pierwsze 12 tygodni po twoim urodzeniu bardzo cię nie lubiłem. Niektóre z poniższych rzeczy będą trudne do zrozumienia, ale bardzo ważne jest, że jestem z tobą szczery, nawet jeśli prawda jest trudna do usłyszenia. Były chwile, kiedy cię nienawidziłem. Żałowałem, że cię mam i myślałem, że moje życie zostało zrujnowane przez to, że się urodziłaś. Wiem, że ciężko to czytać, ale uwierz mi, bardzo trudno również o tym pisać.

Będę szczery i powiem ci, że nie odnajdowałem się w swojej roli, kiedy byłaś niemowlakiem. Dalej od czasu do czasu się z tym zmagam, nie jestem idealnym ojcem. Chciałbym, żeby to wszystko było dla mnie łatwe, ale z jakiegoś powodu po prostu tak nie jest.

Ale musisz to wiedzieć: te uczucia nigdy nie są mną. Widzisz, w środku mnie jest coś, co nazywa się depresją. Jest tam od dawna i prawdopodobnie zawsze będzie tam w jakiejś formie. Ale nigdy nie myślałem, że ta depresja spróbuje mi powiedzieć, że cię nie lubię. Widzisz, depresja może sprawić, że człowiek myśli o okropnych rzeczach, nie kontroluje tego. Depresja sprawia, że człowiek czuje się nieszczęśliwy i zły, albo nawet gorzej - sprawia, że człowiek nic nie czuje. I to właśnie często mi się zdarzało.

Nic z tego nie było twoją winą. Nie chcę, żebyś czuła się winna. Byłaś wspaniałym niemowlęciem i mam nadzieję, że jesteś niesamowitym dzieckiem, ale to nie miało znaczenia. Mojej depresji nie obchodziło, czy jesteś dobra lub zła, po prostu kazała mi cię nie kochać i uciec. Na szczęście tego nie słuchałem. Moje życie mogło teraz wyglądać zupełnie inaczej, gdyby tak było. Ale w głębi serca, pod całą niechęcią, strachem i depresją, leżała miłość, o której wiedziałem, że tam jest, ale musiałem bardzo starać się, żeby ją zobaczyć. Ta miłość i wsparcie Twojej mamy przytrzymywało mnie przy życiu.

Mam nadzieję, że to, co teraz mamy - kiedy to czytasz - jest niesamowite. Mam nadzieję, że bardzo się kochamy, możemy rozmawiać o wszystkim i wszyscy wciąż jesteśmy szczęśliwą rodziną. (...)

Cokolwiek dzieje się teraz w twoim życiu, po prostu to wiedz: bez względu na to, jak źle się czasem czuję, zawsze będę cię bardzo kochać. Wiem, że będziesz mieć pytania na ten temat. I zawsze chcę być kimś, z kim możesz rozmawiać o wszystkim. Ten list był tylko moim sposobem na rozpoczęcie rozmowy." – napisał Ross.

"Zwykły ekshibicjonizm"

Choć list jest niewątpliwie wzruszający, to trudno nie dostrzec w nim pewnych nieścisłości. Obietnicy, że Isabelle dowie się o problemach taty od niego samego – w odpowiednim momencie - nie sposób przecież dotrzymać, jeśli opublikuje się list w sieci.

- Kompletnie nie rozumiem, po co on to zrobił. Upublicznienie takiego listu jest zwykłym ekshibicjonizmem i nigdy nie wiadomo, czy koleżanki w szkole podstawowej nie będą się z tej dziewczynki śmiały, że była "niechciana". Przecież w internecie wszystko zostaje – twierdzi psychoterapeutka i autorka książki "Co boli związek" Monika Dreger.

Mówi też, że dziecko nie zawsze musi znać wszystkie szczegóły. – Mnóstwo osób przychodzi do psychologa czy terapeuty, bo nie może się pogodzić z tym, że było niezaplanowane i niechciane. Ta dziewczynka w przyszłości może mieć wielką traumę. Przecież ona nie pamięta tego, że kiedy miała 12 tygodni, jej tata nie okazywał jej uczucia. To właśnie wyznanie taty może wywrzeć na niej wielki wpływ, nie doświadczenia z okresu niemowlęctwa – kwituje.

I mówi, że choć sama rozmowa o depresji jest ważna, to nie powinna przybierać formy, w której mówi się dziecku, że kiedyś się go nienawidziło.

"Chłopaki nie płaczą"

Są nieliczne osoby, które próbują odczarować różowość i gąbczastość rodzicielstwa – a zwłaszcza macierzyństwa – ale wciąż dominującą narracją jest jego mityczne piękno. Nieprzespane noce są przyjemnością, zużyte pampersy pachną balonową gumą do żucia, a uśmiech dziecka wynagradza wszelkie ewentualne trudy i topi serce jak masło. Zawsze. Dlatego właśnie depresja poporodowa matek jest tematem trudnym i przez wielu niezrozumianym. Tym bardziej depresja ojca budzi u wielu pusty śmiech – wszak to nie on przeżył poród, to nie w nim buzują hormony. No i "chłopaki nie płaczą".

Okazuje się jednak, że ojcowie też cierpią na odmianę depresji poporodowej i jest to sprawa równie poważna. Badania wykazały, że na to schorzenie zapada 1 z 4 ojców dzieci pomiędzy 3 a 6 miesiącem życia. Naukowcy z Eastern Virginia Medical School w Norfolk zebrali dane z 43 różnych prac badawczych, w których wzięło udział 28 tysięcy mężczyzn i kobiet. Z ich analizy wynika, że aż 10,4 proc. ojców zapada na depresję w ciągu pierwszego roku po narodzinach dziecka. Do grupy ryzyka zalicza się tych z nich, którzy w przeszłości miewali huśtawki nastrojów. Bardziej podatni są także partnerzy matek cierpiących na ten rodzaj depresji - w ich przypadku ryzyko zachorowania jest większe o 50 proc.

- Depresja poporodowa czasem związana jest z hormonami, a czasem z obawami przed zmianą sytuacji życiowej. Mężczyźni przeżywają na ogół ten drugi przypadek – zaczynają nagle bać się ograniczeń, bać się tego, że nie podołają roli ojca, że nie dadzą dziecku odpowiednich wzorców. Poza tym cały czas mamy przekaz od rządów i mediów, że dziecko kosztuje. Każdy, kto nie zarabia kokosów zaczyna się zastanawiać, z czego będzie musiał zrezygnować i czy na pewno zapewni dziecku szczęśliwe dzieciństwo. U niektórych takie obawy pojawiają się dopiero po narodzeniu dziecka, nawet jeśli wcześniej było ono wyczekiwane – mówi Monika Dreger.

Obniżenie nastroju może być również wywołane przez niewyspanie, słabą odporność na płacz dziecka i zmianę rytmu dnia. Depresję potęgować może również (nieuświadomiona nawet) zazdrość o uwagę partnerki, która po porodzie skupia swoją uwagę głównie na noworodku.

- W takiej sytuacji polecam terapię albo ewentualnie antydepresanty. Kobieta karmiąca antydepresantów brać nie może, mężczyzna na ogół nie ma przeciwwskazań – mówi Dreger. I ostrzega, że sprawy zignorować nie można.